sobota, 3 maja 2014

Rozdział 38



    Wypróbowywałam nowe słuchawki, kiedy zadzwonił mój telefon. Bez patrzenia na ekran odebrałam go, z nadzieją, że to On:

C:  Halo?
E: Hej Carly. Co tam porabiasz w tak ładny dzień?
C: A, to ty. Hej. A leniuchuję na kanapie. A ty?
E: Ano ja, a kogo się spodziewałaś? Mów mi szybko.
C: Nikogo. Nieważne. Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
E: Carly Winter, nie zmieniaj mi tu tematu.
C: Oj no nic, myślałam, że to mama. I tyle.
E: To tak się to teraz nazywa. Mnie nie oszukasz. Będę u ciebie za piętnaście minut i wszystko mi wyśpiewasz.
C: Nie ładnie tak się wpraszać. Ha ha
E: Oj ja mogę. To buziaki. Zaraz będę.
C: No pa pa.

A to niedobra no. Ona wszystko wyczuje, wie kiedy kłamię. I jeszcze się tak wprasza, no. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Postanowiłam skorzystać z tego, krótkiego czasu w samotności i napisać do Luke’a smsa z podziękowaniami.

Do Luke:
Heeej. Nie pomyślałabym, że weźmiesz moje
słowa aż tak na poważnie. Ja sobie żartowałam :D
Ale dziękuję za słuchawki, są świetne :)

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od Luke:
No to super, że Ci się podobają :D
Mam nadzieję, że spotkamy się za niedługo ;)

Do Luke:
No pewnie. Bardzo chętnie :]
To zdzwonimy się jakoś.
Pa pa ;)

