Komentujcie, to naprawdę dla mnie ważne, gdyż napędza mnie to do dalszej pracy. A bardzo mi tego potrzeba, bo ostatnio moja wena się buntuje :/
~ * ~
Siedziałam na ławce z twarzą schowaną w
dłoniach. Łzy ani przez chwile nie chciały przestać wypływać z moich oczu.
Wyglądałam pewnie jak siedem nieszczęść.
- Carly? – Usłyszałam swoje imię. Podniosłam
głowę i spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos. To była Emma. W jednej
chwili znalazła się koło mnie i mnie przytuliła. Wtuliłam się w nią mocniej, a
mój szloch przybrał na sile.
- Co się stało? – spytała, jednocześnie
głaszcząc mnie po plecach.
- Rodzice… - Nie byłam w stanie nic
powiedzieć.
- Co rodzice? Coś im się stało?
- Oni… oni mnie okłamywali. Rozumiesz? – Ledwo
wydukałam.
- Jak to okłamywali? – zadała pytanie
widocznie zdziwiona. Wzięłam kilka wdechów, by się nieco uspokoić.
- Przez tyle lat żyłam w kłamstwie. Właśnie
się dowiedziałam, że osoba, którą nazywałam ojcem, tak naprawdę nim nie jest.
To nie jest mój biologiczny ojciec. – Wreszcie dałam radę powiedzieć o co
chodzi.
- Carly, tak mi przykro. – Zamknęła mnie w
swym uścisku. Tak bardzo teraz tego potrzebowałam. Jak dobrze, że ją mam.
-
Mi też.
-
Co zamierzasz teraz? – spytała.
-
Póki co, nie zamierzam wracać do domu. Nie chcę ich widzieć. Muszę ochłonąć.
-
Chodź. – Wstała z ławki.
- Ale gdzie? – zadałam pytanie
zdezorientowana.
-
Do mnie. Skoro nie masz zamiaru wracać dzisiaj do domu, to przenocujesz u mnie
– powiedziała.
-
Nie. Nie chcę robić kłopotu. Już i tak ci zawracam głowę.
-
Nie przyjmuję odmowy. No chodź. – Mówiąc to chwyciła mnie za rękę i pociągnęła
za sobą. Chwilę potem szłyśmy w stronę jej domu.
Przez całą drogę milczałyśmy. Z jednej strony była to przyjemna cisza,
lecz z drugiej, pozwalała mi na myślenie o tej całej sytuacji, mimo, iż nie
miałam na to ochoty.
-
Jesteśmy – oznajmiła Emma. I zaraz weszłyśmy do środka jej domu. Był on bardzo przytulny,
a w środku aż wyczuwało się panującą w nim miłość. I pomyśleć, że jeszcze
wczoraj myślałam, że to mój dom jest idealny i pełen takiego uczucia. Kto by pomyślał,
że w jednej chwili człowiek może zmienić swoje myślenie o trzysta sześćdziesiąt
stopni.
-
Kto to? – Usłyszałam pytanie, które było zadane przez osobę o bardzo
delikatnym, dziecięcym głosie.
-
To jest moja przyjaciółka Carly – odpowiedziała Emma jakiejś młodej istotce.
Jak mniemam, jej siostrze o której opowiadała.
-
Cześć, jestem Ronnie – przywitała się. Chciałam jej podać rękę, lecz ta się po
prostu do mnie przytuliła. Ale było to jak najbardziej przyjemne. To miłe
uczucie być tulonym przez tak małą osóbkę. Od razu człowiek zapomina o
problemach.
-
No to poznałaś już tego, mojego potworka, który ma miano mojej siostry –
powiedziała Emma, lekko tarmosząc małą po głowie. Zazdroszczę im, ja nie mam
rodzeństwa. W między czasie do salonu weszła dwójka, roześmianych dorosłych.
Kobieta i mężczyzna. Przypominali moich rodziców kilka lat temu. Tak samo
szczęśliwi i kochający się. Teraz jest już inaczej, to nie to samo co kiedyś.
-
Dzień dobry – powiedziałam.
-
A dzień dobry – odezwała się kobieta, uśmiechając się tym samym w moją stronę.
-
Mamo, tato, to jest Carly o której wam opowiadałam. Carly, to są moi rodzice –
przedstawiła Emma.
-
Bardzo nam miło cię poznać. Córka dużo nam o tobie opowiadała. – Tym razem
odezwał się jej ojciec. Ja tylko poczułam, jak na moje poliki wylewają się
delikatne rumieńce.
