czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 46


    Nasz lot zakończył się pomyślnie. Bez żadnych problemów wylądowałyśmy na płycie Okęcia. Polska, mój ojczysty kraj. Moja ziemia można tak powiedzieć. Warszawa - ostatni raz byłam tu chyba rok temu. Odkąd przeprowadziliśmy się do Londynu raczej rzadko tutaj przyjeżdżaliśmy. Nawet święta spędzaliśmy w Anglii. Teraz, gdy tutaj przybyłyśmy poczułam, że trochę mi brakowało tego miejsca. W końcu większość swojego życia spędziłam tutaj. Okres dzieciństwa, gdzie mieszkaliśmy niby w Wielkiej Brytanii, nie za bardzo pamiętam. Byłam zbyt mała, by to wydarzenie znalazło miejsce w mojej pamięci. 
    - Choć kochanie, babcia z dziadkiem już pewnie na nas czekają – powiedziała do mnie mama. Chwyciłam walizkę i udałam się za nią. Przed lotniskiem zauważyłam dobrze znane mi auto. Mogę powiedzieć, że to nieśmiertelny pojazd dziadka. Jeździ już tyle lat. Przy nim stali moi dziadkowie, którzy na nasz widok szybkim krokiem udali się w naszą stronę.
    - Dziewczyny, jak ja was dawno nie widziałam. Stęskniłam się za wami. – Babcia najpierw przywitała się z matką, a następnie ze mną. Mocno mnie uściskała, że na początku myślałam, że mnie udusi. Czuć było od niej jej ulubione perfumy. Używa ich odkąd pamiętam.
    - Ja też się za tobą stęskniłam babciu. – Dałam jej buziaka w policzek. Następny w kolejce był dziadek. Jak ja dawno ich nie widziałam.
    - Ale ty urosłaś wnusiu. I zrobiła się z ciebie piękna kobietka. Pewnie chłopcy ubiegają się za tobą. – Przejechał dłonią po moich włosach.
    - Wystarczy mi, że ugania się za mną jeden. – Uśmiechnęłam się. Babcia ruszyła pod rękę z mamą do auta, a ja zrobiłam to samo z dziadkiem.
    - Czyli moja kochana wnuczka ma swojego wybranka? – spytał.
    - Tak dziadku. Ma wspaniałego chłopaka – powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
    Mijałam dobrze mi znane ulice i budynki. Wszystkie wspomnienia powracały, a uśmiech sam z siebie pojawiał się na moich ustach. Wszyscy w aucie rozmawiali, lecz ja byłam jakby odcięta od tego wszystkiego. Byłam skupiona jedynie na widokach za szybą i własnych myślach. Coraz bardziej zaczynałam dochodzić do wniosku, że ten wyjazd to był rzeczywiście dobry pomysł.
    W końcu dojechaliśmy na miejsce. Dom moich dziadków znajdował się na obrzeżach miasta, dzięki czemu panowała tutaj cisza i spokój. Budynek nic się nie zmienił. Wyglądał tak samo jak go zapamiętałam.
    - Chodźcie – powiedziała babcia. Wzięłyśmy swoje walizki i weszliśmy do środka. Po wnętrzu rozchodził się wspaniały zapach. Znałam go, ale nie mogłam sobie przypomnieć co to jest. W końcu poznałam go.
    - Zrobiłaś moją, ulubioną zapiekankę pasterską? – spytałam z radością.
    - Zgadza się. Pamiętałam, że zawsze bardzo ją lubiłaś. Mam nadzieję, że to się nie zmieniło? – spytała.
    - Oczywiście, że nie. Dawno jej nie jadłam. – Posłałam w jej stronę szeroki uśmiech.
    - No to zanieś walizkę do pokoju, a ja wstawię ją do piekarnika, żeby się trochę podgrzała. Chyba pamiętasz gdzie znajduje się twój pokój?
    - Pamiętam. – Wzięłam bagaż i poszłam na górę. Weszłam do dobrze znanego mi pokoju. Odkąd pamiętam miałam u dziadków swój pokój. Babcia za każdym razem mi powtarzała, że zawsze będzie dla mnie u nich miejsce. Nic się w nim nie zmieniło. Wszystko stało na swoim miejscu. Żaden mebel czy jakakolwiek rzecz nie uległa przesunięciu. Jedynie na łóżku znajdowała się świeża pościel i nowa narzuta. Położyłam walizkę przy wejściu i położyłam się na boku łóżka, nogi zostawiając na podłodze. Spojrzałam na sufit. Cały czas zdobiła go droga z gwiazd. Od zawsze uwielbiałam te migoczące iskierki. Lubiłam patrzeć jak świecą, gdy światło było już zgaszone. Dużo czasu spędzałam w tym domu w każde wakacje. Nieraz zostawałam na noc. To były czasy – pomyślałam. Zdjęłam buty i od razu poczułam ulgę. Wyjęłam swoje, domowe klapki i założyłam je na stopy. Chwyciłam za telefon i napisałam do mojego chłopaka smsa:

Do Luke:
Heeej. Jesteśmy już w Polsce.
Wszystko jest ok.
Fajnie wrócić do swojego rodzinnego miasta.
Tęsknię i kocham, Carly <3

Podobne wiadomości wysłałam do swoich przyjaciół. Schowałam komórkę do kieszeni i poszłam umyć ręce w łazience.
    - Carly chodź! Jedzenie gotowe! – krzyknęła z dołu babcia.
    - Już idę! – odpowiedziałam. Wytarłam ręce i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Zajęłam miejsce obok mamy.
    - Smacznego – powiedziałam. Dostałam porządną porcję zapiekanki. Uwielbiałam ją. Często ją jadłam, gdy przyjeżdżałam do dziadków. Składa się ona z puree ziemniaczanego i mielonego mięsa. Wydaje się prosta, ale jest naprawdę pyszna. A na dodatek babcia przyprawia ją po swojemu, przez co jest jeszcze lepsza. Wzięłam pierwszy kęs.
    - Mmm. Pyszne babciu. – Zamruczałam.
    - Cieszę się, że ci smakuje wnusiu. – Zachichotała.
    Po skończonym obiedzie zdecydowałam się wybrać na spacer po okolicy. W Polsce lato było zdecydowanie cieplejsze od tego w Londynie. Trochę odzwyczaiłam się od takich temperatur, przez co było mi niezwykle gorąco. Postanowiłam więc skoczyć do pobliskiego sklepu i kupić sobie loda dla ochłody. Byłam ciekawa czy nadal prowadziła go ta sama kobieta, co kiedyś. Często przychodziłam tu na zakupy z babcią. Zresztą to jej dobra koleżanka. W lokalu działała klimatyzacja, dzięki czemu było przyjemnie. Wybrałam z lodówki jakiś sorbet i podeszłam do kasy. Tak jak myślałam, spotkałam tam dobrze znaną mi panią.
    - Dzień dobry. – Przywitałam się.
    - Carly? Ale ty wyrosłaś dziewczyno. Wróciliście do Polski? – spytała.
    - Nie, przyjechałyśmy z mamą na kilka tygodni. – Uśmiechnęłam się. Zapłaciłam należytą kwotę i pożegnałam się z nią. To miła kobieta. Gdy byłam mała, to nieraz dawała mi jakiegoś lizaka.
    Lód, którego zjadłam dał mi nieco orzeźwienia. Szłam po parku, gdy nagle usłyszałam swoje imię. Od razu się odwróciłam.
    - Magda? – spytałam i przytuliłam się z dziewczyną. To moja dobra koleżanka z gimnazjum.
    - Jak ja cię dawno nie widziałam. Co cię sprowadza na dawne śmieci? – Zadała pytanie.
    - Przyjechałam z mamą na kilka tygodni. A co u ciebie?
    - A u mnie wszystko dobrze. Tak jak chciałam dostałam się do technikum fryzjerskiego i nawet nieźle mi idzie. Od roku mam chłopaka. Ogólnie jest super. A jak jest w Anglii? Opowiadaj. – Uśmiech z twarzy cały czas jej nie schodził.
    - Na pewno chłodniej. – Zaśmiałyśmy się. – Chodzę do liceum, mam tam przyjaciół i od jakiegoś czasu chłopaka. Jest w porządku. – Nie chciałam jej mówić całej prawdy. Uznałam, że tak będzie lepiej.
    - No to cieszę się, że ci się układa. – Nagle jej telefon zaczął dzwonić. – Przepraszam. – Odebrała.
    - Tak?... W parku… Aha… Dobrze… Dobrze zaraz będę. Pa. – Jej rozmowa trwała chwilę.
    - To mama, muszę wracać do domu. Jutro wyjeżdżamy nad morze i muszę się pomóc jej pakować. Fajnie było cię spotkać. Miłego pobytu w Polsce. – Dała mi buziaka w policzek i poszła. A ja postanowiłam wrócić do domu.
    Wieczorem usiadłam na ganku z kubkiem herbaty. Na dworze było cicho, słychać było jedynie świerszcze cykające w trawie. Nagle poczułam rękę na ramieniu i lekko się zlękłam. Ale strach przeszedł, gdy zobaczyłam, że to babcia. Usiadła obok mnie.
    - I jak tam sobie radzisz wnusiu? – spytała.
    - A o co pytasz?
    - Wiesz o co – powiedziała.
    - Ja wyjątkowo dobrze. Chyba dzięki wielu wydarzeniom w życiu jestem silniejsza. Gorzej z mamą. Teraz jest i tak dobrze. Na początku to była masakra z nią. Ale wiem co przechodzi – odpowiedziałam. Babcia pogłaskała mnie po głowie.
    - Dobra z ciebie dziewczyna. A mama da sobie radę. Ona jest tak samo silna jak ty. Chodź do domu, bo zmarzniesz. – Wzięła mnie pod rękę i weszłyśmy do środka.

Dwa tygodnie później

    Przez te dwa tygodnie czułam się wypoczęta. Trochę tęskniłam za moim chłopakiem i przyjaciółmi, ale starałam się o tym nie myśleć. Mama nieco odżyła. Widać było, że ten wyjazd dobrze jej robił. Teraz było mi głupio, że tak na nią naskoczyłam na wieść o jej pomyśle o wylocie do Polski.  Ale co było, tego nie odwrócę. Ważne jest to co tu i teraz.
    - Córcia, ja z babcią jadę do centrum na małe zakupy. A dziadek załatwia jakieś sprawy. Nie obrazisz się, jak zostaniesz sama? Chyba, że chcesz jechać z nami – powiedziała mama.
    - Nie obrażę. Jedźcie, ja zostanę.
    - No jak chcesz. To pa pa. – I wyszły. Zostałam sama. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. To Robert. Odebrałam.

C: Halo?
R: Hej Carly. Co tam u ciebie?
C: No hej. Ano może być. A u ciebie?
R: U mnie też w porządku. Jak tam pogoda w Londynie?
C: Nie wiem, bo nie jestem w Anglii.
R: Jak to?
C: Jestem z mamą w Polsce.
R: Z jakiego powodu?
C: Wyjechałyśmy na trochę po prostu.
R: Coś się stało?
C: Rodzice się rozwodzą.
R: Naprawdę?
C: Tak, okazało się, że tata zdradzał mamę.
R: Co za dupek. A jak długo tam będziecie?
C: Jeszcze dwa tygodnie.

Rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

C: Wiesz co Robert, ja muszę kończyć, bo ktoś dzwoni do drzwi.
R: No dobrze, to trzymaj się. Pa.

Rozłączyłam się, położyłam telefon na stoliku i udałam się do wejścia. Otworzyłam i byłam w szoku kogo tam zobaczyłam.
    - Luke? Ale co ty tutaj robisz? – spytałam niezwykle zdziwiona.
    - Nie cieszysz się?
    - Oczywiście, że cieszę głuptasie – powiedziałam i rzuciłam się mu na szyję. On zamknął drzwi i wszedł do środka. Usiedliśmy na kanapie.
    - Skąd znałeś mój adres? – zadałam pytanie z ciekawością.
    - Mam swoje sposoby. – Wyszczerzył się. Usadowiłam się na jego kolanach.
    - Stęskniłam się za tobą – oznajmiłam i wtuliłam się w jego tors.
    - Ja za tobą też. Dlatego tu jestem. – Złożył buziaka na moim czole. Włączyliśmy sobie telewizor i nacieszaliśmy się swoją obecnością.
    Po jakimś czasie przestało mnie interesować co leci na ekranie. Miałam ochotę skosztować warg mojej chłopaka. Usiadłam na nim okrakiem, zasłaniając mu tym samym widok na wszystko.
    - Co ty robisz kochanie? – Lekko się zaśmiał. Ja nic mu nie odpowiedziałam, tylko wpiłam się w jego usta. Poczułam, jak uśmiecha się przy tym. Odwzajemniał pocałunek z taką samą czułością co ja. Włożyłam swoje dłonie pod jego koszulkę i zaczęłam nimi jeździć po jego zarysowanych mięśniach. Widać, że sprawiało mu to przyjemność, bo lekko zamruczał. Chwyciłam rogi jego bluzki i pociągnęłam ją do góry, by zdjąć ją całkowicie. Luke mi w tym nieco pomógł i chwilę potem  siedział przede mną z gołą klatą. Mogłam ją śmiało obserwować. Przejechałam palcem od góry po sam pasek od spodni. Mój chłopak wśliznął dłonie pod materiał mojej górnej garderoby. Jego ciepłe ręce wprawiały moje ciało w falę przyjemności. Jeździł nimi w górę i w dół. Po raz kolejny zatopiłam się w jego wargach. Oddaliśmy się namiętności. Nagle usłyszałam otwierane drzwi. Momentalnie odskoczyłam od Luke’a. Ten chciał założyć swoją koszulkę, lecz nie mógł jej znaleźć.
    - Tego szukasz? – spytała mama, która pojawiła się w salonie. Miałam ochotę spalić się ze wstydu. Czułam, jak moje poliki się rumienią.
    - Luke do mnie przyjechał. – Próbowałam oderwać ją od tej sytuacji.
    - Widzę Carly – odpowiedziała.
    - No i było mu strasznie gorąco. No bo w końcu w Londynie jest chłodniej niż tutaj i postanowił ją zdjąć, żeby mu było lepiej. – Chciałam się jakoś wytłumaczyć. Spojrzałam na Luke’a, ale ten się jedynie uśmiechnął. Nie widać było po nim zażenowania. Babcia, która stała za mamą chichotała. Posłałam jej spojrzenie typu  nie pomagasz.
    - Dzień dobry i przepraszam, że tak rzuciłem koszulkę gdzie popadnie. – Podszedł do mojej rodzicielki i zabrał swoją zgubę.
    - Chodź córciu, niech młodzi się sobą nacieszą – powiedziała babcia. Mama wyszła z nią do kuchni, a ja wypuściłam powietrze. Było mi strasznie głupio. Zakryłam twarz dłońmi.
    - Oj przestań głuptasie, nic wielkiego się przecież nie stało. – Luke zachichotał i przytulił mnie do siebie.
    - Mało co, a moja własna matka i babcia przyłapałyby mnie na igraszkach z tobą – oznajmiłam.
    - Może dobrze, że nam to przerwały. Nie ma się co śpieszyć skarbie.
    - Ale mi głupio. – Znów zakryłam twarz. Lecz mój chłopak odsłonił ją.
    - Carly, nie ma powodu, żeby było ci głupio. Wiesz, że cię kocham. I to z tobą chcę oddać się rozkoszy, bo jesteś niezwykle piękną, seksowną dziewczyną nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Jesteś dla mnie idealna. Ale mamy jeszcze na to czas. Chociaż nieraz nieźle mnie podniecasz. – Oboje zaczęliśmy się śmiać.
    - Głuptas. – Zachichotałam.
    - Ale twój – powiedział i pocałował mnie w usta.

Dzień wyjazdu

    Niestety Luke musiał po kilku dniach wyjechać, bo jego szkoła zaczynała się normalnie. Ale i tak cieszę się, że mogłam z nim spędzić tych parę dni. Mimo lekkiego sprzeciwu mamy, spaliśmy w jednym pokoju, na jednym łóżku. Mogłam zasypiać w jego ramionach i budzić się obok niego. Mogłabym mieć tak zawsze. W ciągu tego czasu mama wysłała pozew rozwodowy. Mam wrażenie, że z tego wyjazdu wróci jak nowa. Rozejrzałam się po swoich czterech ścianach, żeby sprawdzić czy wszystko wzięłam. Z gotową walizką udałam się na dół, gdzie czekała już moja rodzicielka i dziadkowie.
    - Gotowa? – spytała mama. Ja tylko pokiwałam głową. I następnie zapakowaliśmy się do auta.
    Po raz ostatni spoglądałam na te wszystkie budynki, ulice. Na całe to otoczenie, które odbiegało od tego w Londynie. Zajechaliśmy na lotnisko. Trochę szkoda mi było żegnać się z moimi staruszkami. Ale obiecałam babci, że przyjedziemy do nich na święta.
    - Pożegnania są najgorsze – powiedziała babcia. Mama ją przytuliła, a następnie ja. Potem była kolej na dziadka.
    - Ten twój Luke, to fajny chłopak. Cieszę się, że trafiłaś na takiego. Widać, że bardzo cię kocha – odezwał się.
    - Wiem dziadku. To mój anioł stróż. Mój skarb. – Złożyłam na jego policzku buziaka i stanęłam obok rodzicielki.
    - Ale macie nas odwiedzić na święta. – Pogroziła palcem staruszka.
    - Dobrze babciu. Na pewno przyjedziemy. – Zachichotałam. Pożegnałyśmy się i udałyśmy się na odprawę.
    I znów siedziałam w samolocie. Ponad rok temu byłam w podobnej sytuacji. Również leciałam do Anglii. Wtedy z mojego domu, do nowego. A teraz jakby odwrotnie. Będzie mi brakować wieczornego oglądania filmów z całą rodzinką. Albo rozmów przy kubku herbaty wraz z babcią na werandzie. Ale przecież jeszcze tu kiedyś wrócę. Jestem tego pewna.
    Miałam wrażenie, że lot trwał wyjątkowo krótko. Ale tak jest zawsze, że jak się wraca, to tak jakby szybciej. Taksówka zawiozła nas pod dom. Po zapłaceniu kierowcy weszłyśmy do środka. Bagaże postawiłyśmy w korytarzu i w tym samym momencie opadłyśmy na kanapę.
    - Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – powiedziała mama.
    - W Polsce też był twój dom przecież – odparłam.
    - No wiem, przecież sobie żartuję. – I potargała mi włosy. – I co, chyba nie było tak źle, hm? – zapytała.
    - Było super. I przepraszam za to przed wyjazdem.
    - Nie wracajmy do tego kochanie. To przeszłość. Czuję się, jakbym na nowo odżyła.
    - To bardzo dobrze mamo, to bardzo dobrze – powiedziałam i oparłam głowę o jej ramię.
    Jak dobrze było spać w swoim łóżku. Tej nocy śniły mi się przeróżne sny. Miałam tak jakby serię krótkich filmów. Chociaż większość była pozbawiona sensu, ale to taki szczegół. Czasem się zastanawiam skąd niektóre sny się biorą. Przecież ja nawet o takich rzeczach nie myślałam. Na samą myśl zaczynałam się śmiać pod nosem. Zeszłam na dół. Mama przygotowywała śniadanie.
    - Hej. – Przywitałam się, dając jej buziaka w policzek.
    - Hej kochanie. Jak się spało? – spytała.
    - Bardzo dobrze. A tobie?
    - Tak samo.
    - Ale jesteś wesolutka. Cieszę się, że mogę cię widzieć w takim nastroju. – Przytuliłam się do niej.
    - Zjesz jajecznicę, bo robię?
    - Bardzo chętnie. – Nagle rozbrzmiał dzwonek.
    - Carly idź otwórz, bo ja jestem zajęta gotowaniem. – Wstałam od stołu i udałam się do wejścia. Otworzyłam drzwi i nagle moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.
    - Robert? Co ty tutaj robisz? – spytałam mocno zdziwiona. Usłyszałam jak na głos tego imienia mamie upada coś w kuchni. Zaprosiłam go do środka.
    - Postanowiłem odwiedzić swoją córkę. A co, nie mogę?
    - Oczywiście, że możesz. – Przytuliłam się do niego, co on odwzajemnił. W przedpokoju pojawiła się mama.
    - Robert? – zadała pytanie niedowierzając.
    - Hej. Jak zawsze wyglądasz pięknie – powiedział, na co moja rodzicielka się zarumieniła.
    - Co cię tu sprowadza?
    - Załatwiałem interesy w pobliżu i pomyślałem, że mógłbym odwiedzić Carly. Coś się pali? – Padło pytanie z jego ust. Poczułam lekki smród.
    - Moja jajecznica! – krzyknęła matka.
    - Ja się tym zajmę – odparłam, kładąc jej rękę na ramieniu. Poszłam do kuchni. Zobaczyłam jak rodzicielka i Robert udają się w stronę salonu. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że te interesy, to ściema. Uśmiechnęłam się sama do siebie na tę myśl. To by znaczyło, że zależy mu na nas – pomyślałam. Przypaloną jajecznicę wyrzuciłam do śmieci i zrobiłam nową. Z talerzami z jajkami i kubkami herbaty udałam się do salonu. Postawiłam im na stoliku jedzenie i życzyłam smacznego. Ja też wzięłam się za pałaszowanie śniadania. Widziałam w mamy oczach iskierki, gdy spoglądała na Roberta. Chyba nadal nie mogła uwierzyć, że go widzi.
    Po skończonym jedzeniu postanowiłam ich zostawić samych.
    - A ty gdzie idziesz? – spytała mama.
    - Ja idę wziąć prysznic, a wy sobie rozmawiajcie. Macie chyba dużo tematów do przegadania. – Uśmiechnęłam się w ich stronę i udałam się do schodów. Zanim całkowicie weszłam  na górę, rzuciłam spojrzenie w ich kierunku. Ładnie razem wyglądają – pomyślałam, a moje usta wygięły się do góry. Jestem ciekawa czy ich znajomość się odbuduje.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heej. No i mamy ostatni rozdział. Jeszcze pojawi się epilog. Wiem, że to zepsułam. Nie wyszło może za super, ale mimo wszystko jestem zadowolona.
Pewnie powiecie, że krótko opisałam pobyt w Polsce. No, ale co ja tam miałam się rozpisywać. To byłoby takie przynudzanie. Napisałam tak, jak wydawało mi się, że będzie dobrze.
Opinię pozostawiam Wam. I pamiętajcie, bądźcie ze mną szczerzy. Nawet, gdyby ta prawda miała być bolesna.
W poniedziałek jadę nad morze i wracam w sobotę, więc nie daję Wam pewności, że za tydzień pojawi się epilog. 
Nie dałam sceny 18+, bo posłuchałam A. i rzeczywiście miała rację, żeby zostawić związek Luke'a i Carly jako czysty i subtelny. Mam nadzieję, że aż tak Was nie zawiodłam.
No dobra, to tyle.
Buziaki, Maarit :*

12 komentarzy:

  1. Rozdział fajny, czytało się przyjemnie, jak zawszę zresztą. Moim zdaniem dobrze że się nie rozpisywałaś tak jest lepiej, widać że pobyt w Polsce dobrze zrobił Carly i jej manie, lekko byłem zdziwiony że do Polski przyleciał Luke i ta sytuacja z koszulką był fajny, co do tego że nie było sceny 18+ to nie jestem zawiedziony, tak jest nawet lepiej, a co to Roberta to fajnie że spotkał się z mamą Carly jestem ciekawy co będzie w epilogu, ale teraz to życzę udanych wakacji i przyjemnego pobytu nad morzem, odpocznij i dopiero po powrocie weź się za bloga, każdy zasługuje na dobry odpoczynek, trzymaj się przyjaciółko : ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo uważałam, że nie ma co się tak rozpisywać.
      Czasem oderwanie się od rzeczywistości dobrze robi.
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał.
      Dzięki za komentarz i ciepłe słowa.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  2. świetny ;)))), tylko szkoda, że ostatni :'( będę tęsknić za carly i całą resztą :'''(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobał :)
      Ano kiedyś musiał nadejść koniec.
      Aż tak się zżyłeś/łaś z tym opowiadaniem? To miłe <3
      Dziękuję za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  3. Super! Świetnie to napisałaś, jak zawsze z resztą :D
    Z początku wiele się nie działo, ale i tak przyjemnie się czytało. Haha ale mi się zrymowało xD Szczerze to spodziewałam się przyjazdu Luka :D Więc to nie było dla mnie zbytnim zaskoczeniem. Ale to fajnie z jego strony :) Pokazuje tym, że mu na niej zależy. I tak powinno być! :) Potem ta scenka z tą koszulką - bomba! :D W sumie dobrze, że do niczego między nimi nie doszło. Za krótko się znają, po za tym po co mają się śpieszyć? Jest dobrze, jak jest. Potem ta reakcja mamy na przyjazd Roberta :D I tutaj niestety muszę przyznać, że jego też się spodziewałam. Jak dzwonił do Carly, dowiedział się że oni się rozwodzą to spytał kiedy wracają, więc to było takim jakby znakiem proroczym, że się potem zjawi :D Ale i tak zajebiście to napisałaś. Także możesz być z siebie dumna ;)
    Mi także będzie brakować tego opowiadania. Piszesz tak prawdziwie, a zarazem ciekawie, że chciało by się czytać i czytać. Ale podjęłaś decyzję o zakończeniu bloga, więc musimy to uszanować. Mam tylko nadzieję, że kiedyś wrócisz do nas z nowym pomysłem, opowiadaniem. Czasem po prostu potrzeba trochę przerwy i to jest zrozumiałe, bo czasem też tak mam. No nic, to chyba tyle haha.
    Odpoczywaj na wakacjach ;)
    I czekam jak wszyscy na epilog :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Wy mi słodzicie:)
      Ano nic takiego się nie działo. Mówiłam, że końcówka będzie nudna.
      No niestety nie udało mi się Ciebie zaskoczyć. Jak widać jestem zbyt przewidywalna :]
      Z tą koszulką, to samo się tak jakoś napisało. Haha :D
      No właśnie, seks to nie wszystko :)
      No więc rozdział nie był dla Ciebie zaskoczeniem w żadnym momencie, no trudno :]
      Jestem dumna z siebie :)
      Twoje słowa są miłe, naprawdę. Ale jeszcze wiele mi brakuje w pisaniu.
      Może wrócę, kto wie...
      Dziękuję Ci za tak rozbudowany komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  4. Bardzo się cieszę, że nie pokusiłaś się o scenę dla dorosłych (i tak miło mi się zrobiło, że wspomniałaś o mnie). Moim skromnym zdaniem tak było dobrze. Robert? Czyżby szykował się romans? Na pewno nie wpadł do nich przypadkiem, a szczególnie, że znał prawdę o małżeństwie byłej partnerki. Nie sądzę, żeby opis pobytu w Polsce był za długi, przecież miałaś już kończyć. Liczę, że poinformujesz mnie jeżeli zaczniesz pisać coś nowego.
    Miłego wypoczynku i odpowiedniej pogody.
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Tobie będę wspominać ciągle, bo wiele wniosłaś w moje pisanie i dałaś mi dużo motywacji.
      No i jesteś ze mną od początku, za co Ci bardzo dziękuję.
      Jak to będzie z Robertem, to się przekonacie :)
      No opis pobytu w Polsce nie był za długi. Nic takiego nie mówiłam.
      Poinformuję na blogu gdy coś stworzę nowego :)
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  5. super, zapraszam na mojego nowego bloga http://julia-and-piotrek.blogspot.com/search?updated-min=2014-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2015-01-01T00:00:00-08:00&max-results=1 ;)

    OdpowiedzUsuń