- Ej. Co się stało? Coś cię boli? – Zadawała
pytania, ruszając przy tym lekko moje ramię. Czy bolało mnie coś? Tak, moje
serce i moja dusza. Do której w tej jednej chwili powróciły wszystkie
wspomnienia. Czułam się, jakby ktoś wbił nóż prosto w moje serce i wyciągał go
powoli, tak, by sprawić mi jak najwięcej cierpienia. Czego on ode mnie chciał?
Co, tak nagle po pół roku przypomniał sobie o moim istnieniu i o tym, że nadal
coś do mnie czuje? To wszystko było takie nielogiczne i dziwne. Nie wiem czemu,
ale przytuliłam się do tej dziewczyny. Może w tej chwili potrzebowałam tego.
Schowania się w czyichś ramionach przed całym złem, poczucia się bezpiecznym.
- Ciii – Nieznajoma głaskała mnie po
plecach, by mnie choć trochę uspokoić. Czułam jak moje całe ciało się trzęsie
od środka. W jej uścisku trochę odetchnęłam. Łzy prawie przestały wypływać z
moich oczu. Odsunęłam się od niej. Przetarłam mokre policzki i oczy, by móc jej
się lepiej przyjrzeć. Skądś ją kojarzyłam.
- Przepraszam – wydusiłam lekko zachrypnięta.
- Nie masz za co – odpowiedziała i obdarzyła
mnie uśmiechem – A tak w ogóle, to jestem Emma. – Podała mi rękę.
- Carly. – Odwzajemniłam gest – Chyba Cię
już wcześniej gdzieś widziałam
- Ja ciebie też jakoś kojarzę. – Zmrużyłam
lekko oczy i zaczęłam się zastanawiać, gdzie ją już kiedyś spotkałam.
- Już wiem. Pracujesz w Coffee Heaven. Byłam
tam w sobotę, obsługiwałaś mnie. – Przypomniałam sobie.
- No tak. – Uśmiechnęła się, odwzajemniłam
jej tym samym, lecz zrobiłam to bardziej sztucznie. Poczułam coś mokrego na
moim policzku. Spojrzałam w bok. Był to pies Emmy, który właśnie lizał mnie po
twarzy.
- Bart. Uspokój się. Chodź tu – odezwała
się.
- Mi nie przeszkadza – odparłam i
pogłaskałam go po głowie.
- Odprowadzę Cię do domu, nie jesteś w
najlepszym stanie – powiedziała z troską w głosie.
- Nie trzeba, dam sobie radę
- Nie ma nie. Potem bym przez całą noc
myślała, czy dotarłaś cała i zdrowa do domu. – Dziewczyna wydawała się bardzo
miła. Zgodziłam się więc, wiedziałam, że i tak by nie odpuściła. Pomogła mi
wstać i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
Szłyśmy po woli, lecz mimo to nawet nie wiem
kiedy przybyłyśmy do obranego celu.
- Może miałabyś ochotę wejść? Nie chcę teraz
siedzieć sama – spytałam. Nie chciałam zostawać w tym momencie samotna. Przecież
Connor wie gdzie mieszkam. A gdyby tu przyszedł? Pokręciłam głową, by wyrzucić
z głowy te myśli.
- Nie chcę przeszkadzać – odpowiedziała.
- Jestem sama w domu. Rodzice wyszli. Więc
nikomu nie będziesz przeszkadzać, wręcz przeciwnie.
- A nie będzie ci przeszkadzał Bart? –
spytała.
- Oczywiście, że nie. Chodźcie. – Sięgnęłam
po klucz i rozpoczęłam próby otwarcia drzwi. Chwilę mi to zajęło, gdyż
strasznie trzęsły mi się ręce. W końcu trafiłam w dziurkę. Zapaliłam światło w
salonie. Zdjęłam buty.
- A może Bart chciałby się napić? –zadałam
pytanie.