-
Carly dzisiaj u nas zostanie na noc. Nie macie nic przeciwko? – spytała przyjaciółka.
-
Oczywiście, że nie. Czuj się jak u siebie w domu kochana. – Zwróciła się do
mnie kobieta. Wydawała się bardzo miłą i ciepłą osobą. – Córciu, my jedziemy do
babci. Raczej przenocujemy u niej, bo wiesz jak to zwykle z nią bywa. Więc
macie cały dom dla siebie. Tylko mi tu grzecznie.
-
Dobrze mamo. To my pójdziemy do mnie – odezwała się Emma i już chwilę potem
udałyśmy się na górę. Jej pokój był dość duży i bardzo ładny. Ściany były
pokryte żółtym kolorem, który nadawał ciepło pomieszczeniu. Na nich były
popowieszane różne obrazki i zdjęcia dotyczące tańca. Od razu widać, że to
bardzo kocha. Mniej więcej na środku ściany przeciwnej do drzwi, stało podwójne
łóżko, które już z samego wyglądu wydawało się wygodne. Aż miałam ochotę się na
nim położyć.
-
Siadaj gdzie chcesz – powiedziała przyjaciółka. Pokusa wypróbowania tego łóżka
była wielka, dlatego usiadłam na jego brzegu. Emma zaś usadowiła się swobodnie
na nim, opierając się plecami o jego tył.
-
Dawaj tu koło mnie. – Jak powiedziała, tak zrobiłam.
-
A co tam u ciebie i Adama? – spytałam. Chciałam oderwać się od tej całej
sytuacji z rodzicami. Choć na chwilę zapomnieć.
-
A bardzo dobrze. Wspaniały z niego chłopak. Jeszcze chyba nigdy nie byłam aż
tak szczęśliwa. On jest taki czuły i romantyczny. Niemalże ideał. Po prostu
mnie kocha, a ja jego. Ale nie mogę uwierzyć w to, że za dwa tygodnie kończy
się jego stypendium i wraca do Polski. Będę za nim strasznie tęsknić. Nie wiem
jak ja to wytrzymam. On jest teraz częścią mojego życia, częścią mnie. – Emma wyraźnie
posmutniała. Przytuliłam ją do siebie.
-
Wszystko jakoś się ułoży. Będzie dobrze. Adam cię naprawdę kocha. I myślę, że
tak łatwo się od ciebie nie odczepi. – Obie się roześmiałyśmy. – Poza tym
mówią, że miłość przezwycięży wszystko. Nie przejmuj się na zapas. Co będzie,
to będzie. Żyj tym, co teraz.
-
Dzięki, trochę mnie uspokoiłaś. Może napisz do rodziców smsa, że nocujesz u
mnie.
-
Nie – odpowiedziałam krótko.
-
Carly, ale przecież tak nie można. Oni się będą martwić.
-
Wiem, trudno. Niech się trochę pomartwią. Zawsze to ja cierpię, niech oni też
trochę poczują jak to jest. – Z mojego oka poleciała jedna łza. Wiem, że
zachowuję się dziecinnie, ale trudno. Czy ja zawsze muszę być dojrzała? Jestem
już wystarczająco. A gniew i smutek na nich zmienia moje myślenie. Powoduje, że
zachowuje się inaczej niż zwykle. Choć raz zachowam się nieodpowiedzialnie.
Chociaż przepraszam. Ja już się tak zachowałam kiedyś, jak przespałam się z
Connorem.
-
No dobrze. Rób jak uważasz.
-
Przepraszam, że tak zwaliłam ci się na głowę. Pewnie miałaś jakieś plany, a ja
ci zawracam głowę – powiedziałam.
-
Nie no, co ty. Od tego są przyjaciółki, żeby sobie nawzajem pomagać. Nawet w
nocy, o północy. – Delikatnie się uśmiechnęłam na jej słowa. Uświadomiłam
sobie, że teraz mam prawdziwych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Już
nie jestem taka samotna, bo mam ich.
-
Dziękuję ci. Cieszę się, że cię mam. – Przytuliłam się do niej. Jest dla mnie
jak siostra, której nie mam. Taka przyszywana.
-
My idziemy Emma! – krzykną ktoś z dołu.
-
Dobrze mamo. Pa! – odkrzyknęła Emma. A zaraz było słychać dźwięk zamykanych
drzwi.
-
Może chcesz się czegoś napić? – spytała mnie.
