czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 11


   - Ej, byłam pierwsza. – Spojrzałam na osobę, która próbowała mi zwinąć rzecz, którą miałam zamiar kupić. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
   - Adam, Carly! – powiedzieliśmy równocześnie. Rzuciłam się na mojego znajomego. To był Adam, mój przyjaciel z Polski. Kumplowaliśmy się, on się nawet we mnie kiedyś zabujał. Ale, przeszło mu.
   - A co ty robisz w Anglii? – spytałam zaskoczona.
   - Dostałem stypendium od klubu. – Adam trenuje piłkę nożną. Zawsze go to kręciło, jest jednym z najlepszych w swojej drużynie. – No i w ramach jego mam dwumiesięczny wyjazd do Londynu. Właśnie przyjechałem tydzień temu. Tutaj mam zajęcia z jednym z najlepszych klubów w Anglii.
   - Z Chelsea Londyn?
  - Skąd wiesz? No tak, zapomniałem, że interesujesz się sportem. Tak właśnie z tym klubem. Prowadzą takie jakby szkolenie, treningi dla młodych. – Tak, interesuję się sportem. Lubię go. To wszystko przez to, że w Polsce chodziłam do szkoły podstawowej i gimnazjum sportowego. Dziewięć lat nauki w szkole sportowej zmienia człowieka, nie tylko jego sylwetkę. W końcu miałam dziesięć godzin wf-u tygodniowo. 
   - I jak ci się podoba?
   - Jest zajebiście. Naprawdę, sporo można się od nich nauczyć.
   - Cieszę się, że cię spotkałam. 
   - Masz, trzymaj tę czekoladę. Wezmę sobie co innego. Muszę w końcu dbać o dietę, bo nas pilnują. Dałabyś mi swój numer, może się jeszcze spotkamy.
   - Jasne. – Dałam mu swój telefon, a on mi swój. Powpisywaliśmy swoje numery.
   - W takim razie do zobaczenia. – Przytuliliśmy się jeszcze na pożegnanie.
   - Pa. – Zapełniłam do końca koszyk potrzebnymi rzeczami i ruszyłam do kasy.
   Po około pół godzinie, udało mi się wyjść ze sklepu. Nie dość, że kolejka była duża, to jeszcze powolna na dodatek. Poszłam do autobusu i zmęczona wróciłam do domu.
   - Hej. Nie zgadniesz kogo spotkałam mamo – powiedziałam, jednocześnie stawiając zakupy na blacie w kuchni.
   - Nawet nie będę próbować.
   - Adama
   - Adama, Adama. Aaa, tego co gra w piłkę nożną?
   - No.
   - A co on tutaj robi? Nie jest w Polsce?
   - Dostał stypendium i w ramach jego ma dwu miesięczny wyjazd do Londynu. Tutaj ma jakieś tam szkolenia i treningi. I to z Chelsea Londyn – mówiłam, jednocześnie chowając produkty.
   - Wow. No to fajnie. Kto wie, może w przyszłości zostanie zawodowym piłkarzem.
   - Na pewno by tego chciał. Piłka to jego miłość. – Uśmiechnęłam się. – Dobra, idę się położyć, bo zmęczyłam się. Padam z nóg.
   - Dobra córciu. A nie zjesz czegoś?
   - Nie dzięki, nie jestem głodna. – Rzuciłam, wchodząc w tym samym czasie po schodach. Otworzyłam drzwi do mojego królestwa i od razu rzuciłam się na łóżko. O niczym innym nie marzyłam w tym momencie, jak o śnie.

Dwa dni później. Poniedziałek.
   Niestety dzisiaj muszę już iść do szkoły. Trochę się boję jak to będzie. Mam nadzieję, że nie trafię na niego.
   - Ding dong. – Usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Mike. Zaproponował mi, że razem pójdziemy do szkoły. Fajny z niego chłopak. No, ale jak to się mówi, w końcu geje, to najlepsi przyjaciele kobiety.
   - Carly, kolega do ciebie! – krzyczała mama z dołu. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z ust. Dasz radę Carly – powtarzałam sobie w myślach. Chwyciłam plecak i zeszłam na dół.
   - Cześć Mike. – Przywitałam się z przyjacielem. Dałam mamie całusa w policzek i wyszliśmy na przystanek.
   - Jak tam? Przygotowana do testu? – spytał.