- Nie rób sobie kłopotu.
- Jaki kłopot, no przestań. – Poszłam do
kuchni, wzięłam pierwszą lepszą miskę i nalałam do niej wody. Podałam ją psu.
Wypił ją z wielką chęcią. Emma kazała mu zostać przy drzwiach, więc położył się,
zajmuje trochę miejsca. Usiadłyśmy na kanapie.
- Carly, co się stało w parku? Czemu
płakałaś? – Z ust dziewczyny padły dwa pytania. Choć na chwilę zapomniałam o
całym zajściu, jej słowa mi o wszystkim przypomniały.
- Przepraszam, nie powinnam pytać. To nie
moja sprawa – odparła i spuściła głowę, lekko zmieszana.
- Nie, nic się nie stało. – Chwila ciszy –
Może najpierw zrobię herbaty, a potem ci wszystko opowiem – powiedziałam nieco
smutna.
- Nie trudź się. Ja nie muszę pić herbaty
- I tak robię dla siebie, to żaden problem.
– Poszłam do kuchni. Nalałam wody do czajnika i wstawiłam na gaz. Sięgnęłam po
dwa kubki z szafki oraz dwie torebki z herbatą. Zaraz usłyszałam piszczenie
czajnika. Zalałam herbaty.
- Słodzisz? – zwróciłam się do Emmy
- Tak. Dwie łyżeczki, jeśli można. –
Nasypałam więc tyle ile powiedziała, sobie zaś wsypałam niecałą jedną.
Chwyciłam jeden kubek. Czułam, jak moja ręka drży. Po chwili kubek wylądował na
podłodze. Rozsypał się na drobne kawałeczki, a jego zawartość się rozlała. Moja
nowa znajoma zerwała się z kanapy i przyszła do mnie. Ja ukucnęłam i zaczęłam
płakać. To już kolejne łzy w przeciągu tak krótkiego czasu.
- Zostaw, ja to pozbieram. Cała się
trzęsiesz. Chodź. – Złapała mnie pod ramię i zaprowadziła do salonu. Posadziła
na sofie.
- Gdzie masz jakiś koc? – Palcem wskazałam
na fotel nieopodal. Sięgnęła po niego i przykryła mnie nim.
- Masz melisę? – spytała.
- Tak, w górnej szafce, po prawej.
- Tu? – pokazała palcem.
- Tak. – Podkuliłam nogi i przykryłam się
bardziej kocem.
Dwie minuty później Emma przyniosła mi kubek
z zaparzoną melisą i usiadła koło mnie.
- Pij, dobrze ci zrobi – powiedziała. Upiłam
łyk naparu. Poczułam jak ciepła ciecz rozchodzi się po moim ciele, dając mi ukojenie.
Uspokoiłam się nieco, pojedyncze łzy spływały jeszcze powolnie po moim
policzku. Przełknęłam ślinę.
- Dziękuję, że ze mną zostałaś
- Nie ma sprawy. – Uśmiechnęła się ciepło.
- Miałam ci powiedzieć co się stało. –
Odetchnęłam głęboko – No to może opowiem ci wszystko od początku, samego
początku. – Dziewczyna pokiwała głową – No więc, rok temu przeprowadziłam się z
rodzicami z Polski, do Anglii. Nowe miejsce, nowi znajomi, szkoła. W nowym
liceum poznałam Connora. Na początku to była zwykła znajomość, kolega i
koleżanka. Później zaczęliśmy ze sobą spędzać więcej czasu. I staliśmy się
parą. To był mój pierwszy taki poważny związek. Mówił, że mnie kocha, ja
zapewniałam go tym samym. Nie kłamałam, tak było. Byliśmy ze sobą prawie pół
roku, dopóki mnie nie zdradził. Rozumiesz, obiecywał, że mnie nigdy nie
zostawi, że jestem miłością jego życia, po czym wymienił mnie na inną laskę. Na
moich oczach się z nią całował. – Przed oczami stanął mi ten cały obrazek. Przymknęłam je, by powstrzymać się od
uronienia łzy – Zerwałam z nim, mimo, iż nadal go kochałam. Ale nie mogłam mu
wybaczyć tego co zrobił. Przez tygodnie wypłakiwałam się w poduszkę, ból i
cierpienie mnie wypalało. Nie miałam siły, ani ochoty, żeby żyć. W tym czasie
zrobiłam coś, co żałuję do dziś. Próbowałam popełnić samobójstwo. Nałykałam się
jakiś proszków. W tym czasie wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem –
zniknąć. Nie czuła bym wtedy bólu i nie musiałabym na niego patrzeć. Nic mi się
jednak nie stało. Uznałam to, za znak od Boga, taki kopniak w tyłek, że mówi mi
Carly, co ty wyrabiasz, weź się w garść, bądź silna. Dlatego zrobiłam sobie
tatuaż za uchem, napis Be strong. – Odchyliłam włosy, by pokazać go jej – Dodał
mi sił, czasem mi się wydaje, że jest jakiś magiczny. Pozbierałam się jakoś. A
przynajmniej próbowałam posklejać kawałki swojego życia, w logiczną całość. Ból
jednak zaszył się gdzieś głęboko w sercu i do dziś nie chce mnie opuścić.
Zadomowił się. – Mimowolnie się uśmiechnęłam – A teraz, po pół roku sobie o
mnie przypomniał. Już w szkole się jakoś dziwnie zachowywał, ale pomyślałam, że
to może jakieś moje zwidy. Aż do dziś. Wyszłam sobie do parku i słuchałam
muzyki, aż nagle ktoś mi zdjął słuchawki. To był on. Szeptał mi różne rzeczy do
ucha, nawet mnie całował. Powiedział, że mnie nadal kocha i nie przestał. Rozumiesz?
– Nie wytrzymałam i dałam upust swoim emocjom. Emma przytuliła mnie.
- Tak mi przykro – powiedziała.
- Emma, ja się boję. On jest jakiś dziwny.
Nie wiem co mu strzeli do głowy. Gdy był przy mnie wszystko wróciło.
Wspomnienia, uczucia, wszystko, po prostu wszystko. A razem z tym ból i łzy.
Boję się jego, ale boję się również siebie. Że mu ulegnę, że dam się ponieść
chwili. Nie chcę znowu cierpieć. – Dziewczyna złapała mnie za ręce.
- Carly, nic ci nie zrobi. Jestem przy
tobie. Jesteś bezpieczna
- Jesteś taka kochana. Znamy się jakąś
godzinę, a czuję, jakbyśmy były przyjaciółkami od wieków
- Mam nadzieję, że będziemy nimi. Ale już
nie płacz. Szkoda łez na takiego dupka. – Starła kciukiem kropelkę z mojego
policzka - Co powiesz na jakiś film, żeby rozluźnić nieco atmosferę? Może
komedia co? – Rzuciła propozycję.
- Chętnie. Ty to masz dobre pomysły. –
Uśmiechnęłam się do niej, tym razem całkowicie szczerze. Wyszperałam pierwszą
lepszą płytę z filmem i włączyłam na DVD.
Nie wiem jaki był jego tytuł, ale uśmiałyśmy
się przy nim mocno. Zapomniałam o sytuacji w parku. Świetnie się bawiłam, w tym
momencie szare chmury rozdmuchał wiatr, a nade mną pojawiło się słońce, no może
z niewielkimi obłoczkami. Usłyszałam samochód podjeżdżający pod dom. Po silniku
poznałam, że to rodzice.
- Moi rodzice przyjechali – odezwałam się do
Emmy – Słuchaj, oni nie mogą nic wiedzieć o tym co ci powiedziałam. Nie mogą
wiedzieć o tym całym zdarzeniu.