Od Luke:
Miłego dnia :)
Paaaa

Kilka smsów, a moją buzię rozświetlił szeroki uśmiech. Co ten chłopak ze mną robi, to jest nieprawdopodobne. Czuję się jak jakaś wariatka, która śmieje się jak głupi do sera. Chyba mi odbija. By zabić czas do przyjścia Emmy, poszłam do kuchni, żeby przygotować dla nas lemoniadę. Uwielbiam ten napój, a szczególnie w ciepłe, letnie dni.
    Akurat jak kończyłam swoją miksturę, po domu rozbrzmiał dzwonek. Wytarłam ręce w ręcznik i ruszyłam do drzwi. Za nimi ujrzałam nikogo innego, jak moją przyjaciółkę. Przytuliłyśmy się jak zawsze na powitanie i zaprosiłam ją do środka.
    - Masz ochotę na lemoniadę a’la Carly? – spytałam, próbując się powstrzymać od śmiechu.
    - W twoim wykonaniu zawsze. Miło widzieć cię w takim, dobrym humorze. Cała promieniejesz kochana. Jest tego jakiś szczególny powód? Hmm? – Ta to wszystko musi zauważyć. Nic się przed nią nie ukryje.
    - Nie, no co ty. To ta piękna pogoda na mnie tak działa. – Skłamałam, chociaż z drugiej strony ziarnko prawdy w tym było. Ładna pogoda zawsze miała na mnie pozytywny wpływ.
    - Yhym, uważaj bo uwierzę. Raz, dwa mów mi o co tu chodzi. – Nie dawała za wygraną. Usiadłam koło niej na kanapie. Spojrzała mi w oczy. – Ty się zakochałaś – wypaliła, a na jej buzi pojawił się tak zwany banan.
    - Co!? Nie, no co ty. Chyba słońce cię za bardzo przygrzało. – Zaprzeczyłam, no bo przecież ja do niego nic nie czułam. To tylko zwykły kolega, przyjaciel, nic więcej.
    - Rumienisz się. – Zaczęła chichotać, a ja czułam, jak moje policzki płoną. – No gadaj co tu jest grane.
    - No dobra. Zacznę od początku. Pamiętasz jak na wyjeździe ja coś robiłam na laptopie, a ty pytałaś co ja takiego robię? – Kiwnęła głową na znak potwierdzenia. – No to wtedy pisałam z takim chłopakiem z czatu. Wtedy już pisaliśmy kilka miesięcy. No i po przyjeździe do Londynu, zgodziłam się z nim spotkać. I wczoraj po raz pierwszy się widzieliśmy.
    - Co? Jak mogłaś to przede mną ukryć? – spytała, lekko smutniejąc.
    - No przepraszam, nie chciałam po prostu zapeszać. Zresztą wiedziałam, że pewnie byś mi zabroniła spotkania z nim i powiedziała, że to nieodpowiedzialne. Wybacz.
    - No dobra, wybaczam. To powiedz jak ma na imię, ile ma lat, jak wygląda, no i jaki jest? – Zadała mnóstwo pytań na raz, a w jej głosie było słychać wyraźną nutę podniecenia i ciekawości.
    - Ma na imię Luke, ma tyle samo lat co ja i jest mega ciachem. Powiem tyle, że ma magiczne tęczówki, które zmieniają się pod wpływem światła. A jaki jest? Jest miły, romantyczny, ma poczucie humoru, można z nim swobodnie porozmawiać o wszystkim, jest gentlemanem. I ogólnie jest jak jakiś ideał, chociaż ideały nie istnieją, ale on pod nie podchodzi. I bardzo go lubię. – Skończyłam o nim opowiadać, miałam wrażenie, że jestem cała czerwona, a bardziej uśmiechnięta już bym chyba nie mogła być.
    - No to fajnie, że spotkałaś takie ciacho i to z takimi pozytywnymi cechami. A czy ty aby na pewno tylko go lubisz? – spytała, patrząc mi prosto w oczy.
    - Tak. Na pewno go tylko lubię. Zresztą znam go głównie z internetu, widziałam go dopiero raz, więc nie mogłam w tak krótkim czasie się w nim zakochać. Owszem, jego obecność i rozmowy z nim sprawiają, że jestem uśmiechnięta, ale to tylko ze względów przyjacielskich. I nie rób takiej miny, bo ja wiem co czuję. – Pokiwałam jej palcem.
    - No ok, ale wiesz, to się tak zaczyna. Zobaczymy za jakiś czas. – Zachichotała, a ja w tym momencie przywaliłam jej delikatnie poduszką, rozpoczynając tym samym bitwę. Ganiałyśmy się naokoło salonu, okładając się nimi jak małe dzieci. Jak miło jest choć przez chwilę poczuć się jak w dzieciństwie. Zmęczone opadłyśmy na kanapę.
    - Pamiętasz, taka sama sytuacja była w Nowym Jorku. Fajnie tam było. To był dobrze spędzony miesiąc – powiedziałam.
    - Zgadzam się z tobą. Cieszę się, że mnie zabrałaś ze sobą. W ogóle cieszę się, że ciebie mam. Moja przyszywana siostrzyczko. – Mocno się do siebie przytuliłyśmy. To niesamowite, ile radości i pozytywnej energii dają nam przyjaciele. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej i bez Mike’a. Są dla mnie jak rodzina. Bez nich byłabym jak ptak bez skrzydeł, niesprawna do działania i wzbijania się na wyżyny. Dlatego bardzo dobrze jest mieć w kimś wsparcie, kogoś, do kogo można się przytulić, wygadać się mu na wszelkie tematy, a w zły dzień wypłakać w rękaw. Prawdziwi przyjaciele, to najlepsze co można mieć w życiu.
    Korzystając ze słońca, rozłożyłyśmy leżaki w ogródku i zaczerpnęłyśmy trochę promieni. Chciałam choć trochę się opalić, by zakryć swoją bladą skórę. Co roku moim głównym problemem były nogi, które z trudem łapały choć trochę brązu. Dlatego od dłuższego czasu nie smaruję tego miejsca kremem, co powoduje najczęściej spieczenie do czerwoności, ale warto trochę pocierpieć dla późniejszych efektów.
    - To kiedy znowu się zobaczysz z naszym ciachem internetowym? – spytała Emma.
    - Nie wiem, ale oboje chcielibyśmy za niedługo. Miło nam się spędzało czas.
    - To pierwszą randkę macie za sobą. Pamiętaj, że dopiero na trzeciej można się całować – powiedziała, a z jej buzi jednocześnie wydobył się cichy chichot.
    - To nie była randka, tylko zwykłe, przyjacielskie spotkanie. – Spojrzałam na nią wrogo.
    -  No może teraz to się tak nazywa. Twój telefon dzwoni, może to Romeo o imieniu Luke. – Wyrecytowała jak w jakiejś sztuce. Wstałam z leżaka, nie odrywając swojego, złowrogiego spojrzenia od mojej przyjaciółki. Weszłam do domu i szybkim ruchem chwyciłam telefon. Kilka literek wyświetlonych na ekranie, które dawało spójną całość, wprawiło moje serce o szybsze bicie. Przejechałam palcem po wyświetlaczu i odebrałam:

C: Halo?
L: Hej Carly. Nie przeszkadzam?
C: Nie, no co ty.
L: Słuchaj, dzwonię, żeby zapytać  co robisz jutro po południu.
C: Nie mam żadnych planów. A co?
L: To może miałabyś ochotę na spotkanie z Przystojni@kiem17?
C: Ha ha. Bardzo chętnie. Tylko gdzie i o której?
L: To może tak o szesnastej trzydzieści? I przyszedłbym po ciebie.
C: Jak dla mnie ok. A mogę wiedzieć, gdzie to się wybieramy?
L: A nie powiem, jutro się wszystkiego dowiesz.
C: Czyli jesteśmy umówieni.
L: Tak. No to do jutra.
C: Pa

Przez całą rozmowę uśmiech nie chciał mi zejść z buzi. Zwykle nie lubię gadać przez telefon, lecz z nim rozmawia mi się wyjątkowo dobrze i swobodnie. Jutro nasze kolejne spotkanie. Jestem ciekawa gdzie mnie zabierze. Zaczynam go coraz bardziej lubić, a to jest niebezpieczne. Odłożyłam telefon na stolik i z neutralną miną wróciłam do ogrodu.
    - I kto to dzwonił? Twój Romeo? – Ona chyba sobie nigdy nie odpuści. Ja jej tak nie dokuczałam, gdy ona spotykała się na randki z Adamem na początku ich znajomości.
    - Nie, to mama. – Skłamałam, bo chciałam uniknąć kolejnej fali słów wypowiedzianych przez Emmę na ten temat.
    - Jaaasne. A te rumieńce, to może powiesz, że od słońca. Kochana, przecież to od razu widać, że to on dzwonił. – Serio to jest aż tak widoczne? Kurczę, muszę nad tym popracować. Przecież jak ja będę jutro wyglądać taka czerwona. Jeszcze Luke sobie pomyśli, że jestem jakaś nienormalna.
    - Tak, to był Luke. Zadowolona?
    - Bardzo, bo widzę, ile ci sprawia radości. I co chciał? – spytała.
    - Umówiliśmy się na jutro po południu – odpowiedziałam.
    - Druga randka. Na następnej może być buzi. – Wybuchła śmiechem, mam przyjaciółkę wariatkę. – I gdzie się wybieracie?
    - Po pierwsze, przestań gadać o tych randkach i całowaniu, bo to jest tylko przyjaciel. A po drugie nie wiem gdzie mnie zabiera.
    - Jak to nie wiesz? – Była lekko zdziwiona.
    - No bo powiedział, że nie zdradzi i że jutro się wszystkiego dowiem.
    - Uuuu, niespodzianka. To fajnie. A co do tej przyjaźni. – Wypowiadając to ostatnie słowo, zrobiła cudzysłów palcami. – To wiesz, przyjaźń damsko – męska to rzadkość. Prędzej czy później i tak któraś ze stron się zakochuje – powiedziała Emma.
    - Nie zgadzam się z tobą. Spójrz. Przyjaźnię się z Adamem już kilka lat i nadal jest tak samo. Więc to jest stereotypowe myślenie. – Nie zgadzałam się ze zdaniem mojej przyjaciółki.
    - Przecież widać jak na niego reagujesz ty i twoje ciało. Tego nie da się oszukać. – Nie dawała za wygraną.
    - Dobra, czas pokaże. A teraz opalamy się, bo w takich pozycjach jak jesteśmy teraz, to będziemy pół białe, pół opalone. – Zaśmiałyśmy się i powróciłyśmy do łapania promieni słonecznych.

Następnego dnia. Poniedziałek

    Wczoraj wieczorem jakoś nie mogłam zasnąć. Długo się kręciłam na łóżku i minęło sporo czasu, za nim odpłynęłam do krainy snów. Ale tak dobrze mi się spało, że obudziłam się dopiero o dwunastej. A więc miałam jeszcze cztery i pół godziny do spotkania. Na samą myśl o tym, na moje usta wkradł się uśmiech. Postanowiłam wziąć prysznic i przy okazji umyć włosy.
    Po zjedzeniu śniadania w miłym towarzystwie mamy, z jeszcze mokrymi włosami wróciłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę, by wybrać coś na dzisiejsze wyjście. Zerknęłam jeszcze przez okno, zapowiadał się ładny i ciepły dzień. Nie wiedziałam gdzie się dzisiaj wybieramy, więc zdecydowałam się na bardziej luźny strój, ale przy tym ładny. Wybrałam jasne, jeansowe szorty i do tego sweterek, który przypominał flagę amerykańską. Miał biało-czerwone pasy na części tułowia i jednym rękawie, zaś drugi miał gwiazdki na granatowym tle. Uwielbiałam ten strój i dobrze się w nim czułam. Do tego dobrałam małą torebkę przez ramię i trampki w kolorze brązu. Gdy miałam gotowy zestaw, wzięłam się za suszenie włosów.
    Zostało mi jeszcze z jakieś pięć minut do przyjścia Luke’a. Nanosiłam ostatnie poprawki w swoimi wyglądzie, to znaczy nakładałam tusz na rzęsy i krem matujący na twarz. Spojrzałam na siebie w lusterku i musiałam przyznać, że wyglądałam nieźle. Zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki, gdy po domu rozbrzmiał dzwonek.
    - Ja otworzę!- krzyknęłam z góry i biegiem zeszłam ze schodów, modląc się, aby tylko się nie wywrócić. Na ostatnim schodku byłam bliska wywrotki, lecz na szczęście uniknęłam jej. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi.
    - Hej. Ładnie wyglądasz. – Przywitał mnie komplementem.
    - Hej. Ty też niczego sobie – odpowiedziałam.
    - Gotowa? – spytał. Pokiwałam jedynie głową na znak potwierdzenia. Krzyknęłam do mamy, że wychodzę i zamknęłam za sobą drzwi. Przed domem stał bardzo ładny, czarny motocykl. Od zawsze takie mi się podobały. Byłam ciekawa czyj on jest, bo nie przypominam sobie, żeby któryś z sąsiadów jeździł na takim.
    - Wow. Jaki zajebisty motocykl. – Nie mogłam wyjść z podziwu.
    - Dziękuję – powiedział Luke z cwaniackim uśmiechem. Podszedł do niego i po prostu na nim usiadł, a mi w tym momencie szczęka opadła do ziemi. Oczy to chyba miałam rozszerzone do wielkości maksymalnej. On i taki motocykl? Nie pomyślałabym.
    - Ma ładna panienka ochotę na przejażdżkę? – Zaśmiał się, a ja dalej stałam w szoku. Zawsze podobali mi się chłopcy na motocyklach oraz ich machiny. W końcu otrząsnęłam się z transu i uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę.
    - Bardzo chętnie – odpowiedziałam.
    - To wsiadaj. Dobrze, że nie założyłaś sukienki, albo spódnicy, bo byłoby ci trudniej. – Z jego ust wydobył się melodyjny chichot. Podał mi kask, z czego nie byłam do końca zadowolona, bo bałam się efektów w mojej fryzurze po jego zdjęciu. Ale trudno, bezpieczeństwo przede wszystkim. Gdy już założyłam go, usiadłam na siedzeniu za Luke’iem. Wiedziałam jak powinnam go trzymać, ale jakoś wstydziłam się.
    - Obejmij mnie w pasie. Nie bój się, ja nie gryzę. – Chwycił moje dłonie i położył sobie w odpowiednim miejscu. Gdy nasze palce się zetknęły, przez moje ciało przeszedł miły dreszcz. – Tylko trzymaj się mocno – zakomunikował. Mocniej objęłam go w pasie, poczułam ciepło bijące od niego, tak zwane, drugie trzydzieści sześć i sześć stopnia Celsjusza obok siebie. Było mi tak dobrze.
    - Nie wiedziałam, że jeździsz na motocyklu. Nie spodziewałabym się tego po tobie. Zaskoczyłeś mnie, oczywiście pozytywnie – powiedziałam.
    - Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. – Zachichotał. - No to ruszamy. Tylko mnie nie puszczaj.
    - Nie puszczę – powiedziałam. I już po chwili ruszyliśmy spod mojego domu w nieznanym mi kierunku.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heej. No i mamy rozdział 38. Muszę powiedzieć, że dobrze mi się go pisało. Mam nadzieję, że się Wam spodobał choć trochę. Wiem, że nic w nim się takiego nie działo. Ale jeszcze szykuję dla Was kilka niespodzianek ;)
Jak zauważyliście, na blogu pojawił się nowy szablon, za który bardzo dziękuję Odile <3
Co o nim myślicie? Jak Wam się podoba i czy dobrze Wam się na nim czyta? Z góry dziękuję za każdą, szczerą opinię.
Napisałam u siebie rozdział, to teraz mogę się wziąć za nadrobienie Waszych blogów :)
Jak dobrze jest mieć tydzień wolnego. Hi hi.
Do napisania. Wasza Maarit :* <3

21 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! Emma nie spotyka się już z Adamem? Bo napisałaś"spotykali" byłoby szkoda gdyby zerwali . Pozdrawiam . //Rocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobał :)
      Emma i Adam są razem. Źle to obrałam w słowa, chodziło mi o to, że gdy były początki ich znajomości, jak spotykali się na randki. Źle to napisałam, wybaczcie. Niezrozumiale.
      Dziękuję za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  2. Ooo, widzę nowy wygląd bloga - bardzo mi się podoba :)
    Rozdział spory, tak jak lubię <3
    Szkoda, że Emma już nie spotyka się z Adamem :/
    Faceci na motocyklach są spoko :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że podoba Ci się nowy szablon. Mi też bardzo przypadł do gustu, uważam, że pasuje do teraźniejszej sytuacji w opowiadaniu.
      Emma i Adam spotykają się razem. Źle to napisałam. Przepraszam. Chodziło mi o ich początki znajomości. Wybaczcie. Zaraz to zmienię.
      No ba i do tego przystojniacy na motocyklach, to już wogóle :D
      Dziękuję Ci za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  3. Wygląd bloga śliczny :)
    Rozdział boski, cudowny, zajebisty itp.
    Oj, chyba ktoś się zauroczył :) Zobaczymy jak ich znajomość się rozwinie.
    Uhu, przejażdżka na motorze. Zajefajnie ;)
    Czekam na nexta.
    PS. dzięki za to, że nabazgrałaś komentarz na LPL :) to dużo dla mnie znaczy.
    PS2. dzisiaj albo jutro dodam rozdział na bractwie świtu ;) więc jak chcesz to wpadnij.
    PS3. zacznę pisać nową historię, tytuł bloga to : http://loveisourfeul.blogspot.com/ :) bohaterowie pojawią się dzisiaj. zapraszam serdecznie.
    Pozdrawiam, Aleks <3
    Życzę całego wora went ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się szablon :)
      Aż taki super ten rozdział to nie był, ale dzięki za miłe słowa <3
      Ano motor, bo ja lubię motory. Hihi :D
      Kolejne opowiadanie zaczynasz? O_O Wow, podziwiam Cię, ale życzę powodzenia i na pewno wpadnę.
      Dziękuję za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. WOW !
    Piękny szablon. Może miałabym jedno zastrzeżenie do koloru czcionki. Troszę za jasna. Ale wygląda GENIALNIE!
    ooo jaki słodki rozdział :)
    Carly ewidentnie się zauroczyła. W sumie nie dziwię jej się Luke to naprawdę przystojniak! (oczywiście sądząc po załączonym zdjęciu w poprzednim rozdziale).

    PS. Sama robiłaś szablon? :) Jest naprawdę genialny!

    Pozdrawiam i życzę weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aa okej już doczytałam kto jest twórcą :D Przepraszam :P

      Usuń
    2. No właśnie czcioka za jasna. Bo trudną ją było ustawić, bo na laptopie ciemniejsza była, na notebooku jaśniejsza. Ale trochę przyciemniłam i mam nadzieję, że nieco lepiej widać :)
      Ano wyszedł taki pozytywny i słodki rozdział :]
      Zobaczymy co z tego będzie.
      Dziękuję za komentarz, to wiele dla mnie znaczy.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
    3. *czcionka. Nie ma to jak błędy ;)

      Usuń
  5. Niestety dopiero teraz udało mi się dojść do komputera. Serdecznie dziękuję za nominację ;) Co do samego opowiadania to szczerze, muszę nadrobić zaległości. Nie mam zamiaru udawać, że przeczytałam i napisać później jakiejś głupoty. Opowiadanie na pewno jest świetne, a postaram się je przeczytać w całości.

    Jeśli tylko masz trochę czasu to wpadnij na mojego bloga również z opowiadaniem ;)
    http://anabelleblack.blogspot.com/
    Pozdrawiam.