-
Herbaty, jeżeli to nie kłopot.
-
Oczywiście, że nie. Ty słodzisz niecałą, jedną łyżeczką, tak? – Pokiwałam głową
na znak potwierdzenia.
-
Dobra, to ja zaraz przyjdę. A ty czuj się jak u siebie. – I wstała zostawiając
mnie samą z własnymi myślami. Cały czas się zastanawiam, dlaczego zawsze jak
jest już dobrze, to coś musi się popsuć. Co ja takiego zrobiłam, że ciągle
muszę cierpieć, natrafiać w życiu na nie miłe epizody. Czy nie mogę być choć
przez chwilę szczęśliwa? A może nie jest mi to dane. Moje życie jest pełne
niespodzianek, niestety nie zawsze są one przyjemne. Powiedziałabym nawet, że
zazwyczaj.
Z
perspektywy Emmy
Jest mi strasznie żal Carly. Cały czas natrafia na ból. Gdy jest już szczęśliwa, to coś musi się spieprzyć.
Już wystarczająco wycierpiała. Zasługuje na odrobinę szczęścia. A nawet na wiele,
które by wynagrodziło jej te wszystkie złe momenty. Wlałam wody do czajnika i
wstawiłam go na gaz. Nagle poczułam drgania telefonu w kieszeni. Spojrzałam na
wyświetlacz, by wiedzieć kto dzwoni. To był mój ukochany.
E:
Halo?
C:
Cześć kochanie. Co porabiasz? Może byśmy się spotkali?
E:
Bardzo bym chciała, ale to nie jest najlepszy moment.
C:
Jak to, coś się stało?
E:
Jest u mnie Carly. Ma pewne problemy, muszę z nią być. Ona mnie potrzebuje.
C:
A co się stało?
E: No
nieważne, problemy rodzinne. Może innym razem misiu.
C:
No dobrze, rozumiem. Ale jakby co, to dzwoń. Będę jak najszybciej.
E:
Dobrze, będę pamiętać.
C:
Tęsknię.
E:
Ja też.
C:
Kocham cię ślicznotko.
E:
Ja też cię bardzo kocham.
C:
No to pa pa.
E:
Pa
Jejciu, jak ja go kocham. Nie wiem jak ja
wytrzymam bez niego. Bez jego uścisku, w którym czuję się bezpieczna, bez jego
uśmiechu, który zawsze poprawia mi humor, bez jego pięknych oczu, w które
mogłabym patrzeć cały czas i bez jego ust, które mają taki wspaniały smak. On
jest dla mnie wszystkim. Moim szczęściem i moim skarbem. Woda zaczęła piszczeć.
Wyłączyłam gaz i zalałam kubek z torebką herbaty, wrzątkiem. Posłodziłam
odpowiednią ilością cukru i zamieszałam. Chwilę potem udałam się z gotowym
napojem na górę.
-
Już jestem – powiedziałam. Spojrzałam na łóżko i zobaczyłam śpiącą Carly. Nie
dziwię jej się, to był dla niej ciężki dzień. Sen dobrze jej zrobi. Odpocznie,
ochłonie. Postawiłam kubek na stoliku. Martwi mnie tylko to, że nie
poinformowała rodziców gdzie jest. Rozumiem jej gniew na nich, ale to nie
zmienia faktu, że oni się będą o nią martwić. Usłyszałam drgania telefonu na
stoliku obok łóżka. To była komórka Carly. Podeszłam do niej i zobaczyłam jak
na wyświetlaczu widniej napis mama.
Chwilę się wahałam, ale w końcu postanowiłam odebrać. Chwyciłam telefon i go
odebrałam, jednocześnie po cichu wychodząc z pokoju. Tak, by nie obudzić
przyjaciółki.
MC:
Córciu, jak dobrze, że odebrałaś. Gdzie ty jesteś? Martwimy się o ciebie.
E:
Dobry wieczór. Z tej strony Emma, przyjaciółka Carly.
MC:
A co z Carly, czemu ona nie odebrała?
E:
Ponieważ śpi. Jest u mnie i zostaje u mnie na noc.
MC:
Jak to, ale dlaczego?
E:
Jest na państwa zła. Musi ochłonąć.
MC:
Czyli wiesz o wszystkim?
E:
Tak. Proszę się nie martwić. Carly jest u mnie bezpieczna. Musi sobie to
wszystko przemyśleć, oswoić z tą, całą wiadomością.
MC:
No dobrze. Obyś miała rację. W takim razie dziękuję, że się nią zaopiekowałaś.