   - Chyba tak. Uczyłam się przez cały weekend. A co z tego wyniknie, to zobaczymy. Dzięki, że wytłumaczyłeś mi tych kilka zagadnień. To była chyba moja jedna z najdłuższych rozmów telefonicznych w życiu. – Uśmialiśmy się.
   - Nie ma za co. Zawsze do usług. No, mamy autobus. – Wsiedliśmy do niego. Ku naszemu zdziwieniu znaleźliśmy dwa wolne miejsca. Ja usiadłam przy oknie, bo lubię patrzeć na przemykający krajobraz za szybą, zaś Mike koło mnie.
   Dotarliśmy do szkoły. Cały czas rozglądałam się dookoła, by sprawdzić czy jestem bezpieczna. Czy nie ma go w pobliżu. Gdy wchodziliśmy do budynku, akurat zadzwonił dzwonek. Udaliśmy się do klasy. Usiadłam razem z przyjacielem, a przed nami usiadła Jace, która co jakiś czas odwracała się, by spojrzeć na Mika. Ewidentnie wpadł jej w oko.
   Przerwa. Postanowiłam wybrać się do ogródka z tyłu szkoły, by tam spokojnie przetrwać ten czas, w samotności. Nie było mi to jednak dane. Moim oczom ukazała się Jace.
   - Hej. A co ty tu tak sama siedzisz? – spytała. Wow, od kiedy ją tak interesuję.
   - Tak sobie – rzuciłam od niechcenia.
   - Connora nie ma dzisiaj w szkole. Mówię ci, on jest jakiś dziwny. Pytał o ciebie. – Odetchnęłam z ulgą, że go nie ma. Przynajmniej będę mogła spokojnie kroczyć po korytarzach szkoły, nie bojąc się, że na niego natrafię.
   - Nie interesuje mnie to. Nie wiem w co on pogrywa, ale mam nadzieję, że się ode mnie odczepi.
   - Zrobił ci coś?
   - Nie. Nie ważne.
   - Odpoczniesz od niego, bo razem z drużyną jadą w czwartek na tydzień na jakieś zawody, czy coś takiego. – Ta informacja mnie jeszcze bardziej ucieszyła. Tydzień spokoju. Tak się cieszę, że nie będę musiała go oglądać. Connor jestem jednym z lepszych zawodników w naszej szkolnej drużynie koszykówki. Często jeżdżą na jakieś zawody, albo obozy.
   - Fajnie – odpowiedziałam. A w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Przypomniałam sobie, że teraz mamy fizykę. A co za tym idzie, test. Nie powiem, trochę się go bałam. Materiału było dużo, co prawda uczyłam się przez cały weekend, ale to nie znaczy, że potrafię wszystko. Jednak, byłam dobrej myśli.
   Pan Fisher rozdawał testy, zawsze u niego na sprawdzianach musimy siedzieć pojedynczo. Ma dużą salę, więc jest wystarczająca ilość miejsc. Za mną siedział Mike, obróciłam głowę w jego stronę. Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Przede mną zaś siedziała Jace. Niestety. Dlaczego? Bo zawsze ode mnie ściąga. To jest denerwujące, ja się napracuje, spędzę godziny na nauce, a ona tak po prostu przepisze sobie odpowiedzi z mojej kartki, co chwile zerkając na nią. Nienawidzę czegoś takiego. To jest po prostu brak szacunku do czyjejś pracy. Ale dzisiaj jej na to nie pozwolę. Zbyt wiele czasu poświęciłam przygotowaniom do tego testu.
   - Proszę odwrócić testy. Jak zwykle podpiszcie się imieniem i nazwiskiem. Napiszcie również klasę i numer z dziennika. – Zawsze te same instrukcje. Jakbyśmy byli u niego pierwszy raz na lekcji. – Proszę też nie używać korektora. Wiecie, jak bardzo tego nie lubię. Macie na ten test całą lekcję. Jeżeli zauważę, że ktoś ściąga, od razu wpisuje mu jedynkę, bez możliwości poprawy. Macie jakieś pytania? – Cisza w klasie. – Dobrze, w takim razie życzę wam powodzenia. Możecie zacząć. – Wreszcie zakończył swój nudny monolog. Nikt go chyba nie słuchał, ale to taki szczegół. Dobra Carly, skup się – powiedziałam sobie w myślach.
   W klasie panowała cisza. Słychać było jedynie skrobanie długopisów o kartkę i przekładanie kolejnych stron sprawdzianu. Póki co szło mi nawet nieźle, przynajmniej miałam takie wrażenie. Jace kilkakrotnie odwracała się w moim kierunku, lecz ja zakryłam się włosami, co uniemożliwiło jej wgląd do mojego testu.
   - Carly. – Usłyszałam swoje imię. To moja sąsiadka z przodu szeptała je. Nie daje za wygraną. Udałam, że nie słyszę jej.
   - Carly. – Powtórzyła nieco głośniej. Po chwili dało się słyszeć kroki, które zbliżały się w naszą stronę. Byłam pewna, że to pan Fisher.
   - Panno Brington! – Podniosłam głowę i zobaczyłam, jak moja koleżanka aż podskoczyła z przestraszenia.
   - Tak proszę pana? – spytała dość niepewnie. On jednak nic nie powiedział, tylko chwycił jej pracę i wrócił do swojego biurka.
   - Ale… - zaczęła mówić, ale nauczyciel nie dał jej skończyć.
   - Jakie ale Jace. Próbowałaś ściągać od Carly. Przeszkadzałaś jej w pracy. Tu nie ma miejsca na ale, tylko na JEDEN! – Ostatnie słowo wykrzyczał. Pan Fisher nienawidzi ściągania, u niego nie ma przebacz. Na początku zrobiło mi się jej trochę żal, ale potem pomyślałam, że należało jej się. To była kara dla niej. Posmutniała, oparła głowę na rękach i wpatrywała się przed siebie. Znam ją, w środku się w niej gotowało. Pewnie cisnęło jej się parę, niemiłych słów na usta. Przecież Jace się nigdy nie przejmuje jedynkami. U niej to norma. 
   Koniec lekcji, koniec testu. Chyba dobrze mi poszło. Okaże się jutro. Lubię pana Fishera z tego względu, że zawsze sprawdza prace na następny dzień. Więc jutro się wszystkiego dowiem. Wyszliśmy z Mikiem z klasy i udaliśmy się na stołówkę. Usiedliśmy przy naszym stałym miejscu, a chwilę po nas przyszła Jace , Roxy i Melanie.
   - Co za palant. Stary zgred. – Sądząc po słowach mojej koleżanki, mówiła o nauczycielu fizyki. – Nie uwierzył mi, że odwróciłam się do ciebie po to, żeby dowiedzieć się która godzina. Powiedział, żebym mu nie wciskała bajeczek, bo on jest już na nie za stary. I gdybym chciała sprawdzić godzinę, to wisi zegar nad tablicą. Jak ja go nie lubię. – Była wściekła.
   - A od kiedy się tak przejmujesz, że dostałaś jedynkę? – spytałam.
   - Odkąd tata obciął mi kieszonkowe, bo nasza wychowawczyni zadzwoniła do niego i poinformowała go o moich ocenach. – I wszystko jasne. – Właśnie, a czemu nie reagowałaś jak cię wołałam?
   - Sorry, nie słyszałam. Byłam zajęta zadaniami. – Miałam nadzieję, że ten tekst jej wystarczy i da mi spokój. I chyba udało się, bo nic nie odpowiedziała.
   - O, Mike. Dopiero teraz zauważyłam, że tutaj siedzisz. – Nagle jej ton głosu złagodniał. – Co robisz dzisiaj po szkole?
   - A co? – zadał pytanie niepewnie.
   - Może miałbyś ochotę pójść do kina, albo coś?
   - Wiesz, dzisiaj to chyba nie. – Próbował się jakoś wykręcić.
   - Ale czemu?
   - Mam do załatwienia pewną sprawę.
   - Wydaje mi się, że mnie unikasz – powiedziała, jednocześnie przysuwając się do niego.
   - Nie no, co ty
   - Drrrrryń. – Dzwonek na lekcję. Widziałam jak mój przyjaciel odetchnął. Ale znam Jace i wiem, że tak łatwo nie odpuści. Jak czegoś chce, to robi wszystko, żeby to dostać. Przed Mikiem jeszcze długa droga.

Następnego dnia. Wtorek.
   Poranek taki jak zawsze. Czyli brak chęci do wstania z łóżka, następnie jego pościelenie, ogarnięcie się i śniadanko. Chwyciłam plecak i ruszyłam do szkoły. Dzisiaj postanowiłam przejść się na piechotę. Miałam sporo czasu, co rzadko się zdarza,  a na dodatek wyjątkowo ładna pogoda zachęcała do spaceru. Szłam uliczkami. Przechodzący obok mnie ludzie spieszyli się, biegli nie wiadomo gdzie. A właściwie wiadomo, do pracy, do szkoły, do swoich obowiązków. Ludzie często gnają, nie zwracając uwagi na otaczający ich świat. Dlaczego? Bo żyją we własnym. Czy lepszym, tu bym polemizowała. Zawsze lubię chodzić szybko, ale dzisiaj moje nogi wolały powolną wędrówkę. Dzięki temu mogłam spokojnie obserwować mijane osoby, budynki, rośliny. Rzeczy, na które zwykle nie zwraca się uwagi. W mojej głowie cały czas miałam pytanie. Jak mi poszedł test. Normalnie mielibyśmy lekcję fizyki za tydzień, bo mamy raz w tygodniu. Ale, że nie ma naszej nauczycielki od geografii, to pan Fisher postanowił wziąć nas dzisiaj na zastępstwo za nią. Plusem tego jest to, że dowiem się jaką ocenę dostałam. Mam nadzieję, że dobrą. W końcu dużo czasu poświęciłam na naukę. Szkoda by było, żeby mój wysiłek poszedł na marne. Wreszcie doszłam do budynku szkoły. Trochę osób stało przed wejściem, lecz nikt z moich znajomych. Weszłam więc do środka. W drodze do swojej szafki spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze pięć minut do lekcji. Uśmiechnęłam się do siebie. Dzisiaj miałam wyjątkowo dobry humor. Aż dziwne. Wzięłam z szafki podręcznik od angielskiego, który zostawiłam ostatnio i ruszyłam do klasy.
   Jest druga lekcja, fizyka, a Mika nie ma. Trochę mnie to dziwi, bo nic mi nie mówił.
   - Witam was. Sprawdziłem wasze testy. Muszę powiedzieć, że nie poszły tak źle, z czego jestem zaskoczony, gdyż materiału było sporo. Ale również cieszę się, bo jest to znak, że was jednak czegoś nauczyłem – powiedział pan Fisher, uśmiechając się przy tym. Widać było, że był mega dumny z siebie. – No dobrze, więc tak jak to mam w zwyczaju, nie będę mówił ocen na głos, tylko każdemu położę test na ławce. – Chwycił plik kartek i zaczął chodzić po klasie. Zaczęły mi się lekko pocić ręce, bo bałam się, że jednak poszło mi źle. Nauczyciel był przy ławce Jace. Położył jej test na ławce, darząc ją przy tym nie miłym spojrzeniem, które aż wbijało w ziemię. Chwilę potem pojawił się koło mnie. Spojrzałam na niego, a on się szczerze uśmiechnął i dał mi sprawdzian. Zamknęłam oczy, lecz moja ciekawość była zbyt duża, więc szybko się otworzyły. Nie mogłam uwierzyć. Pomrugałam kilkakrotnie swoimi gałkami, by upewnić się, że to nie jakieś zwidy. Lecz nie, to była prawda. Dostałam piątkę. Chyba moja pierwsza z jakiegokolwiek testu z fizyki. Na moje usta wkradł się banan od ucha do ucha. Miałam ochotę podskoczyć z radości do góry i krzyknąć Hurrra!! Lecz powstrzymałam się, stłumiłam to w sobie. Byłam z siebie dumna. Jednak moje starania nie poszły na marne. Czasem warto spędzić cały weekend nad książkami.
   - Proszę, abyście poprawili błędy w zeszycie. W razie jakiś problemów, proszę przyjść do mnie. Chętnie pomogę. – Na szczęście mi trafiło się ich niewiele, więc szybko to załatwiłam. Wyjęłam swój brudnopis i zaczęłam w nim coś bazgrolić. Jakieś kółeczka, kreseczki, kilka serduszek i napisy. Nic specjalnego.
   Fizyka się skończyła. Właśnie wychodziłam z klasy, kiedy zobaczyłam Mika. Jak głupia pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
   - Dostałam piątkę z testu! – krzyczałam do niego. On odstawił mnie na ziemię.
   - Brawo. Cieszę się. Widzisz, jak chcesz to potrafisz. Fizyka wcale nie jest taka zła.
   - Ty też dostałeś piątkę, tylko że z plusem. – Udałam, że się obrażam, lecz długo tak nie wytrzymałam i zaczęliśmy się śmiać. Ruszyliśmy korytarzem pod drzwi klasy, w której mieliśmy kolejną lekcję.
   - Czemu cię nie było na dwóch pierwszych lekcjach? – spytałam.
   - Byłem na pobieraniu krwi.
   - Coś ci jest? – spytałam przejęta.
   - Nie. – Zaśmiał się. – Zwykłe badania. Musiałem uzupełnić je tutaj do szkoły.
   - Aha. Jejciu, już się przestraszyłam, że coś ci dolega.
   - No coś ty, ja jestem zdrowy jak koń. Ale miło, że się martwisz.
   Lekcje się skończyły. Całe szczęście. Tak mnie dzisiaj energia rozpiera. A naśmiałam się dzisiaj, jak Mike próbował unikać i zbywać Jace. Bidulek, ona tak szybko nie da za wygraną. Raz próbowała mnie nawet podsiąść na jednej z lekcji, lecz ja jej nie dałam. Już sobie wyobrażam Mika. Ha ha ha.  Wyszłam z budynku z uśmiechem na ustach. Szłam sobie spokojnie, aż nagle coś, a raczej ktoś zwrócił moją uwagę. A dokładniej głosy, to nie była zwykła rozmowa. Podeszłam do ściany i zaczęłam podsłuchiwać. Wiem, że to nie ładnie, ale musiałam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. I mamy 11 rozdział. Aż sama w to nie wierzę. Mam nadzieję, że spodobał wam się. 
Jak myślicie, kim są osoby, których rozmowę podsłucha Carly?
Czekam na wasze szczere komentarze. 
Ściskam, Maarit :*

PS. W zakładce "Bohaterowie", pojawiła się nowa postać - Adam. Zapraszam :)

33 komentarze:

  1. Dział świetny - jak każdy inny :)
    Ach cudownie, że dostała piątkę - należało jej się. Na pewno włożyła dużo pracy w naukę fizyki co nie jest proste. A ta niby jej przyjaciółka ? - słusznie postąpił nauczyciel. Mogła się też pouczyć. Na samym początku myślałam, że wpisze im obu jedynki a tutaj takie niespodzianka - u nas tak robią nauczyciele. Nawet słowa nie powiesz ale wystarczy, że ktoś powie je do ciebie i już po teście. Spojrzysz w inną stronę niż przed siebie również możesz oddać pracę. Także rygor jest :D. Kurcze ten Mike jest wspaniały. uwielbiam tę postać, jest po prostu strasznie ciepłym człowiekiem i w końcu główna bohaterka ma na kimś "prawdziwe" oparcie. Czekam na następny dział i życzę weny.
    Connor - pewnie jego rozmowę podsłuchała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo się cieszę, że podobał Ci się rozdział.
      Z tą fizyką, to trochę wzięłam z mojego życia. Bo ja nienawidzę fizyki. Zawsze muszę sporo czasu poświęcić na naukę przed testem. Ale zazwyczaj się to opłaca :)
      Co do tej rozmowy, to niestety nie mogę nic powiedzieć. W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  2. Ja znowu siadam zmęczona do komputera XD znowu wiejskie życie, poszukiwania jakiejkolwiek zdatnej już do jedzenia marchewki w ogródku XD jeszcze w słońcu, u mnie upały nieziemskie.
    Co do rozdziału: nie spodziewałam się, że to będzie jakiś nowy bohater, ale domyślałam, się, że to będzie jakiś chłopak, nawet miły ten Adam. Fizyka, jak jej nienawidzę, nic nie rozumieć, ale mieć 5, bo kuło się na pamięć, u mnie to norma, zresztą ta końcowa piątka była naciągnięta, bo raczej z takich ocen : 5,4, 2-/4-, 2+/4+ nie da się mieć piątki, jednak ja miałam wtyki u nauczycielki, bo była wychowawczynią mojego brata i widziała, że jesteśmy totalnymi odwrotnościami, ja geniusz, on głąb. Ja też nienawidzę, jak siedzisz na sprawdzianie skupiasz się na pisaniu, ale ktoś ci przeszkadza i woła " Ej, Ania jak to ma być.?" mam ochotę się wydrzeć " Kurwa nie wiem " ale postępuję zazwyczaj tak, jak Carly, czyli po prostu ignoruję. Opisując radość Carly, przypomniałaś mi, jak była moja radość, gdy dowiedziałam się, że mam ocenę wyżej z w-fu, bo dzięki temu udało mi się uzbierać na pierwszy w życiu pasek, którego nie zobaczę przez najbliższe cztery lata :( bo będzie sobie leżał w moim technikum. Myślę, że rozmowa, którą podsłuchała Carly to rozmowa Jace i Connora, ona coś kręci i tyle. A jestem ciekawa, jak ona zareaguję, gdy dowie się, że Mike to gej XD

    Pozdrawiam i weny ;*

    ps. chyba znowu zapomniało ci się o komentarzu :)
    http://my-story-about-ski-young-wolves.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo Ci dziękuję za komentarz :D
      Cieszę się, że zaskoczyłam Cię Adamem. O to mi chodziło.
      Ja mam tak samo jak ty. Moje świadectwo (też z paskiem) również będzie siedziało przez 4 lata w technikum, do którego się wybieram.
      Co do rozmowy, to nic nie potwierdzam, nic nie zaprzeczam. Dowiesz się w następnym rozdziale ;)
      Co do komentarza u Ciebie, to tym razem nie zapomniałam. Po prostu jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Ale zaraz to nadrobię.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  3. Świetny rozdział ! :) Adam wydaje się być spoko gość ;)
    Oł jeee dostała piątkę i dobrze, bo należało się dziewczynie, bardzo się napracowała :)
    Trochę nie lubię tej Jace...taka jakby pusta barbie, chłopcy alkohol i tyle. I moim zdaniem to ona coś ma wspólnego z tym Connorem. Chcą wykończyć dziewczynę. Może jest zazdrosna, że Mike się tak dobrze dogaduje z Carly, a nie z nią i postanowiła się zemścić. No ale nic pozostaje mi czekać na następny ;) Naprawdę rozdział jest boski :)
    Weny życzę <3
    Buziaki - Lilly :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo miło jest mi czytać, że podobał Ci się rozdział.
      No, Jace to taka właśnie dziewczyna. No, ale cóż poradzić. Przecież na siłę się jej nie zmieni.
      W następnym rozdziale się okaże, czy Twoje przypuszczenia są trafne :)
      Dziękuję za komentarz.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  4. Czyli to Adam :D W sumie jestem zadowolona, bo raz, że to nowa postać męska, a dwa chłopak ma świra na punkcie piłki nożnej, jak ja, więc to na plus. Jedynie szkoda, że akurat to stypendium od Chelsea, ale mogę mu wybaczyć, w końcu to Londyn, a jednak mimo całej mojej niechęci, to najlepszym londyńskim klubem obecnie jest właśnie Chelsea :P
    Boże, ten rozdział przywołał tyle wspomnień. W drugiej klasie gimnazjum musiałam, tyle że na chemii, borykać się jak Carly z taką Jace. Moja radość, gdy rok później usiadłam jak najdalej od niej, olbrzymia. Poza tym ten sprawdzian z fizyki. Gosh, tak jak Carly siedzę zawsze co najmniej cały weekend nad fizyką, rozwiązując wszystkie zadania na jakie się natknę. I moja radość, jeśli dostanę piątkę, jest dokładnie taka jak Carly. Widać, mamy ze sobą trochę wspólnego :D
    Ach, pan Fisher. To nazwisko ostatnio tak super mi się kojarzy, więc idealny dobór ;)
    Żal mi biednego Mike'a, bo ta Jace wydaje się być niezmordowana. To znowu trochę nasuwa mi pewne skojarzenie z moimi przeżyciami życia codziennego ;)
    Miałam jeszcze przytoczyć mój ulubiony fragment, ale gdzieś mi uciekł :( Trudno.
    A, co do tamtego komentarza, nie masz za co przepraszać :) Zdarza się. Trochę zmartwiłam się, bo jak zajrzałam i zorientowałam się, że go nie ma, przeraziłam się, że mam już jakieś schizy i wydaje mi się, że coś robiłam, a tu jednak nie ;) Dobrze, że jak na razie nie jest ze mną aż tak tragicznie.
    Bardzo serdecznie cię pozdrawiam i naprawdę niczym się nie przejmuj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Na początku chciałam Ci powiedzieć, że bardzo się cieszę, że nie jesteś na mnie zła za tamten komentarz. Kamień spadł mi z serca :)
      Tak jakoś mi wpadło do głowy imię Adam, nawet nie wiem dlaczego akurat tak.
      Z nazwiskiem nauczyciela od fizyki, też jakoś tak samo mi się nasunęło. Tak wydawało mi się, że będzie pasować.
      Dziękuję za bardzo miły i długi komentarz, który sprawił wiele uśmiechu na mojej buzi.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  5. Adam - bardzo ładne imię :) taki swojski i sympatyczny na pierwsze moje odczucie ;)
    gratulacje dla Carly za piąteczkę z fizyki :) swoją drogą, ciekawy i fajny przedmiot ;)
    czekam do kolejnego rozdziału, buziak ;)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Dziękuję za komentarz.
      No, ja akurat zbytnio nie przepadam za fizyką, no ale cóż, nie można lubić wszystkiego :)
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  6. Grrr.. Musiałaś zakończyć w takim momencie? ;/
    Cieszę się, że Carly dostała piątke, bo w pełni na nią zapracowała :) Jace jest lekko wkurzająca, klei się do tego Mike'a i klei. Nienawidzę osób, które ściągają. To jest takie wkurzające.. Jeśli chodzi o Mike'a to wydaje mi się, że to nie było jakieś tam zwykłe pobieranie krwi. Czyżby był chory? :c
    Rozdział ogólnie bardzo ciekawy, fajnie się go czyta :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Ano musiałam :) Trzeba was potrzymać trochę w niepewności :D
      Ja też nienawidzę, kiedy ktoś ode mnie ściąga. Bo ja się napracuję, a ktoś inny sobie po prostu spisze.
      Cieszę się, że wpadłaś i zostawiłaś po sobie tak miły komentarz.
      Dziękuję.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  7. Boski rozdział jak zawsze.
    Ale mi brakowało tych waszych historyjek ;( , w każdym razie teraz już będę regularnie.
    hmm a tan Adaś coś nie namiesza ? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Cieszę się, że wróciłaś :)
      Miło mi, że Ci się podobał rozdział.
      Co do Adama, to nic nie mogę powiedzieć. Wszystko w swoim czasie :D
      Dziękuję za komentarz.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  8. Boski rozdział
    Czekam na nn
    + Zapraszam do mnie na 15 rozdział http://i-will-give-you-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
      Już byłam u Ciebie, przeczytałam i oczywiście skomentowałam ;)
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  9. wybacz, ale dziś krótko będzie, bo nie czuję się najlepiej :(
    jednak miałam rację, że to jakiś chłopak :) weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Dziękuję za komentarz. Nieważne, że krótki. Liczy się, że jest :)
      Ano miałaś rację. Intuicja Cię nie zawiodła.
      Współczuję Ci, mam nadzieję, że będziesz się lepiej czuła.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  10. Hej! :)
    Jestem tu pierwszy raz, ale nie żałuje, że tu zajrzałam :D
    Rozdziały są cuuuudowne:)
    Gratulacje za piątke! :) Należało jej się to.
    Końcówka intrygująca!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na itsyourend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Miło mi to słyszeć.
      Co do tej piątki, to ciężka praca popłaca :)
      Na pewno do Ciebie wpadnę z wielką chęcią.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  11. Szlag mnie trafi przez ten mój Internet, a raczej jego brak. Mam już tyle zaległości, że masakra, ale mniejsza o mnie. Adaś - chyba zauważyłaś, że wręcz kocham to imię (dlatego główny bohater mojego opowiadania tak się nazywa). Zauroczyłaś mnie nim, mam nadzieję, że często będziesz o nim wspominać. Ja też osobiście nie lubię osób, które ciągle ściągają, rozumiem raz czy dwa kilka zadań, ale to już przesada. Dobrze jej tak, że Mike nie jest nią zainteresowany :)
    Cieszę się, że dopisujesz daty - przynajmniej nie pomylisz się w pisaniu. Wiem jak jest ciężko kiedy pisze się odcinkami dlatego zapisuję sobie wszystko w zeszycie, nawet jak byli ubrani bohaterowie, żeby niczego nie poplątać.
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Współczuję problemów z internetem :( Cieszę się, że mimo to udało Ci się do mnie wpaść i zostawić komentarz. Czy często będzie się pojawiać Adam, to nie wiem, ale na pewno jeszcze zagości kilka razy :) No, muszę pisać te daty, bo czasem się gubię i zastanawiam się, kurcze jaki to teraz dzień tygodnia ;) Jeszcze raz dzięki za komentarz. Ściskam, Maarit :*

      Usuń
    2. Ostatnio dostaje laptopa od mojej siostry w weekendy i to na krótko, ale staram się szybko czytać i jeszcze ogarniać mojego bloga, bo współautorka ma urlop, takiej to dobrze. Mam nadzieję, że mój internet wróci do mnie jak najszybciej. Buziaki.

      Usuń
  12. Hej z tej strony You Belong With Me z bloga: girl-of-dream-onedirection.blogspot.com
    Właśnie pojawił się piąty rozdział moja kochana faneczko:*
    Zapraszam do przeczytania i skomentowania.
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  13. Musze przyznać , że blog bardzo mnie zaciekawił :) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału . Więc szybciutko dodaj :*
    Jeśli znajdziesz czas to zapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com/
    http://london-love-adventure-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
      Oczywiście, z wielką chęcią wpadnę do Ciebie :)
      Nowy rozdział już w czwartek, albo jutro. Zobaczę jeszcze.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  14. BOMBA.
    Podoba mi się.
    Oho, ktoś tu się dużo uczył :) Ja o piątce z fizyki mogę pomarzyć.
    Ale nie o mnie.
    Fajnie, że spotkała starego znajomego. I do tego ( może ) przyszłego zawodowego piłkarza.
    A z tej Jace to jędza. Nie lubię gdy ktoś ściąga bo nie szanuje pracy tej osoby.
    Biedny Mike :) Ja bym jej przywaliła na jego miejscu.
    Życzę wny :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, twoja oddana fanka Aleks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na hogwartnowychlat.blogspot.com pojawił się nowy rozdział :)
      jeżeli chcesz to wpadaj

      Usuń
    2. Hej. Bardzo się cieszę, że wpadłaś.
      Ja też z fizyki piątki nie miałam, co najwyżej czwórkę. Nigdy nie lubiłam tego przedmiotu :)
      No Jace jest osobą upartą, która tak łatwo nie odpuści.
      Już przeczytałam u Ciebie rozdział, ale muszę jeszcze skomentować. Zrobię to na pewno dzisiaj ;)
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  15. Nie, po prostu nie mogę - przez cały czas ja też miałam banana na ustach. Widzę dużo cech wspólnych xD Rozwaliłaś mnie tekstem "geje to najlepsi przyjaciele kobiety", jestem za, oglądałam nawet świetną komedię (?) - Miłość i inne nieszczęścia, [wątek gejów też się tam pojawia] polecam.
    Pozdrawiam,
    V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Fajnie, że wpadłaś :)
      Cieszę się, że wywołałam na twej buzi uśmiech.
      Coś mi ten tytuł mówi. Chyba słyszałam o tym filmie. Ale tytuł jak najbardziej mi się podoba.
      Dzięki za komentarz.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń
  16. Nie ma to jak spotkać przyjaciela w markecie <3 często mi się to zdarza dlatego musiałam o tym wspomnieć :)
    Dobrze, że Clary nie spotkała się z Conorem bo go nie lubię :D Mike ah ten Mike. Biedak. Będzie musiał się wykręcać żeby nie iść na żadną randkę z Jace :D
    Gdyby u nas w szkole tak było, że testy sprawdzane są na drugi dzień i to jeszcze z fizyki.. wow! Szybciej bym się poprawiała :D no taki żarcik bo nie jest tak źle u mnie z fizyką ale rewelacji też nie ma :D trójka jest okej :D piszę o tym o czym nie trzeba, ale tak już mam :) Resztę rozdziałów nadrobię jutro bo jak widzisz jest już późno i jestem zmęczona. Od 18 czytam różne blogi i komentuję każdą notkę której nie skomentowałam :) no i jeszcze trochę pracy mnie czeka. No nic :) to jutro jeszcze tu wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Bardzo Ci dziękuję za komentarz. Jest mi miło czytać takie jak Twój.
      Ano biedny. Ale tak już jest, jak jest się przystojniakiem ;)
      Rozumiem Cię, sama czasami się już gubię z tymi wszystkimi blogami, które czytam :)
      Dzięki, że wpadłaś i zostawiłaś komentarz.
      Ściskam, Maarit :*

      Usuń