- Ale dlaczego? – spytała.
- Proszę, zdaj się na mnie. Wymyślę jakieś
kłamstewko, a ty, ewentualnie pociągniesz je dalej w razie potrzeby. Ok? – Ta
poruszyła głową, dając mi znak, że się zgadza. Kluczyk w drzwiach się
przekręcił. Do domu weszła mama z tatą, bardzo roześmiani.
- Chow, chow – odezwał się Bart. Kompletnie
o nim zapomniałam. Moja rodzicielka nieco się przestraszyła.
- A co to za pies? – spytała.
- To Bart, pies Emmy. – Wskazałam na
dziewczynę.
- Dobry wieczór – przywitała się.
- Dobry wieczór. Carly, płakałaś? Masz napuchnięte oczy.
- Tak – odpowiedziałam krótko.
- Co się stało i skąd znasz Emmę? Nic nam o
niej nie opowiadałaś – zapytała z troską.
- Nic wam o niej nie mówiłam, bo dopiero
dzisiaj się poznałyśmy. – Mama chciała coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam jej –
Nie przerywaj mi. Pozwól mi dokończyć. No, więc wybrałam się na spacer do parku,
ale nagle strasznie mnie rozbolał brzuch i zakręciło mi się w głowie. No i
opadłam na ziemię. Łzy zaczęły mi lecieć z bólu. Akurat przechodziła Emma,
zauważyła mnie, no i się mną zaopiekowała. Postanowiła odprowadzić mnie do domu
– opowiedziałam nieprawdziwą historyjkę.
- Bardzo ci dziękuję. – Skierowała się do
Emmy.
- Nie ma za co. Nie mogłabym zostawić Carly.
Potem bym w nocy nie spała. – Uśmiechnęła się do mamy – Ja się będę zbierać.
Zasiedziałam się. – Wstała, podała mi karteczkę ze swoim numerem telefonu i
zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Odprowadzę cię do drzwi – powiedziałam do
niej.
- Leż Carly i odpoczywaj, ja zamknę za
koleżanką – odezwała się mama.
- Jeszcze raz ci bardzo dziękuję. Miła z
ciebie dziewczyna – rodzicielka mówiła coś do mojej nowej znajomej.
- Naprawdę nie ma za co. Chodź Bart, idziemy
– powiedziała do swojego psa – Dobranoc. Pa Carly – pożegnała się i wyszła.
- I jak ty się czujesz słoneczko? – spytała
mama, głaszcząc mnie przy tym po głowie.
- No nadal mnie boli brzuch. Ogólnie się
słabo czuję. – Udawałam, wiem, ale nie miałam ochoty iść w tym tygodniu do
szkoły. Musiałam to wszystko sobie jakoś ułożyć. Nie chciałam go na razie widzieć.
- No właśnie widzę, że jesteś jakaś blada.
Nie masz gorączki? – Dotknęła mojego czoła – Najlepiej będzie, jak zostaniesz
do końca tygodnia w domu. Wykurujesz się. I tak byś na lekcjach nie myślała w
takim stanie. – Cel osiągnięty. W głębi serca się cieszyłam, lecz nie
okazywałam tego na zewnątrz.
- Pójdę do siebie. Położę się już spać.
Kiepsko się czuję – odparłam i poszłam do swoich czterech ścian. Wzięłam
szybki, chłodny prysznic. Zimna woda dawała ukojenie mojemu ciału. Poczułam się
lepiej. Przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Będąc samą, przez moją
głowę przewijało się milion myśli. Znowu poleciała łza. Usłyszałam kroki na
schodach. Odwróciłam się na bok. Po chwili do pokoju weszła mama.
- Zrobiłam ci miętę. Napij się póki ciepła.
Powinna pomóc ci na brzuch. – Postawiła na stoliku obok łóżka, pogłaskała mnie
po ramieniu i wyszła. Nie miałam zamiaru jej pić. Chwyciłam kubek i jego
zawartość wylałam do umywalki. Postawiłam na wcześniejszym miejscu i ułożyłam
się z powrotem w łóżku. Długo nie mogłam zasnąć, lecz wreszcie odpłynęłam w
krainę snów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wynoś się z mojego umysłu.
Wynoś się z serca.
Zniknij jak poranna mgła,
odsłaniając mi kawałek nieba.
Wymarz swoje imię,
wytatuowane na skrawku mego serca.
Spraw, by pojawiała się amnezja
przy spotkaniu twego ciała.
Żyjmy tak,
jakby nie poznał nas świat.
Autorka: Maarit (ja)
Hej. No i mamy 6 rozdział. Muszę wam powiedzieć, że jak go pisałam, to w pewnym momencie się trochę wzruszyłam. U góry macie
próbkę mojej poezji :) Dodałam swój wiersz, na prośbę Vanilli. A, że pasował mi
do rozdziału, więc go zamieściłam.
Dodałam
podstronę "Czarne oko", na której znajduje się moje, krótkie
opowiadanie. Jest ono o tematyce fantastycznej. Bardzo was na nie zapraszam.
Oczywiście czekam na szczere opinie na temat tego rozdziału. Naprawdę nie
oczekuję od was długich komentarzy. Jak dla mnie, może być to nawet buźka. Np.
uśmiechnięta na znak, że było fajne, a smutna, że beznadziejne. Czekam na wasze
komentarze. Do następnego, Maarit :)
Hej, :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny ale bardzo smutny.
Ten Connor to ... dokończ sobie :)
Fajnie, że znalazła jakąś normalną koleżankę a nie divę.
Według mnie, powinna powiedzieć rodzicom o tej sprawie w parku, ale to tylko moje zdanie.
Wiersz po prostu wow. Ja nigdy bym takiego nie wymyśliła.
Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
Hej. A no smutny, życie nie zawsze jest sielanką.
UsuńBardzo mi miło, że spodobał Ci się mój wiersz :)
Pozdrawiam, Maarit
Wow rewelacyjny rozdział. Szczerze mówiąc się popłakałam. Sory że tak z anonima ale jestem na telu. Pozdrawiam. Claudia
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja też się wzruszyłam, jak pisałam moment, w którym Carly opowiada wszystko Emmie. Pozdrawiam, Maarit :)
UsuńZapraszam na 7 rozdział http://i-will-give-you-everything.blogspot.com/
UsuńZostałaś nominowana przez mnie do The Versatile Blogger zasłużyłaś na to
UsuńPozdrawiam :*
Nawet nie wiesz jak mi miło. Bardzo dziękuję ;D
UsuńNo nie! Najpierw poryczałam się przy oglądaniu filmu, jeszcze nie zdążyłam "wydobrzeć" a ty mi fundujesz takie coś. Chcesz mnie dobić, naprawdę :) Czy muszę mówić, że rozdział mi się podoba? Chyba nie, bo przecież to wiesz. Znalazłam gdzieś jakiś błąd, ale już nie pamiętam co to było, więc sama musisz go znaleźć,(marna) wskazówka - gdzieś jest ;)
OdpowiedzUsuńChyba wczoraj oglądałam film, gdzie pies też się nazywał Bart. Ale też zapomniałam co to było.
Wracając. Rozdział mi się baardzo podoba, Emmę lubię, podejrzewałam, że odegra jakąś rolę, kiedy pierwszy raz o niej napisałaś. Czekam na więcej opowiadania i więcej wierszy.
