czwartek, 3 października 2013

Rozdział 19

   Musiałam ochłonąć, więc postanowiłam wyjść trochę na świeże powietrze. Chwyciłam za klamkę drzwi i znalazłam się na dworze. Wciągnęłam powietrze głęboko do płuc. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się nim. Próbowałam uspokoić bicie mojego serca, które przy bliskim spotkaniu z Connorem, biło z wielokrotnym przyspieszeniem.
   - Carly… - Usłyszałam swoje imię za moimi plecami. Dobrze wiedziałam, do kogo należał głos.
   - Czego chcesz? – spytałam, nie odwracając się do niego.
   - Pogadajmy. – Mówiąc to, położył swoją dłoń na moim ramieniu, przez co po moim ciele przeszedł dreszcz. To jego dotyk tak na mnie działał. Obróciłam się w jego kierunku, jednocześnie strzepując jego rękę.
   - Nie dotykaj mnie. O czym ty chcesz do cholery gadać Connor!? – wykrzyczałam mu w twarz.
   - Carly, wiem, że to co wtedy zrobiłem było świństwem i największym błędem w moim życiu. Nawet nie wiesz jak tego cholernie żałuję – powiedział.
   - I po co ty mi to mówisz, co?
   - Bo nadal coś do ciebie czuję i wiem, że ty do mnie też – odpowiedział.
   - Gówno wiesz! Nie wiesz jak ja się wtedy czułam, nie wiesz ile łez wylałam i ile chusteczek zużyłam. Jedyne co do ciebie czuję, to nienawiść! Brzydzę się tobą Connor. Trochę za późno zrozumiałeś swój błąd. – Ostatnie zdanie powiedziałam ciszej i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Jednak on mi to uniemożliwił. Chwycił mnie w pasie i mocno do siebie przyciągnął, by po chwili nachalnie wpić się w moje usta. Jego ręce silnie trzymały mnie blisko jego ciała, tak, bym nie miała możliwości ucieczki. Poluzował uścisk, co ja wykorzystałam i wyrwałam się. Spojrzałam na niego z nienawiścią i z całej siły przywaliłam mu z liścia w twarz. Jednak to go nie zniechęciło, złapał mnie za ręce.
   - Dlaczego mi to wszystko utrudniasz? Czemu nie chcesz przyznać, że nadal żywisz do mnie to samo uczucie, co kiedyś? – zadawał pytania.
   - Puść mnie! – krzyczałam, lecz to na niego nie działało.
   - Zostaw ją! – Ktoś wrzasnął. Obejrzałam się w tył i zobaczyłam mojego przyjaciela. Z jednej strony cieszyłam się, że się tu znalazł, ale z drugiej strony wiedziałam, że to może nie skończyć się najlepiej. Connor ku mojemu zdziwieniu, puścił mnie.
   - Proszę bardzo. Znowu się spotykamy. Nie powinieneś się wtrącać w nieswoje sprawy lalusiu – zwrócił się do Mike’a i podszedł bliżej niego.
   - Odpieprz się od Carly raz na zawsze. Nie możesz zrozumieć, że ona nie chce cię znać? Wystarczająco ją zraniłeś. A lalusiem, to możesz być ty! – powiedział mój przyjaciel, wbijając mu jednocześnie palec w klatkę piersiową. Connor strzepnął jego rękę i podszedł jeszcze bliżej niego.
   - Ktoś taki jak ty, nie będzie mi mówił co mam robić. – Chwycił go za koszulę, w tym samym czasie Mike zamachnął się i uderzył mojego eks z pięści w twarz. Tym samym rozpoczął walkę między nimi. Zaczęli się szarpać, sypiąc przy tym wyzwiskami w swoją stronę. A ja stałam, jak wryta. Nie wiedziałam co mam robić, byłam przestraszona i nie byłam w stanie zrobić żadnego ruchu. Moje ciało było sparaliżowane. Jedyne co słyszałam, to bicie swojego serca i przyspieszony oddech.
Między chłopakami była prawdziwa walka na pięści. Z twarzy obu leciała krew. U Mike'a z wargi, zaś u Connora z nosa. Obaj byli poobijani. Na ich koszulach były krople krwi. Bałam się o nich, że zrobią sobie coś.
   - Co tu się dzieje!? – Usłyszałam czyjeś zdenerwowane pytanie. Spojrzałam w stronę, z której doszedł głos. To był pan od informatyki. Szybko podbiegł do chłopców i z trudem ich rozdzielił. Ich oczy przybrały ciemną barwę, a spojrzenie obu było zabójcze. Aż kipiała od nich złość i nienawiść. Wyglądali jak wygłodniałe lwy, które tylko czekają, by rzucić się na swoją ofiarę. Ja cały czas stałam w miejscu. Byłam w kompletnym szoku.

W między czasie. Z perspektywy Emmy.
   Moim oczom ukazało się jeziorko, a na jego brzegu kocyk. Wokół niego ustawione były świeczki. Przy tym wszystkim zaś stał Adam, który jak zawsze wyglądał bardzo przystojnie. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w jego kierunku.
   - Dotarłaś. Proszę, a to ostatnia róża. – I wręczył mi kolejny kwiatek. Teraz w mojej ręce był pokaźny bukiet pięknych, czerwonych róż.
   - Adam, tu jest przepięknie – powiedziałam. On się tylko uśmiechnął.
   - Zapraszam na kocyk. – I tym samym zasiedliśmy na przygotowanym przez niego miejscu.
   - Co piękna pani powie na pizzę? – spytał, wyciągając zza pleców pudełko z nią.
   - Bardzo chętnie. – Otworzył je i moim oczom ukazała się pizza w kształcie serca. Jejciu, jaki on jest romantyczny.
   - Jesteś niesamowity – powiedziałam i chwyciłam kawałek. Była przepyszna.
   - Niestety nie mogłem kupić prawdziwego szampana, mam jedynie Piccolo i dwa kieliszki. – Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Adam polał napój do kieliszków i chwilę potem delektowaliśmy się jego smakiem. Po moim policzku poleciała łza.
   -Czemu płaczesz? Zrobiłem coś nie tak? – spytał, jednocześnie smutniejąc.
   - Nie, wszystko jest jak najbardziej tak. Po prostu jeszcze nikt nie przyszykował dla mnie czegoś tak wspaniałego. Dziękuję. – Po wypowiedzianym przeze mnie zdaniu, humor Adama momentalnie się polepszył. Kciukiem starł samotną łzę, spływającą po moim poliku. Pogłaskał mnie po nim i powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Nie wytrzymałam i pierwsza wpiłam się w jego usta. Tak bardzo pragnęłam poczuć smak jego miękkich warg. Przez pocałunek czułam, jak się uśmiecha. Pozwoliłam mu dostać się do wnętrza mojej buzi. Nasze języki zaczęły tworzyć wspólną choreografię. Idealnie ze sobą współgrały. Przez moje ciało przeszła fala gorąca, a w brzuchu tańczyło stado motyli. Miałam wrażenie, jakby czas stanął w miejscu. W końcu oderwaliśmy się od siebie, gdyż brakowało nam tchu. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a Adam złapał mnie za rękę.
   - Spodobałaś mi się od dnia, w którym cię pierwszy raz zobaczyłem – powiedział. – To chyba miłość od pierwszego wejrzenia – dodał. Ja nic nie powiedziałam, tylko złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Stykaliśmy się czołami.
   - Kocham cię. – Wyszeptał.
   - Ja ciebie też – odpowiedziałam. Ułożył się na kocu, a ja położyłam głowę na jego piersi. I tak razem leżeliśmy, wpatrując się w niebo i co jakiś czas obdarowując się słodkim buziakiem.