E:
Nie ma za co. Dobranoc.
MC:
Dobranoc.
Mam nadzieję, że Carly mnie nie zabije za
to, że odebrałam ten telefon. Ale chciałam dobrze. Jej matka była roztrzęsiona
przez telefon. Słychać było, że się o nią martwi. Wróciłam do pokoju, położyłam
komórkę na wcześniejszym miejscu. Postanowiłam wziąć szybki prysznic.
Gdy
wróciłam, moja przyjaciółka miała otwarte oczy. Przebudziła się.
-
Obudziłaś się – powiedziałam.
-
Przepraszam, nawet nie wiem kiedy urwał mi się film.
-
Nic nie szkodzi, jak chcesz, to śpij. Sen dobrze ci zrobi.
-
A ty co będziesz robiła? – spytała.
-
Nie wiem, coś wymyślę. O mnie się nie martw.
-
Może zaproś Adama. Musicie teraz wykorzystywać każdą chwilę na bycie razem.
-
Nie no, jesteś moim gościem i to na tobie się dzisiaj skupiam. Z nim zdążę się
spotkać.
-
Ale naprawdę, zaproś go. I tak jak będę spała, to nie będziesz miała co robić.
Więc śmiało.
-
Na pewno? – spytałam.
-
Tak. Mi teraz potrzebny jest sen. Przynajmniej wtedy nie myślę o tym wszystkim.
-
No dobrze. – Przytuliłyśmy się do siebie. Potem ona wróciła do spania, a ja
zeszłam na dół do salonu, jednocześnie pisząc smsa do Adama, żeby przyszedł.
Bardzo się cieszyłam, że się spotkamy. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.
W ciągu sekundy odpisał, że zaraz będzie.
I
tak jak powiedział, tak zrobił. Nie minęło dziesięć minut, a on już stał pod
drzwiami mojego domu.
-
Tęskniłam – powiedziałam, jednocześnie rzucając mu się na szyję i wtulając się
w jego tors.
-
Ja bardziej. – Zamknął mnie w swoim uścisku i pocałował w czubek głowy. Tak
przytuleni udaliśmy się na sofę. Adam usiadł, a ja oparłam głowę o jego pierś.
Mogłoby być tak zawsze.
-
Nie wierzę, że za dwa tygodnie cię tu nie będzie. – Mówiąc to, kręciłam palcem
kółka na jego klatce piersiowej. On podniósł się lekko, obracając się do mnie i
chwytając moją twarz w swoje ręce.
-
Emma, kocham cię i to, że będziemy dalej od siebie nic nie zmieni. Nie
wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś moim powietrzem, a bez niego nie da
się żyć. – W tym samym momencie wpił się delikatnie w moje usta. Z każdą chwilą
nasz pocałunek stawał się coraz namiętniejszy. Podniosłam się i usiadłam na nim
okrakiem, nie odrywając od niego ust. Przerwaliśmy na chwilę, by zaczerpnąć
powietrza.
-
Kocham cię, moja ślicznotko – powiedział Adam, stykając nasze czoła.
-
Ja ciebie bardziej – odparłam, a następnie złożyłam na jego wargach czuły i
słodki pocałunek. A potem po prostu się w niego wtuliłam.
Jeszcze raz bardzo przepraszam za wszelkie zaległości na waszych blogach. Postaram się to nadrobić, chociaż to nie jest łatwe, bo dużo trochę tego.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie to wszystko :/
Czekam na wasze szczere komentarze. Śmiało :)
Buziaki, Maarit :*
Cześć mała.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze mi się podoba.
Tak jak pisałam w ostatnim komentarzu, bardzo jest mi żal Carly. To dobrze ze strony Emmy, że się nią zaopiekowała. To wspaniała przyjaciółka.
Na miejscu Carly też nie chciałabym wracać do domu. Najpierw chciałabym ochłonąć i wszystko sobie przemyśleć.
A co do sprawy Emmy i Adama, jak zawsze słodcy. Wspaniale razem wyglądają. Ciekawe co Adam wymyśli aby być z Emmą. Sądzę, że związek na odległość to nie jest nic dobrego, ale takie jest moje zdanie.
Nie jestem na ciebie zła, każdy ma taki okres kiedy jego wena podupada, to normalne. Ważne że coś dodałaś.
PS. wpadnij do mnie na bractwoswitu.blogspot.com a także na mój nowy blog byligryfoni.blogspot.com, gdzie pojawili sie na razie bohaterowie. Bardzo zależy mi na twoim komentarzu.
PS2. sorry za taki krótki komentarz
Pozdrawiam, twoja oddana fanka Aleks <3
Hej. Bardzo Ci dziękuję za komentarz, wiele dla mnie znaczy.
UsuńNo, Emma to wspaniała przyjaciółka, zgadza się.
Zobaczymy jak to będzie z Adamem i Emmą. Czas pokaże.
Ja też uważam, że związek na odległość rzadko kiedy przechodzi taką próbę. Prędzej czy później i tak dochodzi do rozstania. A jak to będzie w tym przypadku, to się przekonamy...
Postaram się do Ciebie wpaść.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Szczerze? Liczyłam na pierwszy raz Emmy i Adama, nawet jeżeli na górze była Carla. Dobrze, że Emma odebrała ten telefon, bo jej matka jednak ją kocha i ma prawo wiedzieć gdzie jest. Bardzo chciałabym, żebyś jednak wprowadziła biologicznego ojca głównej bohaterki - mógłby być to bardzo ciekawy wątek, ale oczywiście zrobisz co będziesz chciała. Cóż mam pisać - rozdział jak najbardziej mi się podoba, szkoda, że Adam już niedługo musi wyjechać, ale wierzę w potęgę miłości (może nie w prawdziwym życiu, ale w opowiadaniu tak). Wpadam w następny weekend. Ja dodam coś u siebie jeszcze dzisiaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam.
Hej. Spokojnie, jeszcze wszystko przed nami ;)
UsuńMam wszystko zaplanowane...
No Emma dobrze zrobiła, ale jak zareaguje na to Carly, tego nie wiadomo.
Cieszę się, że rozdział Ci się podobał.
I fajnie, że dodasz coś dzisiaj u siebie.
W takim razie czekam.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Dobrze, że Carly ma taką przyjaciółkę jak Emma, prawdziwy skarb :) Mam nadzieję, że Carly wybaczy swoim rodzicom, oni się o nią martwią.
OdpowiedzUsuńOstatnio pisałam rozprawkę na temat "czy możliwa jest miłość na odległość?" zobaczymy jak to będzie w przypadku Emmy i Adama.
Życzę weny i czekam na następny :*
Hej. Fajnie, że skomentowałaś rozdział. Bardzo Ci dziękuję :D
UsuńAno taka przyjaciółka, to skarb.
Co zrobi Carly, to się okaże...
To fajny temat rozprawki miałaś. Ja zawsze dostaję jakieś beznadziejne.
Jeszcze raz dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Jednak w życiu potrzebni są przyjaciele. Trzymam kciuki za emmę i adama. Jak dla mnie są dla siebie stworzeni. :) super rozdział życzę ci dużo weny. :3 czekam na następny. I zapraszam do mnie http://opowiadaniaxxd.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Życie bez przyjaciół jest nijakie.
UsuńTak, Emma i Adam, to para niemalże idealna.
Cieszę się, że Ci się podobał rozdział :)
No, jeszcze mi zostało kilka rozdziałów do nadrobienia u Ciebie. Ale dzisiaj powinnam je przeczytać i skomentować.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Emma jest naprawdę cudowną przyjaciółką, Carly ma ogromne szczęście. Oby Carly wybaczyła rodzicom, na pewno nie chcieli dla niej źle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Marta
Hej. Fajnie, że wpadłaś.
UsuńZgadza się, Emma to naprawdę wspaniała przyjaciółka. Taka to skarb :)
Zobaczymy jak to dalej będzie z tą całą sytuacją Carly.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Komentuje więc:D bardzo podoba mi się Twoja twórczość :) Powodzenia w dalszym pisaniu. Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńHej. Bardzo Ci dziękuję za komentarz.
UsuńCieszę się, że podoba Ci się to, co piszę.
Jest mi miło to słyszeć.
Gdy znajdę nieco czasu, to na pewno do Ciebie wpadnę :)
Buziaki, Maarit :*
Sama nie wiem co napisać. ;/ Nie nie chodzi o rozdział. Jest świetny tak, jak zawsze. Tylko jestem zmęczona i nie mogę się skupić na pisaniu. Przepraszam ;-; Napiszę tylko, że rozumiem Carly i chyba postąpiłabym tak samo.
OdpowiedzUsuńweny kochana :*
Hej. Nic nie szkodzi, rozumiem Cię.