No i nie zastosowałam się do polecenia - komentarz masz długi. Ale żeby nie było, znaj łaskę Pani, masz tą buźkę :D
Pozdrawiam lodowato, V. ;)
PS. Że też ci się chce tak rano wstawiać rozdział. 8:30 brrr
UsuńHej. Jak miło, że wpadłaś. Wybacz, że przeze mnie się popłakałaś :) Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Ci się podoba. Rzeczywiście świetna wskazówka co do popełnionego przeze mnie błędu, bardzo pomocna ;)
UsuńNie powiedziałam, że nie chcę długich komentarzy, po prostu nie oczekuje takich od moich czytelników. Jestem zadowolona z każdych :)
A no. Miałam wstawić o 12 w nocy rozdział, ale blogger się na mnie pogniewał i nie chciał działać. A, że wstałam koło ósmej, no to dodałam od razu rozdział. Jeszcze raz dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam, Maarit :)
Ciekawy rozdzial bardzo mi się podobał :) dopiero zaczełam czytać Twojego bloga i jestem troche niezaorientowana możesz mi powiedzieć co ile zazwyczaj dodajesz rozdziały? :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba. Rozdziały dodaje zazwyczaj w piątek, ale zdaża się, że pojawiają się w czwartek (tak jak dzisiaj).
UsuńPozdrawiam, Maarit :)
Ojejku... Wspominałaś o tym tatuażu wcześniej i sobie właśnie tak pomyślałam, że próbowała sobie zrobić krzywdę. Szczerze? Ja się nie wzruszyłam (chociaż czasem płaczę na książkach, na których nie powinnam płakać, ale mniejsza o mnie). Coraz bardziej lubię jej nową koleżankę. A gdzie dzisiaj podział się intrygujący przystojniak z Internetu? Dobra, nie rozpisuję się - chyba już wiesz co sądzę o twoim opowiadaniu (jeśli nie, to powtórzę: jest świetne). A teraz kilka słów krytyki - trochę dziwne, że ona miała przy sobie karteczkę z numerem telefonu, ale to szczegół.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i ściskam.
Hej. Wiem, że z tą karteczką to trochę wpadka. Nie wiedziałam jak to rozegrać, no i zostałam już przy tym. Ale zdaje sobie sprawę, że to trochę głupio wyszło.
UsuńSpoko, rozumiem, że nie każdego takie rzeczy wzruszają. Przecież nie oczekuję tego od was. Po prostu na mnie to tak jakoś zadziałało :)
Przystojni@k będzie, może nie w następnym rozdziale, ale za niedługo się pojawi.
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam, Maarit :)
Służę komentarzem pod każdym twoim postem, więc nie myśl sobie, że się odczepię. A i jeszcze pod groźbą kary, masz nie przestawać pisać, bo się zdenerwuję, a tego nie chcesz :)
UsuńWłaśnie, zapominałam o buźce, o którą prosiłaś czytelników - :)
I bardzo dobrze, że się nie odczepisz :)
UsuńJak na razie nie mam zamiaru przestać pisać.
Co do buziek, to chodziło mi, że nie trzeba się Bóg wie jak rozpisywać w komentarzach. Tylko można np. zostawić buźkę ;) Ale i tak dziękuję.
Ściskam, Maarit :D
Zauważyłam, że nie masz zwiastunu.
OdpowiedzUsuńJeżeli go chcesz, zapraszam do nas !
Zamów u Kadu, a na pewno nie pożałujesz :)
Zapraszam na http://mania-zwiast.blogspot.com/
Dzięki, może skorzystam :)
UsuńZauważyłam twój długi komentarz na blogu u A. ,więc postanowiłam tu wejść. Dopiero zaczełam czytać ale nadrobie zaległości. Pozdrawiam i zapraszam do mnie. http://youwillneverlovemelikeiloveyou.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiło, że wpadłaś. Co do Twojego bloga, to już weszłam. Zacznę czytać, bo mam co nadrobić :) Ale tematyka mi się podoba, gdyż lubię "Intruza", więc powinno mi szybko pójść. Więc spodziewaj się za niedługo komentarza ode mnie. Pozdrawiam, Maarit ;)
UsuńNa początek Wow.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mnie wciągnął ( co się bardzo rzadko zdarza ). Przykro zrobiło mi się podczas opowiadania Carly, Connor to drań, wiem co czuje Carly nadal go kocha choć powinna znienawidzić taka głupia ironia ale bardzo prawdziwa. Nieznajomym zawsze lepiej się wyżalić tak więc Emma to bardzo dobre rozwiązanie poza tym dobrze się dogadują może staną się przyjaciółkami ?
Twoje zakończenie tak jakby wiersz bardzo mnie urzekł i serio strasznie mi się podoba. Podziwiam to co robisz, jak piszesz. Dodaję do obserwowanych i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Jeśli masz czas to zapraszam do siebie :)
http://czekolladowamuffinka.blogspot.com/
Weny ! :)
Hej. Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawiają mi komentarze takie jak Twój. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
UsuńConnor to dupek, no niestety istnieją tacy na świecie. Kto wie, może Emma i Carly staną się przyjaciółkami :)
Chętnie wpadnę na Twojego bloga, więc spodziewaj się mnie.
Pozdrawiam, Maarit :D
Hej ;) Muszę powiedzieć, że świetnie piszesz. ( dodaję do obserwowanych )
OdpowiedzUsuńTa historia bardzo mnie urzekła. Carly to niezwykła dziewczyna, a Connor to dupa nie chłopak. Mam nadzieję, że Emma i Carly będą przyjaciółkami czekam z niecierpliwością na następny :)
Pozdrawiam Suomi ;*
PS. Jeżeli masz ochotę, zapraszam na swoje blogi
o Ville Larinto----> http://love-by-suomi-makkihypaajaat.blogspot.com/
o Niemickich skoczkach----> http://jungen-ski-springere-aus-deutsch.blogspot.com/
o Marco Reusie----> http://futballs-love-story-by-bvb.blogspot.com/
Niedługo ruszam też z opowiadaniem fantastycznym ----> http://norths-daughters.blogspot.com/
Hej. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. I witam Cie jako nowego obserwatora.
UsuńZ wielką przyjemnością wpadnę na Twoje blogi i na pewno zostawię po sobie ślad w postaci komentarza :)
Ściskam, Maarit
Cześć. Z początku chcę przeprosić Cię za spam, ale właśnie zaczynam pisać opowiadanie i chciałabym w jakiś sposób się wybić. W takim razie, zapraszam na sztuka-poznawania.blogspot.com. Liczę na szczerą opinię, która "popchnie" mnie do przodu z pisaniem! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
brzydko nazwana Fakin :*
Tyle emocji w posklejanych literach, nigdy nie mieści mi się to w głowie. W tym rozdziale brakowało mi Przystojniaka, strasznie chcę się już dowiedzieć kim jest. Dziwi mnie taka szybko zawarta przyjaźń (?) z Emmą, coś mi w tym śmierdzi szczerze mówiąc i mam nadzieję, że szybko dowiem się, czy mam rację. Czekam na kolejny rozdział, zaraz zajrzę na tą podstronę. No i buźka :)
OdpowiedzUsuńDzięki, że wpadłaś i za komentarz.
UsuńŚciskam, Maarit :*
:), albo nie, lepiej: :D haha, ok, już piszę normalnie.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Coś mi się wydaje, że ten Connor to jakiś psychopata. xD Fajnie, że poznała Emmę, trochę przypomina mnie. xD
Czekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam
Doma
love-someday-gonna-get-us.blogspot.com - już jest nowy rozdział! Serdecznie zapraszam! :)
Hej. Jest mi bardzo miło, że Ci się podobał.
UsuńZaraz wpadnę do Ciebie.
Pozdrawiam, Maarit :)
Biedna Carly. Musi się pozbierać, bo na takiego Connora szkoda łez i czasu. Dobrze, że spotkała Emmę. To z pewnością pozwoliło jej się nieco uspokoić. I Bart! Jejku, jak ja kocham psy, więc przez to, że on się pojawił, ja już jestem wniebowzięta! Chyba jestem trochę nienormalna, skoro ekscytuję się psem, ale co tam ;) Dla zachowania równowagi mogłabym pozachwycać się też nieznajomym panem Iks o cudownym nicku przystojni@k :D (swoją drogą ciekawe czy ten nick rzeczywiście do niego pasuje ;)Bo on tak strasznie mnie zastanawia i skupia na sobie całą moją uwagę :P
OdpowiedzUsuńMiałam jeszcze coś napisać, co nasunęło mi się podczas czytania, ale jak zawsze po drodze gdzieś wyparowało. Ja i moje dziury w pamięci :D
Rozdział ogólnie smutny, a Carly mogę tylko współczuć. W sumie miałabym ochotę ją przytulić i pocieszyć. Mam nadzieję, że jakoś się pozbiera. Oh, co do Connora, to z jednej strony wolałabym, żeby trzymał się z dala od Carly, bo te spotkania nie są dobre dla jej zdrowia psychicznego, ale jego postać wprowadza takie fajne napięcie i atmosferę niepewności, więc mógłby czasem zawitać, byleby tylko zbytnio Carly nie męczył :P
Mam nadzieję, że wybaczysz mi ten mało składny komentarz, ale ja zawsze na świeżo po czytaniu rozdziału, mam sto myśli na sekundę, po czym jak zaczynam je pisać wszystkie wyparowują i tak plotę różne dziwne rzeczy.
Bardzo serdecznie pozdrawiam.
Hej. Twój komentarz jest jak najbardziej składny i miły, za co dziękuję.
UsuńConnnor na pewno pojawi się jeszcze w opowiadaniu i to nie raz.
Ja też bardzo lubię psy, mam nawet jednego ;)
Cieszę się, że Ci się podoba. Dziękuję, że wpadłaś.
Pozdrawiam, Maarit :)
Hej, to znowu ja, chciałam cię zaprosić na nowy rozdział, mam nadzieję, że ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńhttp://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Tak, tak, tak! Uwielbiam Twoje opowiadanie! Carly była taka tajemnicza, jakby zagubiona, a teraz w końcu wiem dlaczego. Ten cały Connor od samego początku mi nie pasował, taki playboy. Nigdy nie zrozumiem zdrady. Jak można kogoś zapewniać o swojej miłości, a na boku zabawiać się z kimś innym?
OdpowiedzUsuńEmma wydaje się w porządku, serio. Tak bezinteresownie zaopiekowała się przypadkowo napotkaną dziewczyną. Nie każdego stać na taki gest.
Pisz szybko, bo już chcę wiedzieć jak dalej potoczą się losy Carly!
Hej. Nawet nie wiesz jak mi się zrobiło ciepło na sercu, gdy przeczytałam Twój komentarz :)
UsuńJa też nie rozumiem zdrady, przecież to jest okropne. Mam nadzieję, że nigdy jej nie doświadczę.
Jeszcze raz dzięki za komentarz.
Ściskam, Maarit ;)
Hej! Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versalite Blogger. Moim zdaniem zasługujesz na to w stu procentach!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :)
UsuńCzytałam ten rozdział z ogromnym zaciekawieniem, ale twój wiersz szczerze mnie powalił! :P Myślę, że dla wielu zranionych nastolatek ten wiersz stanie się pewnego rodzaju hymnem...
OdpowiedzUsuń".. Wymarz swoje imię,
wytatuowane na skrawku mego serca.." - to tak jakby chciało się zapomnieć o osobie, którą nadal się kocha. JUŻ UWIELBIAM TWOJĄ TWÓRCZOŚĆ!
Proszę o więcej poezji!!!! :)
http://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/
Cieszę się, że Ci się podobało. Postaram się częściej dodawać jakiś wiersz :)
UsuńŚciskam, Maarit