Perspektywa Carly
   Siedziałam przed gabinetem pani dyrektor, w którym znajdowali się chłopcy. Nie mogłam uwierzyć w to, co miało miejsce chwilę temu. Przecież oni mało się nie pozabijali. I dlatego nie chciałam iść na ten bal. Nie chciałam spotkać JEGO. Przeze mnie Mike ucierpiał. Już drugi raz z mojego powodu mu się dostało. I to od tej samej osoby. Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane? Czemu życie zawsze kładzie nam kłody pod nogi? I jak zaczyna być dobrze, to coś musi się spieprzyć. Tak jest zawsze. Czasem sobie myślę, że jestem jakaś pechowa i nie jest mi dane być szczęśliwą. Mam siedemnaście lat, a nie potrafię tak jak inni, po prostu cieszyć się życiem, korzystać z niego, póki mogę. Wyrwałam się z myśli i spróbowałam usłyszeć chociaż kawałek rozmowy zza ściany.
   - Zawiodłam się na tobie Connor. Ty, kapitan szkolnej drużyny koszykówki, powinieneś dawać przykład, a ty co? Wdajesz się w bójkę i to z nowym uczniem. Ładnie go tutaj witasz. – Słyszałam, jak mówi dyrektorka.
   - Ale… – Tym razem próbował coś powiedzieć Connor, lecz pani mu przerwała.
   - Nie przerywaj mi. Ty Mike również mnie zaskoczyłeś. I to negatywnie. Jesteś nowy w tej szkole, a już wdałeś się w bójkę. Kiepsko zaczynasz. Connor, jeżeli jeszcze raz coś takiego się powtórzy, zostaniesz ukarany wyrzuceniem z drużyny. A póki co, obaj przez tydzień będziecie zostawać po lekcjach i pomagać w jakiś pracach w szkole. Dziękuję, to wszystko, co miałam wam do powiedzenia. Nie przyjmuję żadnego sprzeciwu. I żeby mi się to nie powtórzyło.. A i nie macie już wstępu na dzisiejszy bal. Możecie już iść, ale każdy w innym kierunku. – Zakończyła swój monolog pani dyrektor. Słyszałam szuranie krzeseł, co jest równoznaczne z tym, że chłopcy wstali i zaraz zobaczę ich na korytarzu. Nie musiałam długo czekać, pierwszy z gabinetu wyszedł Connor. Miał podbite oko, nieco poszarpaną koszulę oraz zaschniętą krew przy nosie, która musiała mu z niego lecieć. Nie wyglądał najlepiej. Spojrzał na mnie. Z jego oczu trudno było wyczytać co czuje. Była to mieszanka uczuć, nieco złości, ale również smutku. Byliśmy w takiej pozycji, dopóki z pokoju nie wyszedł Mike. Na jego widok Connor momentalnie się odwrócił i ruszył w kierunku wyjścia ze szkoły. Rzuciłam spojrzenie na mojego przyjaciela. Jego twarz również nie była w najlepszym stanie.
   - Dziękuję Mike i przepraszam – powiedziałam.
   - Za co? – spytał.
   - Dziękuję za to, że mnie obroniłeś. A przepraszam za to, że znowu przeze mnie ci się dostało. Zrzucam na ciebie same kłopoty. – Złapał mnie za rękę.
   - Co ty mówisz? Jakie kłopoty? To nie twoja wina, że Connor jest taki, a nie inny. Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę, by ktoś cię krzywdził. Zawsze stanę w twojej obronie. Poza tym bijąc się z nim, mogłem się poczuć bardziej męsko. – Uśmiechnął się do mnie. Nawet w takiej sytuacji potrafił mieć poczucie humoru. Przytuliłam się do niego.
   - To co? Idziemy stąd? – zadałam pytanie.
   - O nie! To, że ja nie mogę iść na bal, nie oznacza, że ty masz z niego zrezygnować. Masz wrócić na salę i bawić się. Nie psuj sobie tego wieczoru – odpowiedział.
   - I tak już jest popsuty.
   - To zmień to. Idź i nie myśl o tym co się stało. Chociaż raz się zabaw. Wyłącz swój mózg i myśli. Zrób to dla mnie. – Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Pożegnał się ze mną i poszedł. Zostałam sama. No cóż, obiecałam Mike’owi, że nie wrócę do domu i wrócę na bal. A ja dotrzymuję obietnicy. Wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku sali.
   W korytarzu zobaczyłam Briana i Jace, którzy się całowali, a raczej prawie połykali. Cieszę się, że plan wypalił. Chociaż oni są szczęśliwi, no i Mike, który się od niej uwolnił. A przynajmniej mam taką nadzieję, z nią nigdy nic nie wiadomo. Podeszłam do bufetu i wzięłam sobie kawałek pizzy, a następnie udałam się do stolika, by tam w spokoju zjeść.
   Później trochę potańczyłam, a tak, to większość czasu spędziłam siedząc. Jakoś odeszła mi chęć na zabawę po tym wszystkim. Odliczałam tylko minuty do końca balu.
   Nadszedł czas wybrania króla i królowej balu. Na małą scenkę weszła pani dyrektor i zaczęła przemawiać:
   - Jak się bawicie? – Wszyscy zebrani w Sali zaczęli krzyczeć. – Czyli, że dobrze. Niestety zbliżamy się do końca naszej imprezy. – Tym razem słychać było wyraźne buczenie – No niestety, wszystko się kiedyś kończy. A teraz nadszedł czas na ogłoszenie króla i królowej balu! Poproszę o kopertę z wynikami. – Na scenę weszła pani Marguse i podała jej kopertę. Sekundę potem wyciągała z niej kartkę. – Ogłaszam, że królem i królową balu zostają... Brian Cole i Jace Brington! – No proszę, to nasz Brian już będzie szczęśliwy do końca – pomyślałam. Wybrana para odebrała swoje korony, a następnie udała się na środek parkietu, by wykonać wspólny taniec. Zazdroszczę im – pomyślałam.
   Wreszcie bal dobiegł końca. Przed szkołą czekała na mnie mama. Przyjechała po mnie. Co prawda spodziewałam się ojca, no ale cóż. Na niego „zawsze” można liczyć.
   - Hej – powiedziałam wsiadając.
   - Hej. Jak tam się bawiłaś? – spytała.
   - Świetnie. – Skłamałam – Myślałam, że tata przyjedzie po mnie – wypaliłam.
   - Miał jakieś ważne spotkanie, poza Londynem. Nie będzie go przez cały weekend. – Znowu, po raz kolejny jakiś wyjazd, spotkanie. A powiedział, że postara się to zmienić. Teraz widać, ile znaczą jego słowa.
   - Zmęczona? – Zwróciła się do mnie mama.
   - Tak. Padam z nóg – odpowiedziałam. Nie miałam siły, ani ochoty na dalszą konwersację. Oczy mi się kleiły, a moje ciało odmawiało posłuszeństwa.
   Nawet nie wiem kiedy dotarłyśmy do domu, a ja zatopiłam się w mojej pościeli. Nie trzeba było zbyt dużo czasu, bym odpłynęła w krainę Morfeusza.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Postanowiłam dodać rozdział dzień wcześniej. Cieszycie się? :)
Nie wyszło do końca tak, jak chciałam. No, ale trudno.
Nie będę się dzisiaj rozpisywać. Bardzo wam dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem i za tak dużą ilość wyświetleń. Jesteście kochani ♥
Przypominam, że założyłam aska. Jak chcielibyście o coś spytać czy coś, to zapraszam. Bardzo chętnie odpowiem :D
A i ci co czytają, niech zaznaczą to w ankiecie u góry, po prawej. Będę bardzo wdzięczna.

CZEKAM NA WASZE SZCZERE KOMENTARZE, KTÓRE SĄ DLA MNIE BARDZO WAŻNE!!

ASK: ask.fm/LoveOfAccident
GG: 8410044

22 komentarze:

  1. Kolejny rozdział na dobrym poziomie technicznym, ale u Ciebie to wszystko jest dobre i tyle w temacie :)
    Piszesz ciekawie i porywająco, umiesz przekazywać czytelnikom emocje bohaterów :)
    Bardzo ładne opisy sprawiają, że czyta się z zapartym tchem :)
    Ah, ten Adam to słodziak jakich mało, trafić na takiego faceta to fart :) Cieszę się, że Emma jest z nim szczęśliwa, pasują do siebie :)
    Mike ładnie postąpił, stając w obronie Carly. Opis bijatyki był naprawdę przejmujący i emocjonujący!
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Bardzo Ci dziękuję :)
      Ano Adam, to niemalże ideał. Chciałabym mieć takiego chłopaka :/
      Mike to prawdziwy przyjaciel, jakich mało.
      O to mi chodziło, żeby było trochę emocjonująco z tą bijatyką. Ale i tak nie wyszło tak, jakbym chciała. No, ale nieważne.
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  2. Znowu ominelam jeden rozdzial :( Ale to wszystko przez to, ze wciaz jestem w biegu. W sumie zaczelam juz go wtedy pisac, ale cos mi przerwalo, a jak znalazlam troche czasy, by tu zajrzec, pojawil sie nowy rozdzial. Mam nadzieje, ze mi wybaczysz :)
    Mike znowu w akcji. Rany, co by ta Carly bez niego zrobila. To sie dopiero nazywa prawdziwy przyjaciel :D
    Rany, znowu Connor. Biedna Carly, wciaz jej sie tak naprzykrza. W sumie to juz zaczyna podchodzic pod nekanie :D Nie wiem, ale w sumie robi mi sie troche zal Connora (to dziwne, ale czytajac ten rozdzial wlasnie takie mialam odczucie). Ale pewnie to takie chwilowe i zaraz minie ;)
    A Adam i Emma to taka cudowna para. W sumie jak czytam perspektywe Emmy to robi mi sie troche smutno. (chce takiego Adama) :D
    Lubie ten rozdzial. Bo jak sie bija, to znaczy, ze emocje siegaja zenitu (smutne, ale prawdziwe) I polala sie krew (wraca moje dawne zamilowanie do filmow akcji)
    Rozdzial bardzo mi sie podobal :) Czekam na ciag dalszy.
    Ide jesc xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Nie masz za co przepraszać. Rozumiem Cię :)
      No, Mike jest wspaniałym przyjacielem. Myślę, że każdy chciałby takiego mieć.
      Ta, Connor nie daje za wygraną.
      No, zrobiłam z Em i Adama strasznych słodziaków. Ale trudno. Ktoś w tym opowiadaniu musi mieć cukierkowo ;)
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał.
      Dzięki za komentarz.
      Smacznego :D
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  3. Mojego humoru chyba już nic dzisiaj nie poprawi ; - ; To tylko głupia fikcja, ale nie potrafię nie beczeć, jak ktoś umiera ; - ; Jestem po 2 smutnych rozdziałach, ale teraz coś na pokrzepienie.
    Więc do rozdziału : Głupi Connor, biedna Carly. :c Czy ten dupek kiedyś się od niej odwali ? To się chłopcy pobili ;3 Już sobie w duchu krzyczałam : Mike.! Mike.! xD
    Może Carly na razie nic nie idzie, ale za Emmie się powodzi ;3 Jezu, jakie to było romantyczne *.* Nie mam słów na Adama. Ja też chce takiego :c ( choć oczywiście wolałaby, żeby pochodził z Finlandii, był zielonookim blondynem i nazywał się Ville Larinto xD Taka moja obseszyn ;D )
    Tatuś jedna pozostaję taki, jaki był ? ;/ No trudno, ja będę miała teraz swojego za dużo ; - ; Odwał gwarantowany 100% najbardziej w ciągu weekendu. On nie może siedzieć dłużej niż 24 h w domu, zresztą oni tam bez niego długo nie wytrzymają xD

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Cieszę się, że wpadłaś :)
      Kto wie, może się odwali od Carly, czas pokaże.
      Takie właśnie miało być to spotkanie, romantyczne. I chyba wyszło :D
      Ano, niestety tata jest taki, jaki jest.
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  4. Pewnie już powtarzam się setny raz, ale naprawdę świetny rozdział ;) Zawsze z zaciekawieniem czytam do ostatniego zdania i zawsze czymś mnie zaskakujesz :D
    Dziewczyno piszesz wspaniale i kocham Cię za to :D
    Szkoda, że Carly tak wszystko się komplikuje, mogła by być w końcu szczęśliwa, tak jak Emma trafiając na tak wspaniałego chłopaka jakim jest Adam. Aż pozazdrościć jej takiego skarbu ;p
    Pozdrawiam i czekam zniecierpliwieniem na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Fajnie, że wpadłaś.
      I dziękuję za tak miłe słowa. Nawet nie wiesz, ile mi one sprawiają przyjemności :)
      Każdy musi trochę pocierpieć, żeby wreszcie znaleźć swoje szczęście.
      Niestety, takie jest życie :/
      No, ja też zazdroszczę takiego chłopaka ;)
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  5. Hejka kochana. Sorki, że dopiero teraz ale mój komp to złom.
    Rozdział jak zawsze wspaniały.
    Connor + ja = mordobicie. Ten koleś zaczyna mnie wkurwiać. Niech odczepi się od Carly. Mike to na prawdę wspaniały przyjaciel, super że Carly go ma.
    Randka Emmy i Adama, cudo. Zakochańce <3. Cieszę się, że ze sobą są. Emm na to zasługuje.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam, twoja Aleks <3
    PS. u mnie na bractwoswitu.blogspot.com pojawił się rozdział, wpadnij jeśli chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, nic nie szkodzi. Ważne, że jesteś :)
      No Connor taki jest, co poradzisz.
      Każdy zasługuje na odrobinę szczęścia i miłości.
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał.
      Dzięki za jak zawsze miły komentarz.
      Oczywiście, że do Ciebie wpadnę.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  6. Hej nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej u mnie na: http://zayn-malik-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Bardzo dziękuję :) Jesteś kochana.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  7. Thanks , I've just been searching for info about this subject for a while and yours is
    the greatest I've discovered so far. However, what in regards to the bottom line?
    Are you positive about the supply?

    Review my website: escort around Ryhope

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, but I don't understand your questions. I don't know what you mean.
      Regards, Maarit

      Usuń
  8. Zacznę od tego, że nie mam na nic siły i ochoty, a kto do tego doprowadził? Chłopak.... i ty mi serwujesz piękną, idealną miłość Adama i Emmy. No załamać się można.
    A co do rozdziału, to podobała mi się bójka, szkoda tylko, że Carly nie zareagowała, może sama by oberwała.. Ach ten mój nastrój. Mam nadzieję, ze ojciec negocjuje coś ważnego, co będzie skutkowało mniejszą ilością obowiązków. A para balu - trochę za szybko to napisałaś, ale cieszę się, ze ich wreszcie połączyłaś. Nie wiem, co pisać dalej, a zapewnienia, że twoje opowiadanie bardzo mi się podoba już znasz, więc:
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale oschły komentarz, zupełnie nie w moim stylu, ale mam nadzieję, że rozumiesz.

      Usuń
    2. Hej. Spokojnie, wszystko rozumiem :)
      Ja sama się załamuję, gdy to piszę, bo bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie tak pokochał. No, ale cóż...
      Okaże się, o co chodzi z tym ojcem.
      No, jak mówiłam, nie wyszło to wszystko tak, jak planowałam. Zepsułam ten cały bal. Ale trudno, wyszło jak wyszło.
      Cieszę się, że jesteś szczera.
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz.
      Trzymaj się jakoś.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
    3. Chciałbym być optymistą, ale jakoś mi nie wychodzi. Wspierają mnie znajomi, więc jakoś muszę sobie z tym poradzić. Jeżeli wytrzymam tydzień, to potem będzie z górki, przynajmniej taka mam nadzieję, a najgorsze jest to, że mam iść z Nim na połowinki.

      Usuń
    4. Współczuję. Ale może nie będzie aż tak źle.
      Tego Ci życzę :]
      Szkoda się smucić przez takiego dupka.
      Najwidoczniej nie potrafi docenić takiej osoby jak ty.
      A więc nie jest Ciebie wart.
      Wszystko będzie dobrze, tylko trzeba być dobrze nastawionym.
      Jakbyś chciała się wygadać czy coś, to ja chętnie wysłucham. Mój numer gg masz podany pod postem.

      Usuń
  9. przepraszam że moje komentarze są zawsze takie krótkie ale nie wiem co napisać. Strasznie mi się podoba twoje opowiadanie jest zajebiste , ale to już pewnie wiesz :)

    zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, że krótki. Nie liczy się długość, a jakość :)
      Cieszę się, że Ci się podoba moje opowiadanie.
      W wolnej chwili wpadnę do Ciebie. Na pewno :D
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  10. I have been exploring for a little for any high quality articles or blog posts in this sort of house .
    Exploring in Yahoo I finally stumbled upon this site.
    Studying this info So i am happy to show
    that I have an incredibly excellent uncanny feeling I discovered exactly what I needed.
    I such a lot surely will make sure to don?t fail to remember this web site and give it a look regularly.


    my weblog :: divergent series ebook free download;
    ,

    OdpowiedzUsuń