UsuńDziękuję, że wogóle zostawiłaś komentarz mimo zmęczenia :)
I fajnie, że podobał Ci się rozdział.
Buziaki, Maarit :*
Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale niestety wcześniej nie miałam czasu, by do Ciebie zajrzeć.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny, nie wiem jak Ty to robisz, nawet jeśli "masz brak weny" to Ty piszesz jeszcze lepiej. Naprawdę, ten rozdział należy do jednych z najlepszych.
Mam nadzieję, że u Carly wszystko się ułoży i pogodzi się z faktem, że ma innego ojca. To nie jest łatwe, ale mam nadzieje, że się z tego podniesie. Dobrze, że ma taką kochaną przyjaciółkę, która jej pomaga i wspiera. Prawdziwa przyjaźń to najcenniejszy skarb jaki istnieje.
A Emma z Adamem są takimi słodziakami, aż pozazdrościć. Szkoda, że Adam musi wyjechać, ale trzymam kciuki, aby ich miłość przetrwała tą rozłąkę.
Pozdrawiam i ściskam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
Hej. Nic nie szkodzi, doskonale Cię rozumiem, gdyż jestem w takiej samej sytuacji.
UsuńDziękuję Ci za tak miłe słowa. Są one motorem napędowym dla mojej weny. Napawa mnie to do dalszej pracy :)
Jak to będzie z Carly, to się zobaczy. Wszystko mam już zaplanowane.
Zgadzam się z Tobą, że przyjaźń jest bardzo ważna i mówię tutaj o tej prawdziwej.
Nom, ja też sama zazdroszczę Emmie i Adamowi. Hahaha :D
Dzięki za komentarz :)
Na pewno do do Ciebie wpadnę. W weekend zabieram się za nadrabianie zaległości na blogach.
Buziaki, Maarit :*
Znowu chwile mnie nie bylo, a tu takie zmiany. Nowy szablon (bardzo ladny swoja droga), zmiany w zyciu Carly (tego watku z ojcem za nic w swiecie sie nie spodziewalam) i wreszcie Emma i Adam, ktorzy sa juz na etapie co by nie powiedziec zaawansowanego zwiazku. Zastanawia mnie tylko, co teraz zrobisz zwlaszcza z ta ostatnia para, bo przeciez cukierkowo byc nie moze. I nawet perspektywa wyjazdu Adama nie wydaje sie byc wystarczajaco zlowieszcza chmura wiszaca nad ich szczesciem. Bo chociaz zycze im jak najlepiej, to znajac los, a raczej opowiadanie, pojawia sie niemale przeszkody.
OdpowiedzUsuńCo do Carly... W sumie troche szkoda, ze wyszla ta sprawa z rodzicami, bo odrobine bardziej interesujace sa jej sprawy sercowe (Connor i Przysojni@k), ale i watek rodzinny czasem musi sie pojawic, swietnie to rozumiem ;)
I znowu wroce do Adama (takie neiuporzadkowany komentarz dzisiaj mi wyjdzie). Jak tak czytam o nim i o Emmie to az sie cala ciesze. Nie ma to jak dwie osoby tak uroczo w siebie wpatrzone.
Tak w ogole to troche tesknie za Connorem. Wiem, to dziwne, ale on dodawal wszystkiemu takiego napiecia. Poza tym ja lubie takie roche brutalne, meskie charaktery, a co by o nim powiedziec, jego postac taka wlasnie jest (choc ostatnio sal sie odrobine potulniejszy).
Rozdzial jak najbardziej ok. Ja jak zawsze ostatnio malo ogarniam, wiec ciesze sie, ze udalo mi sie wreszcie do Cb zajrzec i cokolwiek napisac.
Trzymaj sie. Duzo weny!
Wow. Ale się rozpisałaś. Hahaha :D
UsuńDziękuję Ci za taki niesamowity komentarz. Takie najbardziej mnie napędzają do dalszego pisania :)
Cieszę się, że podoba Ci się nowy szablon oraz że Cię zaskoczyłam wątkeim z ojcem Carly. Tak miało być ;)
Jak to będzie z Adamem i Emmą, to czas pokaże...
Sprawy sercowe Carly również się pojawią. A poza tym coraz bardziej zbliżamy się do odkrycia, kim jest Przystojni@k17.
Zgadza się, Emma i Adam są zakochani w sobie po uszy.
Connor jeszcze się pojawi, mam coś wymyślone i mam nadzieję, że was tym zaskoczę :D
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za komentarz.
Buziaki, Maarit :*