    Ps. Gdy tylko doczytam rozdziały na pewno napiszę jakiś normalny komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co dziękować, należało Ci się ;)
      A co do mojego bloga, to spoko, przecież nie nalegam byś go czytała :P
      Trzymaj się.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  6. Super świetny rozdział ;) Motocykl to super pomysł i mam nadzieje ze coś z tego wyjdzie :D Mam nadzieję że Connor im tego nie zepsuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobał :)
      Zobaczycie wszystko w swoim czasie...
      Jeszcze kilka niespodzianek na Was czeka. Hihi
      Dziękuję za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  7. PRZEPRASZAM, ale co się tutaj dzieje? Nie ma mnie kilka dni i już takie zmiany? Przeczytałam dwa ostatnie rozdziały i jak zwykle świetne, tylko nie pasował mi opis Luka, moim zdaniem zbyt wyszukane słownictwo. Jak już wiesz nie spodziewałam się, że to będzie on, a jednocześnie nie sądziłam, że będzie to Connor. Ja też uwielbiam zmotoryzowanych chłopców (mój chłopak ma motocykl), a twój Luke jest idealny. Gdzie są tacy faceci? Masz rację, ten rozdział bardzo dobrze ci wyszedł, widać, że pisałaś go lekko, nie jest oporny. Jestem ciekawa dokąd pojadą Carly i Luke, czuję, że będzie bardzo dużo emocji, a główna bohaterka prędzej czy później przyzna się do tego, że jest zakochana, bo to nie ulega żadnym wątpliwościom. Nie liczę od razu na jakiś ślub, ale para dobrze się dogaduje.
    Dziękuję za nominację, na pewno w niedługim czasie stworzę tematycznego posta. Bardzo mnie to ucieszyło, ogólnie zawsze bardzo cieszą mnie twoje komentarze.
    A co do szablonu, to chyba muszę się przyzwyczaić, bo pierwszy raz jak tu weszłam, pomyślałam, że pomyliłam strony (:
    Nie kończ jeszcze tego opowiadania - uwielbiam je.
    Dobra, koniec komentarza, chociaż nie - mam nadzieję, że twoje życie chociaż trochę się ustabilizowało.
    Teraz koniec.
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano akcja się rozkręca. Hihi :D
      Oj zbyt wyszukane słownictwo, ja po prostu nie lubię prostych opisów, lubię je trochę komplikować :P Haha. Taki mój styl :D
      No to cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć ;)
      Gdzieś tacy faceci są, miałam okazję nawet poznać chłopaków prawie idealnych jeżeli chodzi o charakter. Więc wiem, że tacy istnieją i nie jest to tylko jakaś bajeczka przeze mnie wymyślona.
      Z własnego doświadczenia wiem, że trudno jest się przed sobą przyznać, że się coś do kogoś czuję. Ale z czasem człowiek pęka i zdaje sobie z tego sprawę, że to miłość. A jak to będzie w przypadku Carly, to czas pokaże ;)
      Ano blog wygląda zupełnie inaczej, bardziej pozytywnie :]
      Nie masz mi za co dziękować. Piszesz świetne opowiadanie i w 100% zasłużyłaś na nominację ;)
      Co do mojego życia, to jest już coraz lepiej, chociaż wieczory są trudne...
      Dziękuję za tak długi i bogaty komentarz. Uwielbiam je czytać <3
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  8. Świetny rozdział :D Widać, że pisało ci się fajnie i lekko :) Uhh,. no i widać, że Carly zauroczona haha :D Ale co się w końcu dziwić, przecież Luke to prawdziwy przystojniak, dżentelmen i w ogóle :D Trudno się takiemu ciachu oprzeć. I jeszcze na motocyklu ♥ (też uwielbiam chłopaków na motorach). Ciekawe dokąd naszą Carly zabierze :D Heh coś mi się wydaje, że będzie się działo!! Oni naprawdę do siebie pasują.
    Życzę ci dużo weny do napisania kolejnego rozdziału :*
    I mam nadzieję, że pojawi się on już niedługo?!
    Kocham twoje opowiadanie ♥
    Pozdrawiam i ściskam :*

    P.S. Świetny wygląd bloga, tylko zgadzam się z poprzedniczką, że trochę czcionka za jasna. Ale poza tym strzał w dziesiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko ja lubię chłopaków na motocyklach. Haha :D
      Już w następnym rozdziale się wszystkiego dowiecie :)
      A rozdział pisało mi się wyjątkowo dobrze, miałam ochotę pisać i pisać.
      Cieszę się, że Ci się podobało i że mam taką czytelniczkę <3
      Dziękuję Ci za komentarz, każde słowo jest dla mnie ważne.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  9. Zostałaś nominowana do LBA!
    Więcej informacji tutaj http://our-dreams-about-love.blogspot.com/2014/04/lba.html <3
    Przepraszamy, że tak późno i dziękujemy za nominację od Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać i dziękować :)
      Ja też wam dziękuję za nominację. To miłe z Waszej strony.
      Postaram się jak najszybciej zrobić post dotyczący nominacji.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń