niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 42

    Zrobiła się godzina dwudziesta. Nawet nie wiem kiedy to minęło. Przy niej w ogóle nie czuję czasu, tak jakby zatrzymał się w miejscu. Liczy się tylko ona i nic więcej. Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na Ziemi, bo mam przy sobie taki skarb.
    - Kochanie, co byś powiedziała na kolację? Przy okazji poznałabyś moją mamę. Co ty na to? – Zaproponowałem.
    - Luke, ale jak ja wyglądam. No błagam cię, co twoja mama sobie o mnie pomyśli. – powiedziała tym swoim anielskim głosem. Moje imię w jej ustach, jest muzyką dla moich uszu.
    - Nie przesadzaj. No jak wyglądasz? Pięknie jak zawsze – odparłem, dając jej przy tym buziaka w policzek.
    - Mam okropne włosy od wody. Nie jestem jakoś specjalnie, ładnie ubrana. To jest kiepski pomysł. – Cały czas szukała wymówki. Chwyciłem jej twarz w dłonie.
    - Słońce, wyglądasz naprawdę ładnie. Moja mama nie jest nie wiadomo kim, że trzeba się do niej ubierać jak na kolację z królową. Poza tym bardzo chce cię poznać. Cały czas mnie męczy, kiedy zapoznam cię z nią. Nie daj się prosić.
    - Eh. No dobrze. – Zgodziła się, a ja z radości ją pocałowałem. Moja rodzicielka odkąd dowiedziała się, że mam dziewczynę, cały czas mi gadała za uchem, kiedy ją przyprowadzę do domu. Czemu mówię tylko o mamie? Bo mój ojciec nie żyje. Gdy miałem czternaście lat, uległ wypadkowi samochodowemu. Jakiś pijany wariat wjechał w niego, gdy ten wracał z pracy do domu. Kochałem go, był dla mnie jak przyjaciel. Spędzaliśmy całą rodziną dużo czasu, byliśmy ze sobą zżyci. Brakuje mi go, ale przyzwyczaiłem się do braku jego obecności. Moja mama od tamtej pory nie była z żadnym mężczyzną, nawet nie chodziła na randki. Gdy zapytałem ją, czemu nie szuka sobie kogoś, odpowiedziała, że nigdy nie pokocha nikogo tak mocno jak tatę. Mówiła, że to był jej książę, że skradł jej serce i że drugiego takiego nie będzie. Po prostu ojciec był miłością jej życia i nie wyobraża sobie życia z nikim innym. Tak samo mocno ja kocham Carly. To wspaniała dziewczyna i czuję, że to moja księżniczka, do której należy całe, moje serce. Mam nadzieję, że nasza miłość będzie taka sama jak moich rodziców, tylko, że będzie dłużej trwała.
    - No to chodźmy – powiedziała i wstała z kocyka. Zaczęła zbierać rzeczy. Podszedłem do niej, objąłem ją w pasie i po prostu przytuliłem.
    - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cię kocham. Jesteś moim aniołem, częścią mojego serca. – Mówiąc to oparłem swoje czoło o jej. Nie czekałem na jakiekolwiek słowa z jej strony, tylko po prostu z czułością wpiłem się w jej usta. Przelałem w ten pocałunek całe swoje uczucie, żeby udowodnić co czuję. To, jak czuję się za każdym razem, gdy nasze wargi się stykają, jest magiczne. Moje serce wariuje i mało nie wypada z piersi, a w brzuchu odczuwam przyjemne ciepło. To jest właśnie miłość.
    - Ja też cię bardzo kocham Luke. – Cmoknęła mnie w usta ostatni raz. – A teraz zbierajmy się, nie chciałabym zbyt późno nawiedzać twoją mamę w domu. – Zapakowaliśmy wszystko na motocykl, a następnie założyliśmy kaski i ruszyliśmy.           
    Uwielbiam czuć jej ręce oplatające moje ciało. W dodatku zapach jej perfum doprowadza mnie do szaleństwa. To, co to dziewczyna ze mną robi, jest niewyobrażalne.  
    Po krótkiej jeździe dotarliśmy pod mój dom. Pomogłem zsiąść mojej dziewczynie z maszyny i następnie złapałem ją za rękę i zaprowadziłem w stronę wejścia. Stanęliśmy przed nim. Spojrzałem na nią i śląc w jej stronę uśmiech, chciałem dodać jej otuchy, gdyż widziałem jak się denerwuje. Po otworzeniu drzwi weszliśmy do środka. Po pomieszczeniu roznosił się wspaniały zapach zapiekanki. Moja mama lubiła gotować, więc co jakiś czas na kolację robiła coś innego, niż zwykłe kanapki.
    - Gotowa? – spytałem, na co Carly pokiwała tylko głową na tak. Mocniej uścisnęła moją dłoń i poszliśmy do kuchni. Moja mama stała przy blacie i coś kroiła.
    - Hej mamo, mam niespodziankę – powiedziałem.
    - Dobry wieczór. – Mój aniołek odezwał się cichym głosem. W tym samym momencie moja rodzicielka się odwróciła.
    - Oh. Dobry wieczór. Czemu mnie nie uprzedziłeś, że będziemy mieli gościa? Lepiej bym się przygotowała. Miło mi cię wreszcie poznać kochana. Luke mi wiele o tobie opowiadał. – Podeszła do niej i po prostu ją przytuliła. Moja matka należy do ciepłych i otwartych osób, więc takie zachowanie mnie nie zdziwiło.
    - Mi również bardzo miło panią poznać.
    - Idźcie umyć ręce i siadajcie do stołu. Zapiekanka zaraz będzie gotowa.
    Jak mama powiedziała, tak zrobiliśmy. Szybko uwinęliśmy się w łazience i zasiedliśmy do jedzenia.

 Perspektywa Carly

    Mama mojego chłopaka była naprawdę miłą kobietą. Przypominała mi moją. Mają ze sobą wiele wspólnego.
    - Jak wam smakuje zapiekanka? – spytała.
    - Jest naprawdę pyszna – odpowiedziałam.
    - Bardzo się cieszę, że ci smakuje kochana. Mój syn ma naprawdę dobry gust. Jesteś jeszcze ładniejsza niż w jego opowieściach. I do tego bardzo miła. – Usłyszałam komplementy, na co się zarumieniłam.
    - Mamo – odezwał się Luke.
    - No co synku? Chyba mam prawo wyrazić swoją opinię. – Uśmiechnęła się do niego ciepło.
    - Bardzo pani dziękuję, miło mi, że ma pani o mnie pozytywne zdanie. – Podziękowałam.
    - Bardzo chętnie bym poznała twoich rodziców. Może wpadli by kiedyś do nas na kolację? – spytała.
    - Zapytam ich. Na pewno chętnie poznają również panią – odparłam.
    - Muszę ci przyznać kochana, że jeszcze nie widziałam tak zakochanego mojego syna. Musisz być naprawdę wyjątkową dziewczyną, skoro tak skradłaś jego serce. Nawet pod prysznicem śpiewa z tego szczęścia. – Spojrzałam w stronę mojego chłopaka. Widziałam jak się rumieni i posyła w stronę matki srogie spojrzenie.
    - Mamo, nie musisz opowiadać aż takich szczegółów z mojego życia. I tak, Carly jest bardzo wyjątkowa. Jest dziewczyną jedyną w swoim rodzaju – wypowiedział się.
    - W takim razie cieszę się synku i życzę wam jak najlepiej. – Skończyliśmy jeść, kobieta zaczęła zbierać naczynia.
    - Może pani pomogę? – spytałam.
    - Nie ma potrzeby kochanie. Dam sobie radę. Idź z Luke’iem, niech pokaże ci swój pokój.
    - W takim razie chodź Carly. – Znów chwycił mnie za rękę i zabrał na górę. Jego dom był naprawdę przytulny. Na ścianach było dużo zdjęć. Na niektórych były pojedyncze osoby, a na innych były wspólne zdjęcia. Na wielu widniał mężczyznę, prawdopodobnie ojciec Luke’a. Widać, że była to rodzina, która bardzo się kochała. Szkoda, że Bóg zabrał im jednego członka. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które jak później się okazało, było pokojem mojego ukochanego. Pomieszczenie miało balkon, co od razu mi się spodobało. Na jednej ze ścian był kolarz ze zdjęć, zaś drugą zdobiły plakaty różnych wykonawców. Łóżko było podwójne i stało po środku jednej ze ścian. Przyjrzałam się zbiórce zdjęć. Wśród nich zauważyłam swoje, do którego było przyczepione serduszko. Jak słodko. Poczułam dłonie na swojej talii. I ten zapach tak dobrze mi znany. Obróciłam się w jego stronę i chwyciłam jego koszulkę, patrząc jednocześnie w jego oczy. W pokoju paliła się tylko lampka nocna, dlatego było nieco ciemno, przez co jego tęczówki przyjęły odcień brązu. Delikatnie musnęłam jego usta. On następnie złożył buziaka na mojej szyi. Odchyliłam głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp. Sprawiało mi to dużą przyjemność. Powoli przechodził z pocałunkami w stronę moich ust, po drodze zostawiając ślady na płatku mojego ucha i policzku. Zetknęłam się plecami ze ścianą i po chwili mój książę połączył nasze wargi. Językiem przejechał po górnej, prosząc o dostęp. Uchyliłam usta i wsunął się do mojego wnętrza, a nasze języki rozpoczęły walkę o dominację. Odciągnął mnie i zaczął się kierować w stronę łóżka. Delikatnie mnie położył, nie przerywając pełnego pasji pocałunku. Dłońmi błądził wzdłuż mojego ciała.  Przyssał się do mojej szyi, zostawiając na niej malinkę. Cały czas ręce trzymałam pod jego koszulką. On zaczął podnosić moją lekko do góry. Odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie, nie wiedząc o co chodzi.
    - Nie spieszmy się. Dajmy sobie jeszcze czas – powiedziałam.
    - Dobrze kochanie, przepraszam. – Zszedł ze mnie i położył się obok. Otulił mnie ramieniem i pocałował w czoło.
    - Nic się nie stało misiu – odparłam, wtulając się jeszcze bardziej w jego tors.
    - Masz rację, to zbyt szybko. Zresztą nie musimy tego robić, kocham ciebie, jesteś ze mną i to jest najważniejsze. – Pogłaskał mnie po policzku.
    - Jesteś niesamowity. Lepszego chłopaka nie mogłam sobie wymarzyć. – Dałam mu buziaka w usta. – Będę się zbierać, późno się zrobiło.
    - Odwiozę cię. – Bardziej stwierdził, niż zaproponował.
    - Nie musisz, mam blisko do domu.
    - Nie pozwolę, żeby moja księżniczka sama chodziła o tak późnej porze. – Wyszeptał mi do ucha. Chwycił bluzę i wyszliśmy z jego pokoju.
    - Mamo, odwiozę Carly. – Zwrócił się do matki.
    - Dobrze synku. Cieszę się, że mogłam cię poznać. Pamiętaj o tej kolacji, zapytaj rodziców. – Podeszła do mnie i znów tego wieczoru mnie przytuliła.
    - Mi również miło było panią poznać. Dobranoc. – Pożegnałam się i wyszliśmy.
    - I co, chyba nie było tak źle, co? – spytał Luke.
    - Ano nie. Twoja mama to wspaniała kobieta. Trochę mi przypomina moją mamę.
    - No to cieszę się. – Uśmiechnął się do mnie tym, swoim czarującym uśmiechem. Wsiedliśmy na motocykl i ruszyliśmy.
    Stanęliśmy przed moim domem. Mój chłopak oparł się o swoją machinę, a ja stanęłam przed nim, opierając swoje dłonie o jego tors.
    - Może wejdziesz? Przy okazji poznasz moich rodziców. Hmm? – spytałam.
    - Już trochę późno, nie chcę przeszkadzać – powiedział.
    - Nie będziesz przeszkadzać. – Nagle naszą rozmowę przerwał huk otwierających się drzwi. Trochę podskoczyłam z przestraszenia.
    - Wynoś się! Nienawidzę cię! – krzyczała moja matka. Zwróciłam wzrok na osobę, do której padały te słowa. Słychać, że była wściekła, ale również rozżalona. Sądząc po głosie, płakała. Ojciec próbował coś powiedzieć do niej, lecz ta go nie słuchała. Nagle w jego stronę poleciał prawdopodobnie but. Zaczął szybciej oddalać się od domu. Spojrzał w moją stronę. W moich oczach panował smutek oraz zawiedzenie. Odwrócił się i zaczął iść przed siebie. Byłam ciekawa o co pokłócili się rodzice. Pewnie o to samo co zawsze. Mama już tego po prostu nie wytrzymywała. Nigdy go nie było w domu, był jak gość, który rzadko tu zaglądał. Zabrałam ręce od mojego chłopaka i ślepo patrzyłam w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą odbyła się cała, ta scena.
    - Carly, wszystko ok? – zapytał z troską Luke.
    - To byli moi rodzice – odpowiedziałam, cały czas będąc w szoku. Mój książę mnie przytulił.
    - Może chcesz, żebym z tobą został?
    - To kiepski pomysł. Muszę porozmawiać z mamą. Dam ci znać co i jak. – Pocałowałam go w usta i udałam się do domu. Odwiesiłam torbę i udałam się do salonu. Na kanapie siedziała skulona mama, która łkała. Na podłodze walały się różne gazety, kartki i inne rzeczy, które leżały na stoliku. Zapewne mama w złości zrzuciła je. Podeszłam do rodzicielki i ją przytuliłam.
    - Mamo, co się stało? – spytałam. Lekko podniosła głowę.
    - On… on mnie… on mnie zdradził. – Ledwo powiedziała, gdyż łzy płynęły jej niczym strumienie. Złość we mnie aż kipiała. Aha, czyli te wszystkie jego wyjazdy, te nieobecności, to on sobie spędzał z kochanką. Co za świnia, co za dupek. Wiem, że to mój ojciec, ale nie wybaczę mu tego. Jak mógł nas tak zranić? Ja to ja, już dawno pogodziłam się z tym, że go prawie nie ma. Ale mamę? Przecież ona tak go kochała. Przecież byli małżeństwem tyle lat. Jak można tak po prostu to przekreślić? Jak!? Mimowolnie łza opuściła moje oczy. Szybko ją starłam, bo wiedziałam, że, muszę być wsparciem dla mamy.
    - Mamo wszystko będzie dobrze. Nie był nas wart, skoro nie potrafił docenić takiego skarbu, jakim jest rodzina. – Położyła głowę na moich kolanach, a ja głaskałam ją po głowiek, by choć trochę ją uspokoić. – Zaparzę ci melisy, dobrze ci zrobi. – Poszłam do kuchni przygotować herbatkę ziołową.
    Gdy wróciłam, mama cały czas płakała, nie mogła się uspokoić.
    - Masz, napij się. Powinno trochę pomóc. – Podałam jej.
    - Na złamane serce to nie pomoże – powiedziała.
    - Wiem mamo, ale przynajmniej trochę się uspokoisz. – Wzięła łyk naparu. Ręce jej się trzęsły, cały makijaż widniał na policzkach, a oczy były podpuchnięte od płaczu. – Może idź spać mamo. Sen to zdrowie.
    - Masz rację kochanie, cieszę się, że mam ciebie. – Ucałowała mnie w czoło i udała się do sypialni. Miałam ochotę znaleźć tego dupka i go po prostu udusić. Nie wierzę, że mógł zrobić coś takiego. Nienawidzę go. Chwyciłam telefon. Miałam dwie nieodebrane wiadomości. Jedną od Luke’a, a drugą od Mike’a. Postanowiłam najpierw odebrać smsa od mojego przyjaciela.

Od Mike:
Hej Carly. Wiem, że jesteś na mnie zła.
Ale czy moglibyśmy się spotkać?
Bardzo mi zależy. Tęsknię za Tobą :(

Ja też za nim tęskniłam. Już wszystko sobie poukładałam. Rozumiem go i jego miłość do Connora. Wybaczyłam mu, nie umiem być na niego zła.

Do Mike:
Hej Mike. Ja też za Tobą tęsknię :(
Spotkajmy się jutro w naszej kawiarni.
O 12:00.
Potrzebuję Cię…  

Szybko otrzymałam wiadomość zwrotną ze zgodą. Następna była od mojego chłopaka.

Od Luke:
Hej skarbie. Wszystko u Ciebie ok?
Martwię się :*

Do Luke:
Moi rodzice się rozwodzą.
Jutro o tym pogadamy.
Dzisiaj nie mam sił.
Dobranoc <3

Zmęczona po całym dniu poszłam spać.
    Zjadłam śniadanie sama, gdyż mama nie wstała do tej pory. Boję się ją zostawić samą, ale postaram się wrócić jak najszybciej. Zrobiłam kanapki i herbatę i z tacą poszłam do sypialni rodzicielki. Nie spała, słyszałam jak pochlipywała. Postawiłam jedzenie przy stoliku obok łóżka i położyłam się koło niej. Przytuliłam się do jej pleców.
    - Mamuś, zrobiłam ci śniadanie. Postawiłam przy łóżku – powiedziałam.
    - Nie chcę jeść – odparła.
    - Musisz coś jeść. Nie można tak. Wiem jak boli zdrada, bo sama jej zasmakowałam. Ale nie można leżeć i tylko płakać, bo to nie pomaga. Wiem to z własnego doświadczenia. Trzeba się przemóc i wstać. Proszę, zjedz chociaż trochę. – Zero odzewu z jej strony. – Ja wychodzę, umówiłam się z Mike’em, ale postaram się wrócić jak najszybciej. Trzymaj się mamuś, jakby co, to dzwoń. – Dałam jej buziaka w policzek i ze smutkiem wyszłam z jej pokoju.

    Mijałam szczęśliwe rodziny. Dlaczego akurat w mojej musiało się stać coś takiego? Moja mama nie zasługuje na taki ból. To wspaniała kobieta i powinna być szczęśliwa. Mam nadzieję, że mojego ojca ktoś tak zrani, jak on ją. Zbliżałam się do umówionego miejsca. Zamyślona weszłam do kawiarni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, by zobaczyć czy nie ma już mojego przyjaciela. Moją uwagę przykuł jednak jeden ze stolików. To, co zobaczyłam sprawiło, że wściekłość w moim ciele uzyskała poziom maksimum.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heej. Wakacje są, ja pierwszy tydzień chorowałam i nie miałam na nic siły, ani ochoty. Znów mam na Waszych blogach lekkie obsuwy, ale w tym tygodniu to naprawię.
No, zbliżamy się powoli do końca opowiadania. Jeszcze dosłownie kilka rozdziałów. 
Trochę szkoda mi kończyć to opowiadanie, ale nic nie trwa wiecznie. Zresztą to opowiadanie zaczyna się robić lekko nudne, a i zainteresowanie bardzo zmalało. Co zresztą się nie widzę.
Dziękuję Alex, która bardzo zagrzewała mnie do napisania rozdziału. Taka czytelniczka, to skarb. Gdyby nie Ty, to ten rozdział by nie powstał <3
Dziękuję również mojemu przyjacielowi, który również dopytywał się o nowy rozdział :*
Czekam na Wasze, szczere komentarze.
Miłych wakacji.
Buziaki, Wasza Maarit :*

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cieszę się :)
      Bardzo Ci dziękuję.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  2. Hej! Wstyd mi, że dawno nie dodałam komentarza. Przepraszam :(. Pewnie Carly zobaczy swojego ojca ze swoją szmatą. Wiedziałam od początku, że te jego ciągle wyjazdy mają na celu "czegoś" Pozdrawiam o czekam na następny. Rocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, wstyd to kraść ;)
      Nic się nie stało, chociaż trochę Ciebie brakowało :)
      Kogo zobaczy, to już zobaczycie w następnym rozdziale.
      Dziękuję Ci za komentarz <3
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  3. Rozdział w większości szczęśliwy i super, końcówka tylko smutna, aż mnie to zaskoczyło, z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wypadków, a w kawiarni Carly pewnie zobaczyła swojego przybranego ojca. Sorka że dzisiaj mnie nie było nie miałem siły na nic trzymaj się przyjaciółko : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakujesz mnie Mati, naprawdę :) Drugi komentarz. WOW O_O
      Hihi :D
      Ano i szczęśliwy i smutny. Tak jak życie ;)
      Dzięki, że wyraziłeś swoją opinię.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  4. Hej maleńka.
    Rozdział cudny.
    Nie masz za co dziękować. Taka moja praca ;)
    OH. Luke jest taki kochany. Trochę za słodki jest ten związek jak dla mnie ale i tak mi się podoba.
    .... No ja pierdolę. Czy każdy facet w koncu musi zdradzić ? Masakra. Boję sie kogo może tam zobaczyć.
    Życzę weny i do usłyszenia na GG.
    Buziaki. Aleks <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej stareńka :P Hihi.
      "Cudny", to raczej przesada, ale dziękuję ;)
      Nioo, Luke to super chłopak. Też bym takiego chciała :\
      Oj tam za słodki, takie miłości istnieją. Zresztą czemu Carly nie może być wreszcie szczęśliwa.
      Niestety dużo facetów to dupki...
      Dzięki kochana za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tu jest tyle słodkości, że mmmm!<3 Czy oni mogą się jeszcze bardziej kochać?
    Fajnie, że to spotkanie z mamą Luke'a tak dobrze wypadło. To naprawdę ciepła kobieta. Zresztą jak można nie lubić Carly? No właśnie, nie da się, więc nic dziwnego, że jego mama ją polubiła.
    Jak zaczęłam czytać ten rozdział, to myślałam, że chyba jestem jakaś dziwna i sobie coś wymyśliłam, bo przecież ostatnio Carly była u rodziców Luke'a, a dopiero później się ogarnęłam i sobie przypomniałam, że to była Emma i Adam xd Geniusz :3
    Nie no, tą końcówką to mnie zabiłaś..kompletnie się tego nie spodziewałam. DUPEK, O! Biedne, dobrze, że mają siebie:C A on niech już nie wraca! Jego już nie lubimy! Teraz Mike, Luke i Emma będą jej bardzo potrzebni, muszą ja wspierać.
    Nie kończ jeszcze, błagam!
    Czekam na kolejny:*
    Buziaki ~ Lilly <3
    http://loveeorfriendship.blogspot.com/
    (Oczywiście musiałam sobie usunąć komentarz, bo by nie było-.-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No słodko, może czasem za słodko, ale nasza bohaterka zasługuje wreszcie na szczęście.
      W końcu Luke jest po kimś taki ;)
      Hihi. Czasem się tak zdarza, że się pomylimy. Zdarza się :D
      Cieszę się, że Cię zaskoczyłam. O to chodziło ;)
      Ano dupek, tak jak większość facetów.
      Lilly, przecież nie mogę wiecznie ciągnąć tego opowiadania. Nic nie trwa wiecznie kochana :)
      Ale miło mi, że tak lubisz moje opowiadanie.
      Dziękuję Ci za tak długi i ciepły komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  7. Ejj, te opowiadanie wcale nie jest nudne - jest świetne. Serio!
    A z czytelnikami wiesz jak to jest... raz mniej, raz więcej. Tak już bywa :/
    Dobra, a co do rozdziału to... szczerze nie spodziewałam się, że małżeństwo rodziców Carly się rozpadnie. Aż trudno uwierzyć, że on cały czas oszukiwał jej mamę. Na szczęście dobrze, że on nie jest biologicznym ojcem Carly. Ale rozumiem, że też jej jest trudno no bo przecież to on wychowywał ją. Ech, no nic.. mam nadzieję, że jej mama jakoś pozbiera się z tego :)
    Fajnie by było jakby się pojawił ten biologiczny ojciec Carly w życiu jej mamy. Może znowu by coś zaiskrzyło i mogli by być razem? Haha taki oto mój pomysł. Ale cokolwiek wymyślisz myślę, że będzie dobre ;)
    Aaa! Luke i Carly są cudowni *.*
    Słodko u nich, może aż za słodko :D
    Czekam na kolejny świetny, zaskakujący rozdział :)
    Pozdrawiam :**

    http://bezcelowe-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kochana, że uważasz moje opowiadanie za świetne. Ale troszeczkę przesadzasz :)
      O to mi chodziło, żeby Was zaskoczyć. To miała być taka niespodzianka.
      Właśnie to on wychował Carly, więc to on jest jej ojcem.
      Ja mam już wszystko zaplanowane, więc jak będzie, to sobie zobaczycie ;)
      No może lekko za słodko, ale pięknie ;)
      Dziękuję Ci za jak zawsze miły komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń