PRZECZYTAŁEŚ - SKOMENTUJ
Kurczę, ale ja nie mam za bardzo żadnej
chustki – pomyślałam. Nagle mnie olśniło.
- Wiem, wezmę szalik zimowy. – Zamknęłam
szafę i ruszyłam do takiej a’la garderoby na korytarzu. To takie dość małe
pomieszczenie. Tam trzymamy zimowe rzeczy. Zapaliłam światło i rozglądnęłam się
dookoła. W oczy rzuciło mi się pudełko z napisem Dodatki. Zdjęłam wieko i rozpoczęłam poszukiwania swojego szalika.
W końcu moim oczom ukazał się kolorowy kawałek materiału. Pociągnęłam go lekko
i chwile potem, był już w moich rękach. Bardzo go lubię. Zrobiła go moja
babcia. Ma kobieta talent. Zamknęłam z powrotem pudło i wróciłam z szalikiem na
dół. Spojrzałam na zegarek, pokazywał czternastą. No, jeszcze godzina i przyjdzie Emma – pomyślałam. Postanowiłam się
trochę ogarnąć, więc ruszyłam do łazienki wziąć prysznic.
Jak zwykle kąpiel zajęła mi trochę czasu i
tak zostało mi jeszcze pół godziny. Udałam się do swoich czterech ścian w samym
ręczniku i turbanie na głowie. Wzięłam z szafy cienkie rajstopy w kolorze
skóry, jeansowe szorty i szarą bluzkę z krzyżem. Przebrałam się, następnie
niechętnie wysuszyłam mokre włosy suszarką. Niestety byłam do tego zmuszona,
gdyż nie zdążyłyby mi same wyschnąć.
Kiedy skończyłam się suszyć i malować rzęsy
tuszem, w całym domu zadźwięczał dzwonek do drzwi. Szybko zeszłam po schodach.
W wejściu ujrzałam Emmę. Jej brązowe włosy były rozpuszczone i delikatnie
opadały na ramiona. Była ubrana w czarne spodnie, kremową bluzkę dłuższą z tyłu
i jeansową kurtkę. Na nogach miała zaś buty na lekkim koturnie.
- Hej. Fajnie, że jesteś – powiedziałam,
jednocześnie tuląc się z nią. Weszła do środka.
- To co to za niespodzianka? – spytała.
- Nie powiem.
- No powiedz.
- Nie, bo inaczej nie będzie niespodzianki.
A tak w ogóle to musimy się zbierać. – Nałożyłam na nogi moje, brązowe trampki,
a na siebie skórzaną kurtkę tego samego koloru. Chwyciłam jeszcze szalik i
zamknęłam na klucz drzwi.
- A po co ci ten szalik Carly? – zadała
pytanie Emma, lekko zdziwiona.
- Po to, żebym mogła zasłonić ci oczy.
- Chyba żartujesz.
- Jestem całkowicie poważna. – Udałam
poważną minę.
- Wiesz, że jesteś szalona – powiedziała,
jednocześnie się śmiejąc. Ja tylko się uśmiechnęłam i wzięłam się za
zawiązywanie jej oczu.
- Ile widzisz palców? – spytałam, pokazując
przy tym pięć.
- Nie wiem. Wyobraź sobie, że nic widzę. A
nie, przepraszam, widzę czarność. – Próbowała się nie roześmiać, lecz jej się
nie udało. Poszłyśmy na najbliższy przystanek. Musiałyśmy dostać się do centrum
Londynu. Po jakiś dwóch minutach przyjechał autobus. Zajęłyśmy wolne miejsca.
Wszyscy ludzie, no może prawie wszyscy, dziwnie się nam przyglądali. W sumie
nie dziwię się, trochę to dziwnie wygląda, dziewczyna z zawiązanymi oczami. Ale
nie przejmowałam się tym zbytnio.
- A mogę chociaż wiedzieć, w którym kierunku
się wybieramy?
- Do centrum. Kurczę, jak zwykle korki o tej
porze.
- Dobrze, że nie wpadłaś na pomysł jechania
metrem. Tam to dopiero jest ludzi. W tym autobusie to i tak chyba pusto, skoro
znalazłaś dla nas wolne miejsca.
- No, jakoś nie najgorzej. I bardzo dobrze,
nienawidzę tłumów – oznajmiłam.
Trasa, która normalnie zajęłabym nam około
dwudziestu minut, teraz trwała dwa razy tyle. Zostało nam dziesięć minut do
spotkania. Oby się tylko nie spóźnić. Całe szczęście, że klinika była niedaleko
przystanku. Można powiedzieć, że byłyśmy prawie na styk. Przed dość nowoczesnym
budynkiem stał Mike. Podeszłam do niego, jednocześnie prowadząc Emmę pod rękę.
Była na mnie trochę zła, gdyż wysiadając z autobusu, przez moją nieuwagę
uderzyła się w głowę o metalowy pręt. Pewnie będzie miała guza.
- Hej Mike – przywitałam się z przyjacielem.
Tak, mogę śmiało go tak nazwać.
- Hej Carly i Emma, tak? – spytał lekko
niepewny.
- Tak. Cześć. Carly, czy mogę już zdjąć ten
szalik z oczu?
- Jasne, daj, zdejmę Ci. – Delikatnie
rozwiązałam materiał, odkrywając jej oczy. Chwilę nimi pomrugała.
- Klinika Ogród Piękna. – Czytała napis na
budynku. – Po co mnie tu zabrałaś? – zadała lekko zdziwiona.
- To jest właśnie moja niespodzianka. To
jest klinika wujka Mika, mojego przyjaciela. – Wskazałam na chłopaka – Załatwił
on z nim spotkanie. Kiedy opowiedziałaś mi swoją historię i zobaczyłam te
blizny, nie mogłam przestać o tym myśleć. Chciałam ci jakoś pomóc się ich
pozbyć. I wpadłam na pomysł, żeby usunąć te blizny. Pomyślałam, że w ten sposób
na zawsze będziesz mogła się pozbyć złych wspomnieć. Bo wiem, że ich widok ci o
wszystkim przypomina. – Nic nie mówiła, milczała. Jej oczy się zaszkliły. Nie
no, nie chciałam, żeby płakała.
- Przepraszam, że się wtrącam w twoje
sprawy. Powinnam cię najpierw zapytać czy tego chcesz, a nie planować to za
twoimi plecami. Chciałam dobrze – powiedziałam lekko smutniejąc. Nagle Emma
podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Dziękuję – wyszeptała mi we włosy.
Odsunęłam ją lekko od siebie i spojrzałam na nią. Nie za bardzo rozumiałam za
co mi dziękuję – Dawno nikt nie zrobił tyle dla mnie. Nikt się nie starał i tak
nie interesował mną. Te łzy, które widzisz, to łzy szczęścia. To najlepsza
niespodzianka, jaka mnie w życiu spotkała. Bardzo ci dziękuję. – Obdarowała
mnie ciepłym uśmiechem, który ja odwzajemniłam.
- Dobra dziewczyny, pogadacie o tym później.
Teraz czas na wizytę – odezwał się Mike. Wzięłam Emmę pod rękę i udałyśmy się
do środka kliniki.
- Twój wujek już czeka – oznajmiła kobieta w
recepcji, miała może ze trzydzieści lat.
- Chodźcie. – Pokazał ręką mój przyjaciel.
Ruszyłyśmy za nim.
- To tutaj. – Wskazał palcem. Widziałam jak
Emma nabiera powietrza i wypuszcza.
- Wejdziesz ze mną? – skierowała pytanie do
mnie.
- Jasne. – Uśmiechnęłam się do niej.
- Czas pożegnać się z przeszłością – skierowała
słowa jakby do siebie, lecz, mimo to doszły one do moich uszu. Zapukała
delikatnie do drzwi, po drugiej stronie dało się słyszeć ciche proszę.
- Dzień dobry – powiedziałyśmy równocześnie.
- Dzień dobry, to panie są znajomymi Mika?
- Tak – odpowiedziałam.
- A która z pań, to przyszła pacjentka?
- Ja – oznajmiła Emma.
- Więc z tego co słyszałem, chciałaby pani
usunąć swoje blizny. Tak?
- Zgadza się – W czasie, kiedy przyjaciółka
odpowiadała na pytania, mogłam się przyjrzeć wujkowi Mika. Był to mężczyzna
wyglądający na około czterdzieści parę lat. Miał ciemne, krótkie włosy, a jego
brązowe oczy były schowane pod okularami, które sprawiały, że wyglądał jeszcze
poważniej.
- Mógłbym zobaczyć te blizny? – spytał.
- Oczywiście. – Zdjęła kurtkę, a rękaw od
bluzki podciągnęła nieco do góry. Lekarz przyglądał się dokładnie śladom.
- Na szczęście nie są za duże. Co prawda nie
jest to jedna plama tylko kilka, lecz dla mnie to żaden problem.
- A jaki jest koszt takiego zabiegu? –
Mężczyzna się uśmiechnął.
- Nic nie płacisz.
- Ale jak to? - spytała widocznie zaskoczona.
- Przyjaciele mojego siostrzeńca są moimi
przyjaciółmi.
- Nie, proszę sobie nie żartować. Pan
prowadzi tę klinikę po to, żeby zarobić, a nie robić zabiegi za darmo. Proszę
mi powiedzieć ile. Jestem gotowa zapłacić każdą kwotę. – Emma nie odpuszczała.
Lekarz złapał ją za ręce.
- Dziecko. Ja zarabiam tutaj wystarczająco
dużo. Jeden zabieg mnie nie zbawi. To naprawdę drobnostka. Uwierz mi –
powiedział, obdarowując ją przy tym ciepłym uśmiechem. Nagle telefon dziewczyny
zaczął dzwonić. Wyjęła go.
- Przepraszam, to moja trenerka. Mogę
odebrać?
- Oczywiście. Nie ma problemu. Może pani iść
do mojego pokoiku i tam spokojnie rozmawiać. – Wskazał pomieszczenie z
otwartymi drzwiami w jego gabinecie. Przyjaciółka podziękowała i skryła się we
wskazanym pomieszczeniu.
- Przepraszam cię. A co ona trenuje? –
zwrócił się do mnie.
- Tańczy.
- A dobra w tym jest?
- Nie wiem, ale wiem, że bardzo to kocha i
trenuje od dzieciństwa. A czemu pan pyta? – Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Emma
wróciła.
- Dobrze Emmo. W takim razie mam dla ciebie
propozycję.
- Jaką?
- Ja wykonam bezpłatnie dla ciebie ten
zabieg, a ty w zamian za to wystąpisz w reklamie naszej kliniki. I będziemy
kwita.
- Ale co będę miała robić w tej reklamie? –
spytała.
- Słyszałem, że tańczysz. Jak ci to idzie? –
Dziewczyna zerknęła na mnie.
- No chyba dobrze, nie raz wygrywałam jakieś
konkursy.
- No, to będziesz w reklamie tańczyć. Zgoda?
Tak będziesz się lepiej czuła?
- Jak tańczyć, to bardzo chętnie. I przynajmniej
nie będzie mi głupio, że robi mi to pan kompletnie za darmo.
- Dobrze, w takim razie spotykamy się za
tydzień na zabiegu. Proszę się niczego nie bać. Nie będzie pani miała ani
jednego śladu po bliźnie. – Sięgnął po karteczkę ze swoją wizytówką – A to jest
moja wizytówka. Jeszcze prosiłbym o podanie swojego numeru telefonu, żebym mógł
się z panią jakoś skontaktować w sprawie reklamy. – Emma wyciągnęła karteczkę z
torebki i napisała swój numer.
- Proszę. – Podała mu kartkę.
- W takim razie do zobaczenia. Będziemy w
kontakcie. – Podali sobie ręce.
- Do widzenia – pożegnałyśmy się jeszcze i
wyszłyśmy. Opowiedziałyśmy wszystko Mikowi w drodze do Milkshake City.
- Twój wujek, to naprawdę miły gość –
powiedziałam.
- Wiem. Zawsze był w porządku. Jemu nie
zależy na kasie. – Dotarliśmy na miejsce. Zajęliśmy miejsce przy wolnym
stoliku. Mike poszedł po shaki. Ja wzięłam sobie malinowego, Emma brzoskwiniowego,
a Mike truskawkowego.
- Mam pytanie do ciebie Carly – zwróciła się
do mnie moja przyjaciółka.
- Jakie?
- No bo mówiłaś, że rok temu przyjechałaś z
Polski. Czyli jesteś polką, tak?
- No tak.
- No to czemu masz angielskie imię i
nazwisko?
- No to tak. Mój tata jest z pochodzenia
anglikiem. W wieku chyba sześciu lat wraz z rodzicami przeniósł się do Polski.
Stąd moje nazwisko. Co do imienia, to rodzice mi takie nadali, bo poznali się
przy utworze jakiejś tam piosenkarki o imieniu Carly.
- Aha. Czyli twój tata, że tak powiem wrócił
na dawne śmieci. A dziadkowie? – spytała Emma.
- Zostali w Polsce. Spotykamy się na święta.
Czasem do nas wpadają, ale rzadko. A tak, to rozmawiam z nimi przez telefon.
- Tęsknisz za nimi?
- Trochę. Ale cieszę się, że tu mieszkam.
- Dlaczego? – zadał pytanie tym razem Mike.
- Zawsze sobie myślałam, że lepiej by było
mieszkać w kraju anglojęzycznym. Że lepiej byłoby się w takim urodzić. No bo
większość ludzi mówi po angielsku. Nie musiałabym się uczyć tego języka,
umiałabym go bardzo dobrze. Teraz jak tu mieszkam, to opanowałam go do perfekcji.
– Uśmiechnęłam się. – No dobra, ja się będę powoli zbierała. Robi się późno.
Fajnie, że spędziliśmy razem czas. – Pocałowałam każdego z przyjaciół w
policzek i poszłam na przystanek. Droga powrotna minęła mi jakoś szybciej.
Wysiadłam wcześniej, żeby pójść jeszcze do sklepu. Mama zostawiła mi kartkę z
zakupami i pieniądze. Nie miałam wyjścia, musiałam się do niego udać. Ale kolejki – pomyślałam. Wyciągnęłam z
kieszeni listę zakupów. Przestudiowałam ją i ruszyłam do półek.
No, już prawie koniec. Jeszcze tylko dżem
malinowy, kawa i czekolada do smarowania. Ruszyłam do działu, w którym
znajdywała się czekolada. Widziałam tę, którą zawsze kupujemy. Ostatni słoik.
Sięgnęłam po niego, już złapałam słoik, kiedy ktoś inny trzymał na nim palce.
- Ej, byłam pierwsza. – Spojrzałam na osobę,
która próbowała mi zwinąć rzecz, którą miałam zamiar kupić. Nie mogłam uwierzyć
własnym oczom...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Jak obiecałam, tak jest, 10 rozdział. Pod ostatnim było sporo komentarzy, więc postanowiłam dodać jeszcze jeden w weekend. Oczywiście bardzo dziękuję za komentarze i wyświetlenia. Nawet nie wiecie ile radości mi to sprawia. Cieszę się, że mam czytelników, którzy regularnie czytają i komentują to, co tutaj zamieszczam. Uwielbiam was ♥Obiecuję wam, że za kilka rozdziałów będzie się działo. Już mam napisane trochę opowiadania do przodu.
Czekam na wasze, szczere opinie.
Ściskam, Maarit :*
rany, emocjonujące i świetnie napisane! kolejnym rozdziałem udowadniasz mi, że piszesz świetną prozę i tak trzymaj, moja droga! ;)
OdpowiedzUsuńciekawe, któż to próbował skubnąć ostatni słoim z czekoladą z rąk Carly... bardzo intrygujące ;)
czekam na dalszy ciąg (obyś szybko go dodała!) :*
buziaki ;*
Marta
Hej, dzięki za komentarz. Jak czytam takie miłe opinie, to od razu robi mi się ciepło na sercu.
UsuńKto chwycił ten sam słoik czekolady co Carly? Dowiesz się w następnym rozdziale, który pojawi się w czwartek ;)
Jeszcze raz dziękuję, że wpadłaś.
Ściskam, Maarit :*
no to czekam z niecierpliwością ;)
UsuńCiekawe kto chce kupić ten sam słoiczek, ale słodko. Na pewno nie przystojniak z Internetu, bo ona nie wie jak on wygląda, ale Connora też się jakoś nie spodziewam. Nie wiem co o tym myśleć... Podoba mi się to jak rozwiązałaś kwestię zapłaty za zabieg :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział.
Pozdrawiam i ściskam.
Hej. Cieszę się, że wpadłaś :)
UsuńW następnym rozdziale wszystko się wyjaśni, dowiecie się kim jest ta osoba.
Ja też jestem zadowolona z tego, jak to rozegrałam z tym zabiegiem. Chciałam w ten sposób pokazać, że istnieją na świecie ludzie, dla których nie są najważniejsze pieniądze, lecz pomoc innym.
Na pewno wpadnę do Ciebie jeszcze dziś.
Dziękuję za komentarz.
Ściskam, Maarit :*
O, jak to miło wrócić ze męczącego spaceru do drugiej wsi po książki, jeszcze polem, mam pokaleczone nogi i miałam ochotę się gdzieś walnąć w to zboże to gorąco no i prawie zostałam ofiarą kombajna, to się nazywa wiejskie życie -_- no i tu już czeka na ciebie nowy rozdział, możesz się zrelaksować przez zaczęciem swojego.
OdpowiedzUsuńA co do treści, wcale nie dziwie się reakcji Emmy, to musiało być dla niej wielkie zaskoczenie, radość i co tam chcesz jeszcze dodać, a zwłaszcza jak lekarz zaproponował to za darmo, Mike ma naprawdę fajnego wujka :) No i oczywiście Emma zacznie się spełniać w tym co kocha, czyli tańcu, a to reklama może jej odtworzyć drogę do wielkiej kariery, czekam, czekam co tam doktorek wymyśli w tej reklamie :D
No i uwielbiam maliny, popieram Carly też zamówiłabym malinowy, ewentualnie czekoladowy, swego czasu hodowałam maliny w ogródku, ale mój tata je rozkopał, a one czasami nawet zimną jeszcze były.
Co do słoika, stawiam na jakiegoś chłopaka, albo na ta Jane czy Jace jakoś tak miała na imię, na nią stawiam, bo jakoś tak nieładnie się zachowała.
Pozdrawiam i weny, ale się rozpisałam :)
Hej. Wow, ale długi komentarz. Bardzo dziękuję :)
UsuńWspółczuję Ci pokaleczonych nóg, oby szybko się zagoiły. Spacerek, zmęczyłaś, się, ale w końcu ruch to zdrowie ;)
Zgadzam się, że Mike ma fajnego wujka, pozazdrościć takiego.
Ja też kocham maliny, to jedne z moich ulubionych owoców. Mmm pychota.
Co do twoich przypuszczeń, to przekonasz się w następnym rozdziale czy są słuszne :D
Dzięki za to, że wpadłaś i skomentowałaś rozdział.
Ściskam, Maarit :*
zastanawiam się, kto chce kupić ten słoiczek :) myślę nad jakimś chłopakiem :) do następnego! weny!
OdpowiedzUsuńHej. Fajnie, że wpadłaś.
UsuńAle wam zrobiłam zagwostkę z tą osobą od słoika ;)
Dzięki za komentarz.
Ściskam, Maarit :*
O jejku, koniec oczywiście najlepszy - niesamowite zaciekawienie, kto to może być. Czyżby chłopak z internetu? Może jakaś była miłość bohaterki? A może jeszcze nas czymś zaskoczysz - byłoby wspaniale ;).
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to podoba mi się. Uśmiechnęłam się czytając wypowiedź Emmy, która nie naskoczyła na Carly - chciała dla niej dobrze i tak o to jest, tylko podziękowała. Jej łzy faktycznie były ze szczęścia i jeszcze ta reklama - coś czuję, że szykuje jej się niesamowita kariera. Fajnie, że Carly ma tak wspaniałych przyjaciół obok siebie - moim zdaniem Emma i Mike są przyjaciółmi Carly. Czekam na kolejny świetny dział i życzę weny.
http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/
Hej. Dziękuję za komentarz :)
UsuńSprawia mi wiele radości fakt, że komuś się podoba moje opowiadanie.
Też tak myślę, że Emma i Mike są przyjaciółmi Carly. Zresztą główna bohaterka też tak uważa ;)
Kto wie, może ta reklama rzeczywiście otworzy Emmie drogę do kariery. W końcu wszystko się może zdarzyć.
Dzięki, że wpadłaś i zostawiłaś po sobie ślad.
Ściskam, Maarit :*
Rozdział bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Emma pozbędzie się tych blizn. No i ta reklama, świetnie to wymyśliłaś :D
Ciekawe kto chciał zwinąć Carly ostatni słoik czekolady ; P
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam :*
Hej. Cieszę się, że wpadłaś i podoba Ci się rozdział.
UsuńOkaże się wszystko w następnym rozdziale, kto położył łapska na słoiku Carly ;D
Dzięki za komentarz.
Ściskam, Maarit :*
Rewelacyjny rozdział;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
+ zapraszam do mnie na 14 http://i-will-give-you-everything.blogspot.com/
Dzięki, cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńJuż byłam u Ciebie, tylko jeszcze muszę napisać komentarz :)
Ściskam, Maarit :*
Witam ! :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno komentuję, ale powiedzmy, że mam dobre wytłumaczenie :P No więc dlatego, ponieważ, z takiego powodu, że wcześniej nie miałam czasu ( :( ) to zaczęłam czytać dopiero w nocy :P Strasznie się zaczytałam, a te rozdziały jakoś tak szybko "pochłaniałam", tyle, że siedziałam na telefonie i było już nad ranem, więc oczy same mi się zamykały, ale wytrwale czytałam dalej :P Kiedy skończyłam to ledwo żyłam i z jednej strony cieszyłam się, że będę mogła komentować już na bieżąco, a z drugiej było mi smutno, że jak na razie nie poznam dalszej części tej historii :( Zaczęłam pisać komentarz, ale od trzymania tego telefonu w ręce grubo ponad 2 godziny złapał mnie skurcz no i go odłożyłam na chwilkę, a tu nagle otwieram oczy i jest już 9 :P Spojrzałam na telefon, ale komentarza już nie było, ani śladu, pomyślałam, że pewnie uciekł :P Nie no żartuję nie jestem wariatką...no okej może trochę jestem :P No więc zabrałam się za pisanie, ale już dość tej nudnej historii teraz przechodzę do rozdziału ;)Krótki ten komentarzyk, więc postaram się go troszeczkę wydłużyć ;)
No więc co do bloga - ----- = brak słów :) No po prostu dziewczyno jesteś genialna ! Nieraz się wzruszyłam i ryczałam jak dziecko :P Bywało też, że było śmiesznie :) Może pomyślisz, że jestem zła i okrutna, bo śmieję się z ludzkiej krzywdy, ale strasznie rozbawił mnie ten fragment "Była na mnie trochę zła, gdyż wysiadając z autobusu, przez moją nieuwagę uderzyła się w głowę o metalowy pręt. Pewnie będzie miała guza." :P No po prostu sobie to wyobraziłam :P No co tu więcej mówić ? Świetnie piszesz, potrafisz to wszystko złożyć w logiczną całość, jednym słowem (albo dwoma :P )MASZ TALENT ! I proszę cię wykorzystaj go ;)
A tak w ogóle to ten Connor to ********, **** i ********* -,- Jak tak można ? No jak ?
Cieszę się, że Carly znalazła takich przyjaciół, myślę, że bardzo jej pomogą z tego wyjść ;)
Wiem, że za krótkie to, no ale nic mi już nie przychodzi do głowy :P A tak serio, to przepraszam, że napisałam tyle bezsensownych słów i zaśmieciłam ci tu :/ Oprócz tej części, że blog jest świetny, a ty masz talent, bo to akurat prawda ;)
No to do następnego :**
Całuję - Lilly :****
Hej. Krótki komentarz?? No proszę Cię, on jest długi. I słowa przez Ciebie napisane nie są bezsensowne, wręcz przeciwnie. Nie musiałaś mi się tak tłumaczyć, dla mnie nie jest ważne kiedy dodasz komentarz, lecz to, że w ogóle to zrobisz :)
UsuńTwój komentarz wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech. Nawet nie wiesz ile przyjemności sprawiły mi Twoje słowa.
I nie dziwię się, że rozśmieszył Cię ten fragment z uderzeniem w autobusie. Na mnie też tak działa. Szczerze mówiąc, to liczyłam na to, że to rozśmieszy czytelników :D
Dziękuję, że wpadłaś i zostawiłaś tak miły komentarz. I cieszę się, że podoba Ci się moje opowiadanie.
Ściskam, Maarit :*
[spam]
OdpowiedzUsuńNowość na niezawszewzyciusateczeimotyle.blogspot.com
Zapraszam! :)
Hej, w końcu jestem.
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały.
Czytałam z ogromną radością.
Przepraszam że tak długo to trwało, ale nie miałam na nic siły. A gdy już się zbierałam do czytania , odpuszczałam.
Ale dzisiaj postanowiłam przeczytać.
I ... bomba.
Fajnie, że Emma się ucieszyła. Myślałam, że będzie zła na Carly. A tu proszę. Ale bardzo mi się podobała.
Wujek Mike to na prawdę wspaniały gość. W tych czasach ludzie którym nie zależy na pieniądzach to rzadkość.
Ciekawe kto chce ,, ukraść '' Carly czekoladę.
Zyczę weny :)
Hej. Nic nie szkodzi, ważne, że wpadłaś :)
UsuńNo, zależało mi na tym, żeby pokazać, że nie wszystkim zależy tylko na pieniądzach, są tacy, dla których inne rzeczy są ważniejsze.
Dzięki za komentarz.
Ściskam, Maarit :*
Rozdział jest śliczny bardzo mi się podoba :) To bardzo miło ze strony Clary, że tak dba o przyjaciółkę. Wujek Mike też jest dobrym człowiekiem. Własnie tacy powinni być ludzie, bezinteresowni. Emma widać że ma swój honor i nie chce nikomu nic drogiego zawdzięczać. Bardzo mi się podoba jej postawa. Jak na razie wszyscy bohaterowie wzbudzają we mnie pozytywne emocje :) Lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńHej. Bo to jest właśnie prawdziwa przyjaźń, kiedy dbasz o tą drugą osobę i ci na niej zależy.
UsuńZgadzam się, lecz niestety w dzisiejszym świecie rzadko się spotyka takich bezinteresownych ludzi. Teraz prawie zawsze musi być coś za coś. Niestety.
Dziękuję za komentarz.
Ściskam, Maarit :*