Nie
odzywałam się. Nagle telewizor zgasł.
- Ej. Ja to oglądałam – powiedziałam z
wyrzutem do taty, który właśnie trzymał pilota.
- Chcę, żebyśmy porozmawiali. A ty mnie w
ogóle nie słuchasz.
- Ale o czym my mamy rozmawiać. To z mamą
powinieneś pogadać. Ją przeprosić, a nie mnie.
- Ale ty też jesteś na mnie zła.
- Dziwisz się? Zamiast wspierać mamę w tej
trudnej chwili, jaką jest utrata pracy, to się z nią kłócisz. Trzaskasz
drzwiami i sobie po prostu wychodzisz. A potem przychodzisz do domu z kwiatkami
i co? I myślisz, że to załatwi sprawę? Mama ma rację, że ciągle cię nie ma w
domu. Zaniedbujesz nas. Może i mam siedemnaście lat, ale to nie znaczy, że was
nie potrzebuję. Tylko, że mama jest ze mną zawsze, a ty nie. Już nie jest tak
jak dawniej. Mam wrażenie, że mój dawny tata zniknął, a jego miejsce zajął
jakiś sobowtór, który wygląda tak jak on, lecz nim nie jest! Jest zupełnie inny
– powiedziałam mu wszystko, co leżało mi na sercu. Wyżaliłam się mu, chciałam,
żeby wiedział co myślę i czuję. Po moim policzku poleciała łza. To te emocje i
słowa, które wyszły z moich ust tak na mnie zadziałały. Poczułam czyjś uścisk i
ciepło. To mój ojciec mnie przytulił. Tak dawno nie czułam jego ramion, tak
dawno nie byłam w jego objęciach. W których czułam się tak bezpiecznie. Brakowało
mi tego, dopiero teraz to sobie uświadomiłam.
- Przepraszam córeczko. Przepraszam. –
Wyszeptał w moje włosy. Słyszałam, że jego słowa są szczere. Głos mu lekko
drżał, chyba powstrzymywał się od płaczu.
- Wiem, że ostatnio was zaniedbałem. Ale to
ta praca mnie tak wciągnęła. Jest to coś, co bardzo lubię robić i sprawia mi
przyjemność. Nie obiecuję, że będę częściej w domu, mogę powiedzieć, że się
postaram.
- To mi wystarczy. – Uśmiechnęłam się do
niego. W tym samym czasie usłyszałam odgłos przekręcanych kluczy w zamku. Mama.
Spojrzałam na tatę.
- Powodzenia – powiedziałam, klepiąc go
równocześnie w ramię i udałam się do swojego pokoju.
Nie mogłam zasnąć. Cały czas zastanawiałam
się nad słowami mojego czatowego kolegi, jak również Emmy. Czy rzeczywiście
słowa Connora były szczere? A nawet jeśli, to co z tego. Jakoś nie potrafię
sobie wyobrazić jego i mnie znowu jako para. Taki obrazek nawet nie chciał
powstać w mojej głowie. Dlaczego wszystko musi być takie trudne? Czemu do życia
nie ma instrukcji? Ułatwiłoby to wiele
rzeczy. Może ludzie by nie cierpieli i nie zawalali by głowy różnymi myślami. W
końcu urwał mi się film.
Dwa dni później. Piątek.
Przy wejściu do szkoły było
zbiegowisko. Stała spora liczba uczniów. Z ciekawości podeszłam tam.
- Przepraszam – mówiłam i próbowałam się
przedostać do źródła zainteresowania.
- O Carly. Hej – Przywitała mnie Jace.
- Hej. Co tu się dzieje? – spytałam lekko
zdziwiona.
- Będzie bal! – odparła widocznie
podekscytowana.
- Jaki bal?
- Sama zobacz. – Wskazała na wiszący plakat.
Uwaga!
10 maja o godzinie 18:00 odbędzie się
zakończeniowy bal.
Impreza będzie się odbywała na sali
gimnastycznej.
Można przyjść z partnerką/partnerem nie z
naszej szkoły.
Chętnych do robienia dekoracji, proszę o
zgłoszenie się do Pani Marguse.
Zabawmy się wspólnie.
Bal. Tylko
nie to, pomyślałam.
- Idziemy co nie? Ale czadowo. Lubię takie
imprezki. – Cieszyła się Jace.
- Ja nie wiem, czy pójdę.
- No weź przestań. Trzeba się rozerwać.
Korzystaj póki możesz. – I ruszyłyśmy do budynku. Nie zbyt byłam chętna, żeby
pójść na ten cały bal. Owszem, lubię tańczyć i w ogóle, ale nie chcę tam
spotkać Connora. W naszą stronę szedł Mike.
- Hej dziewczyny. Widziałyście, będzie bal –
odezwał się.
- Tak – odpowiedziałam od niechcenia.
- Rozumiem, że idziesz Carly, bo jakoś nie
widzę z twojej strony entuzjazmu? – spytał.
- Jeszcze nie wiem. Zobaczę.
- Oj pójdziesz, pójdziesz. I nie ma nie. –
Mike jest uparty, więc coś tak czuję, że nie odpuści i tak czy siak, namówi
mnie na pójście tam.
- A właśnie Mike zaprosiłeś już kogoś? Bo
jak nie, to ja bardzo chętnie bym ci potowarzyszyła. – Tym razem odezwała się
Jace. Oczywiście swoje słowa zwróciła do mojego przyjaciela. Biedny Mikuś,
ciekawe co jej odpowie.
- Widzisz Jace, bo ja lubię cię. Ale… -
Zaczął się jąkać.
- Co, jestem za brzydka, a może za ładna? Co
jest ze mną nie tak, że mnie odpychasz? – spytała widocznie poddenerwowana. W
końcu to rzadkość, żeby chłopak odmawiał Jace.
- Nie. Jesteś bardzo ładną dziewczyną. Ale
nie w moim typie. A tak poza tym ja jestem… - Nie pozwoliłam mu dokończyć,
widziałam, że nie chce jej mówić o swojej orientacji.
- Mike chciał powiedzieć, że jest typem
samotnika i nie poszukuje dziewczyny. – Wtrąciłam. Chłopak posłał mi spojrzenie
mówiące – dzięki.
- No dobra. Może jeszcze zmienisz zdanie –
powiedziała i puściła mu oczko. A potem udała się w stronę klasy.
- Jejciu. Jak ona się do mnie przyczepiła.
Czy kiedykolwiek da mi spokój?
- Nie martw się. Powinieneś się cieszyć, że
masz powodzenie – zwróciłam się do niego, szturchnęłam go w ramię i obdarzyłam
uśmieszkiem.
- Bardzo śmieszne Carly. Bardzo śmieszne. –
I poszliśmy na lekcję.
Idę sobie właśnie korytarzem. Jak dobrze, że
jeszcze tylko dwie lekcje i dom. Ale pewnie jak na złość będą mi się strasznie
dłużyły.
- Carly! – Usłyszałam, jak ktoś woła moje
imię. Odwracam się w kierunku, z którego dobiegał głos. To pani Marguse mnie
wołała.
- Tak? – spytałam.
- Mam do ciebie pytanie. Czy nie chciałabyś
pomagać przy robieniu dekoracji na bal. Zawsze miałaś spore zdolności
plastyczne. Para takich rąk bardzo by nam się przydała.
- No nie wiem – odparłam.
- Będzie mi bardzo miło, jak się zgodzisz.
Zrób mi tę przyjemność. – Spojrzała na mnie tym swoim wzrokiem, no i pękłam.
- Dobrze. A kiedy by to miało być. To znaczy w
jakich godzinach i gdzie byśmy się spotykali?
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. –
Uśmiechnęła się. – Wiesz, w poniedziałek mamy takie spotkanie organizacyjne,
żeby zdecydować się na jakiś motyw, którym będziemy się kierowali. Podzielimy
pracę. Część rzeczy będziecie wykonywać w domu. A tak, to będziemy się spotykać
na sali gimnastycznej, żeby móc od razu zawieszać niektóre dekoracje. Co do
godziny, to tak po lekcjach. – W mojej kieszeni zawibrowała komórka.
- W porządku – odparłam.
- Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia. – I
odeszła. A ja niestety nie zdążyłam odebrać telefonu. Spojrzałam kto do mnie
dzwonił. To była Emma. Zobaczyłam jeszcze która godzina. Okay, mam jeszcze pięć
minut przerwy, może zdążę z nią pogadać. Wybrałam jej numer.
E: Halo?
C: Hej. Dzwoniłaś. Coś się stało?
E: O hej Carly. Widzisz, jutro jadę do
studia, by zatańczyć w nagraniu do reklamy kliniki wujka Mika. No i chciałam
się spytać, czy nie pojechałabyś ze mną?
C: Jasne. Z wielką chęcią. Przynajmniej będę
miała okazję, by zobaczyć cię w akcji. A co tam poza tym?
E: Pisałam z Adamem na Facebooku. Fajny z
niego chłopak. Dobrze nam się rozmawiało.
C: Ocho. Chyba ktoś nam się tutaj zakochał.
E: Weź przestań. Po prostu go lubię i tyle.
C: Tak sobie mów. Dobra, ja będę kończyła,
bo właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję.
E: Ok. Później jeszcze zadzwonię, to się
dokładniej umówimy.
C: No. Pa pa
E: Pa
I się
rozłączyłam. Udałam się na lekcję.
Nareszcie koniec. Właśnie kierowałam się w
stronę wyjścia, kiedy ktoś mnie zahaczył.
- Hej Carly. – To był Brian, chłopak z mojej
równoległej klasy.
- Hej.
- Możemy pogadać?
- Jasne – odparłam nieco zmieszana. Nigdy
mnie nie zagadywał. Rzadko kiedy mieliśmy okazję porozmawiać.
- Tylko może nie tu. Co powiesz na to, żebym
odprowadził cię do domu, wtedy ci wszystko powiem.
- Okay. – I wyszliśmy ze szkoły.
Szliśmy już trochę, a Brian nic się nie
odzywał. W końcu przerwałam tę ciszę.
- Chciałeś o czymś porozmawiać. – Zwróciłam
się do niego.
- Tak. Widzisz, bo bardzo podoba mi się
Jace. Ona też była mną zainteresowana, dopóki nie pojawił się ten cały Mike. Od
tamtej pory cały czas się do niego klei, a na mnie nie zwraca uwagi.
- A co ja mam z tym wspólnego? – spytałam
lekko zdziwiona. No bo po co on mi to mówi.
- Bo widzisz, pomyślałem sobie, że może
mógłbym w niej wzbudzić zazdrość. I dla tego chciałem się ciebie spytać, czy
nie poszłabyś ze mną na bal, jako moja towarzyszka.
- Uważasz, że taki sposób jest najlepszy, by
ją zdobyć?
- Nic innego mi nie przychodzi do głowy.
Proszę cię, zgódź się. Byś ze mną trochę potańczyła, pocałowała z raz czy dwa.
Tak, żeby ona zrobiła się zazdrosna. Więc jak?
- Chyba żartujesz. Ja mam się z tobą
całować. Chyba pomyliłeś adresy. – Co on sobie myśli.
- Błagam cię. To nic nie będzie znaczyło.
Nadal między nami pozostaną takie same relacje. – Z drugiej strony, może w ten
sposób Jace dałaby spokój Mikowi. Bo tak, to zamęczy chłopaka na śmierć. A ja?
Ja będę mogła się odegrać na Connorze, niech widzi i cierpi, tak jak ja wtedy.
- Dobra. Niech ci będzie.
- Dzięki. Jesteś kochana – powiedział i dał
mi całusa w policzek.
- Przepraszam. Poniosło mnie. W takim razie
do zobaczenia.
- Pa. –Jejciu, nie poznaję siebie. Na co ja
się właśnie zgodziłam. Ale trudno, już nie ma odwrotu. Raz kozie śmierć.
Następny dzień. Sobota
Właśnie
byłam w drodze do studia, w którym nagranie będzie miała Emma. Umówiłyśmy się
na miejscu, bo ona musiała coś jeszcze załatwić. Przez cały czas myślałam nad
tym, czy dobrze zrobiłam godząc się na propozycje Briana. Nie wiem, czy ja się
do tego nadaję, czy będę potrafiła tak po prostu udawać. Ale podjęłam już
decyzję i teraz nie będę jej zmieniać. Co ma być, to będzie. Trudno. Jak to się
mówi, raz się żyje.
Dotarłam na miejsce. Przy wejściu do budynku
stała Emma, z tego, co zdążyłam zauważyć była w dobrym humorze. Podziwiam ją za
to. Prawie zawsze na jej buzi widnieje uśmiech. Też bym tak chciała.
- Hej Carly. Jak tam? – spytała.
- Hej. A dobrze, może być. A coś ty taka
wesolutka?
- A tak mam dobry humor. Może to ta pogoda.
W końcu słońce rzadko gości na londyńskim niebie.
- Może.
- Chodź. Bo się spóźnimy – powiedziała i
weszłyśmy do środka. Wewnątrz było bardzo ładnie. Styl był raczej nowoczesny,
ale ciepły. Wystrój powodował, że spędzenie czasu w tych pomieszczeniach
sprawiało przyjemność.
- Dawaj Carly, idziemy. – Zwróciła się do
mnie moja przyjaciółka. Udałyśmy się na górę. Dotarłyśmy się do jakiejś sporej
sali. W środku kręciło się trochę ludzi. Ustawiona była kamera i inne potrzebne
rzeczy, do nakręcenia reklamy.
- Zaraz przyjdę – oznajmiła mi Emma i zaraz
jej nie było. Za pewno poszła się przygotować. Przebrać, umalować i tym
podobne. Wszyscy gdzieś szybko chodzili, przestawiali coś, albo rozmawiali.
Znalazłam kanapę stojącą przy ścianie i postanowiłam na niej usiąść i poczekać.
Po jakiś dwudziestu minutach wróciła moja
kumpela. Wyglądała prześlicznie. Włosy miała zostawione rozpuszczone, tylko
trochę bardziej jej podkręcili. Makijaż był delikatny, bez jakiś
wyraźniejszych, bardzo rzucających się w oczy kolorów. Na sobie miała jasną,
zwiewną sukienkę .
Do tego kilka kwiatowych dodatków.
- Ślicznie wyglądasz. Jak królowa lata. –
Zwróciłam się do niej, uśmiechając jednocześnie.
- Dzięki. Taka stylizacja – Mówiąc to,
okręciła się dookoła.
- Panno Emmo, zaczynamy – powiedziała jakaś
kobieta.
Moja przyjaciółka kilkakrotnie powtarzała
ujęcia. Jednym słowem, nie było zbyt łatwo. Ale muszę przyznać, że Emma tańczy
naprawdę wspaniale. Widać, że robi to z wielką pasją i chęcią. Jej ruchy są
delikatne, kobiece i pełne gracji. Jeszcze ta zwiewna sukienka dodawała dodatkowy
efekt. Wszystko idealnie ze sobą współgrało. Robiła przeskoki z wygięciem pleców,
różne obroty, subtelne ruchy głową oraz rękoma, co wyglądało naprawdę naturalnie.
Wkładała w to całe swoje serce. Myślę, że wujek Mika nie będzie żałował, że
wybrał właśnie Emmę. To był świetny wybór.
- Mamy to! – krzyknął reżyser. Nareszcie.
Tyle razy to wszystko powtarzali. Dziwię się, że Emma nie jest zmęczona. Ja, to
pewnie już dawno bym padała na twarz. No, ale dla niej to rzecz normalna.
Tańczy na co dzień i na pewno zajmuje jej to kilka godzin. Jest przyzwyczajona
do dużego wysiłku fizycznego.
Moja kumpela przebrała się. Dopiero teraz
zwróciłam uwagę, w co była ubrana. Miała na sobie koronkową sukienkę w kolorze
perły, sięgającą przed kolano, do tego jeansową kurtkę i brązowe sandałki. Jak
zawsze wyglądała bardzo ładnie.
- We wtorek powinni przysłać mi gotową
reklamę. Jestem ciekawa, jak mi poszło.
- Świetnie. Jesteś niesamowita. Masz
naprawdę duży talent – odparłam. Ta się tylko uśmiechnęła. To skromna
dziewczyna i za to ją cenię. Wyszłyśmy z budynku. Zaskoczyło mnie to, kto przed
nim stał.
..-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. I 16 rozdział za nami.Jak wam się podobał?
Ostatnio coś moja wena się nieco buntuje, więc mam mniej napisanych rozdziałów wprzód. Chyba tylko jeden. No, ale mam nadzieję, że się odblokuję. Pomaga mi fakt, że wiem co chcę, żeby było dalej. Oraz to, że mam takie wspaniałe czytelniczki, które zawsze komentują rozdziały. Bardzo wam dziękuję. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i jest takim dużym kopniakiem do dalszej pracy. Uwielbiam was ♥♥
Jak u was w szkole, bo ja już mam testy i kartkówki. Normalnie masakra.
PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ :)
Witaj, kochana :)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział wyszedł spod Twojej ręki, mistrzostwo. Jak zwykle ciekawa stylistyka i zero błędów, nie wiem, jak Ty to robisz, ale gratuluję :)
Ciekawa jestem, jak przebiegnie ten cały bal na zakończenie. Nie wiem, czy Carly podjęła dobrą decyzję, zgadzając się na propozycję Briana..
Mam też nadzieję, że jej rodzice się pogodzą i zapanuje zgoda. Cieszę się też, że tata Carly znalazł w sobie na tyle dużo odwagi, by przyznać się do błędów i poprosić córkę o wybaczenie - to zachowanie godne prawdziwego faceta.
Emma jest utalentowana na maxa :) Piękną miała na sobię sukienkę w czasie kręcenia reklamy.
No i oczywiście zastanawia mnie teraz bardzo, któż to czekał przed budynkiem... Może Connor?? Zresztą, czas pokaże :)
Przesyłam gorące pozdrowienia z deszczowej i zimnej Łodzi i życzę, żeby wena szybciutko do Ciebie wróciła :)
Marta
Hej. Przesadzasz, moje opowiadanie przy Twoim, to pikuś. Póki co jest bez żadnych fajerwerków, ale cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńStaram się nie popełniać błędów, zawsze sprawdzam tekst przynajmniej dwa razy. Na pewno jakieś błędy są :)
Jak widać, Carly też nie jest zbytnio pewna swojej decyzji.
U mnie w Warszawie też chłodno i deszczowo.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Ale długi rozdział ;3 Bardzo fajnie się czytało, był taki miły i pozytywny.
OdpowiedzUsuńBal... Z jednej strony się cieszę, że Carly zgodziła się na propozycję tego całego Briana, ale coś mi w nim nie pasuję, kobieca intuicja podpowiada, że on wykombinuję coś złego. ;/
A jak przeczytałam fragment z Jace i Mikem to myślałam, że padnę ze śmiechu, a potem już takie światełko się zapaliło, on się ujawni przed szkolnymi znajomymi. Jednak sądzę, że lepiej będzie jeżeli to pozostanie tajemnicą, bo pewnie nie miał by potem życia ;/ Tak dzisiejsza młodzież, chociaż już po tych dwóch tygodniach w technikum stwierdzam, że szkoły średnie to zupełnie inne bajka, bo największe głąby poszły do zawodówek, a pozostało same dobrze wychowane towarzystwo, nie usłyszałam jeszcze ani razu żadnych wyzwisk w moją stronę z powodu wyglądu, zainteresowań, czy tego jakiej muzyki słucham i że na całą parę w słuchawkach.
Ale co by tu jeszcze, Emma i Carly kocham ten wątek <3 z nich są takie wspaniałe przyjaciółki.
A co do taty, ja też sądzę, że mój się zmienił, albo to ja wydoroślałam i do niego nie to niedociera ;/ A co tam sobie głowę zawracać.
Pozdrawiam i weny. ;*
Jak co to na: http://love-by-suomi-makkihypaajaat.blogspot.com/ jest nowy rozdział ;3
Hej. Wow, ale długi komentarz. Bardzo Ci dziękuję :)
UsuńSię okaże, jak to będzie z tym Brianem ;)
Cieszę się, że fragment z Mikiem i Jace Cię rozbawił, bo o to mi właśnie chodziło.
Co do rozdziału u Ciebie, to na pewno wpadnę, ale niestety nie dzisiaj.
Buziaki, Maarit :*
No wreszcie pierwsza ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziałek ;*
Błagam tylko nie Connor, nie lubię go...
No ale może nie będę zgadywać tylko poczekam na następny :P
Naprawdę świetny dział :)
Buziaki - Lilly :****
jednak nie pierwsza :P
UsuńHej, no nie tym razem ;)
UsuńCieszę się, że podobał Ci się rozdział.
Dzięki za komentarz, dużo dla mnie znaczy.
Buziaki, Maarit :*
Co ja ci będę mówiła o rozdziale? Ileż można się powtarzać? Nie napiszę więc, że przeczytałam go na jednym tchu, chociaż specjalnej akcji nie było i uwielbiam twój styl pisania. Nie jest to opowiadanie z stylu błąd na będzie błędem pogadania, a uwierz - spotkałam się już z takim opowiadaniem i mam nadzieję, że już nigdy w życiu nie będę miała "przyjemności" czytać czegoś takiego. Nie napiszę też, że Emma jest cudowna, a zachowanie Braiana dosyć dziwne i jednocześnie zaskakujące, ale czego nie robi się w imię miłości. Bal... Ah mam połowinki za dwa miesiące i nie mogę się doczekać. Szkoła, dopiero dwa tygodnie, a ja już czuję jakbym godziła tam co najmniej dwa miesiące. Mam nadzieję, że główna bohaterka nie będzie z żadnym z wyżej wymienionych postaci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam.
Hej. Dziękuję Ci za jak zawsze wspaniały komentarz. Takie dają mi największego kopniaka do dalszej pracy.
UsuńNo niestety akcji nie było, ale mam nadzieję, że was nie zanudziłam zbytnio ;)
Mam takie same odczucia co do szkoły jak ty.
Mam nadzieję, że opowiesz co nieco o tych połowinkach, jak było i w ogóle. No, ale to jeszcze dwa miesiące, dużo czasu.
Buziaki, Maarit :*
Hej ;) rozdział jak zawsze świetny i do tego długi czyli jeszcze lepiej :D Zaskoczyła mnie propozycja Briana i jestem ciekawa jak to dalej się potoczy. I fajnie by było jakby Emma była z Adamem ;) A i najważniejsze ciekawe kto stał przed budynkiem, ale tego dowiemy się w następnym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńNie martw się brakiem weny, ona przychodzi w niespodziewanym momencie, także życzę by przyszła jak najszybciej ;)
I bardzo dziękuję za długi komentarz u mnie :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział :*
Hej. Cieszę się, że wpadłaś :D
UsuńSama jestem zaskoczona, że coś takiego wymyśliłam.
Kto wie, może Emmę i Adama coś połączy ;)
Nie masz mi za co dziękować. Mi to sprawia dużo przyjemności.
Chętnie do Ciebie wpadnę, ale niestety nie dzisiaj.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
+ Zostałaś nominowana http://zatracona-w-nadzieji.blogspot.com/
Hej. Cieszę się, że Ci się podobał.
UsuńBardzo dziękuję za nominację :)
To dużo dla mnie znaczy.
Buziaki, Maarit :*
Zapraszam na nowy rozdział ;)
Usuńhttp://zatracona-w-nadzieji.blogspot.com
Wreszcie znalazłam czas by przeczytać Twojego bloga :) Co prawda za mną dopiero powyższy rozdział, ale i tak zdążyłaś mnie oczarować. Czytało mi się niezwykle przyjemnie. Wraz z tym rozdziałem zabrałaś mnie w swój własny świat, który, muszę przyznać, cholernie mi się spodobał. Łaknę więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco i pisz dalej kochana, bo wychodzi Ci to świetnie! :)
Było by mi niezmiernie miło gdybyś zechciała odwiedzić: http://odcienie-uczuc.blogspot.com A nóż widelec zaciekawi? Jeśli wyrazisz swoją opinię będzie mi podwójnie miło.
Hej. Jak miło jest mi czytać takie pozytywne opinie odnośnie tego, co piszę. Motywują mnie do dalszej pracy. Bardzo Ci dziękuję :)
UsuńMam nadzieję, że będziesz do mnie wpadać jeszcze.
Co do Twojego bloga, to na pewno na niego wpadnę i to z wielką przyjemnością. Więc szykuj się na jakiś komentarzyk ode mnie ;)
Buziaki, Maarit :*
kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPowinnam go dodać w piątek, tak jak zawsze :)
UsuńRozdział świetny. Bardzo miło i szybko się czytało. Czuje lekki niedosyt,więc czekam na kolejny. Mam nadzieję,że szybko pojawi się nowy rozdział :) Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na nowy rozdział: http://po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
Hej. Cieszę się, że Ci się podobał :D
UsuńNowy rozdział już w piątek.
Na pewno do Ciebie wpadnę ;)
Buziaki, Maarit :*
Hej słońce, przepraszam, że tak późno ale mój komputer się rozwalił a do tego nie miałam czasu i chęci. Ale przeczytałam trzy rozdziały ( później przeczytam 17 ) i muszę powiedzieć że mi się podoba. Kłótnie w rodzinie to normalne :) Cieszę się, że Mike pocieszył ją po seksie z COnnorem. A do tego Emmma i jej rola w reklamie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i żyzę weny, twoja Aleks <3
Hej. Rozumiem, nie ma problemu :)
UsuńNiestety, zawsze jakaś, chociaż malutka kłótnia zaistnieje :/
No, Mike to prawdziwy przyjaciel. Takiego, to ze świecą szukać.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
PS. tworzę kolejny blog : bractwoswitu.blogspot.com :) jak chcesz wpadnij i skomentuj
OdpowiedzUsuńJasne, że wpadnę :)
Usuńsuper rozdział,ale nie podoba mi się perspektywa Emmy;)
OdpowiedzUsuńHej. Cieszę się, że Ci się podobał rozdział.
UsuńI dziękuję Ci za szczerość :) Bardzo to cenię.
Chyba napisałaś komentarz nie pod tym rozdziałem, ale spoko ;)
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*