27
czerwca, czwartek.
Perspektywa
Carly
Za godzinę skończy się mój przedostatni rok w liceum. Nikt sobie nie
może wyobrazić, jak się z tego powodu cieszę. Jest to też dzień, w którym
Connor na zawsze zniknie z mojego życia. Wreszcie się od niego uwolnię. Już nie
będę musiała na niego patrzeć i wspominać tego, co było. Zakończę pewien rozdział
w moim życiu i rozpocznę kolejny. Mam nadzieję, że lepszy. Jutro wyjeżdżam z
Emmą do Nowego Jorku. Trochę się denerwuję tym wszystkim. Jak to będzie, czy znajdę
mojego, biologicznego ojca, a jeśli tak, to jak on zareaguje na mnie. Cały czas
te sprawy mnie zastanawiają. Na dodatek trochę mi głupio, że rodzice dowiedzą
się o moim wyjeździe z listu. Ale trudno, taką podjęłam decyzję i nie będę już
jej zmieniać. Mam nadzieję, że rodzice zrozumieją mnie. Martwię się też o Emmę,
bo odkąd Adam wyjechał, chodzi smutna. Tęskni za nim, to widać. No, ale co się
dziwić, skoro bardzo się kochają. Podobno codziennie gadają po kilka godzin na
skypie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy:
-
Carly! Bo się spóźnisz! – Nie rozmawiałam zbytnio z rodzicami. Nasze relacje
zawężały się jedynie do witania i żegnania się. Czasem miałam ochotę temu
zaprzestać, ale jakoś nie potrafiłam. Wykonałam ostatnie poprawki i ubrana w
czarną sukienką, buty na obcasie w tym samym kolorze i kremową marynarkę, udałam się do
szkoły.
Po
godzinnej, nudnej przemowie dyrektorki, zakończenie roku szkolnego dobiło
końca. Niestety musiałam podczas uroczystości wyjść na środek Sali, gdyż byłam
wyróżniona za dobre wyniki w nauce. Nienawidzę tego, ale cóż zrobić. Jak
najszybciej wyszłam z budynku. Te kilka miesięcy wystarczyło mi w nim w
zupełności. Ten rok szkolny dał mi popalić. Dobrze, że to już koniec. Szłam w
stronę domu, gdy nagle usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Obróciłam się więc w
stronę tego głosu. Nie no, myślałam, że moja przygoda z nim się już skończyła.
Ale jak widać, nie jest mi to dane.
-
Carly! – krzyczał.
-
Czego chc… - Nie zdążyłam dokończyć, bo on perfidnie wpił się w moje usta.
Byłam zupełnie zszokowana. Co on sobie wyobrażał. Oderwał ode mnie swoje wargi,
lecz nie wypuścił mojej twarzy ze swoich rąk.
-
Przepraszam. Przepraszam za krzywdę jaką ci wyrządziłem i za to, że cię teraz
pocałowałem. Chciałem się w ten sposób z tobą pożegnać. Może moja edukacja w
tej szkole się skończyła i nasze drogi się rozchodzą, ale nigdy o tobie nie
zapomnę. Kochałem cię, kocham i będę kochać. I to się nie zmieni. Jesteś wspaniałą
dziewczyną, pięknie dzisiaj wyglądasz. Nie rozumiem, jak mogłem być takim
idiotą i pozwolić ci odejść. – Po skończeniu swojej wymowy, ponownie mnie
pocałował. A potem tak po prostu odszedł. A ja stałam jak wryta. Co to było? – zadałam sobie pytanie. Po
chwili otrząsnęłam się i ruszyłam dalej do domu. Teraz skupiam się tylko na
wyjeździe. To jest mój priorytet.
Skorzystałam z faktu, że jestem sama w domu i zadzwoniłam do Emmy.
E:
Halo?
C:
Hej Emma, jak tam?
E:
Może być.
C:
No to dobrze. Jak się jutro umawiamy?
E:
Wiesz, gadałam z mamą i powiedziała, że nas podwiezie na lotnisko.
C:
No to fajnie. Rodzice akurat w tym czasie będą w pracy, więc spokojnie będę
mogła wyjść z domu.
E:
No to podjedziemy po ciebie o jedenastej. Myślę, że godzina wystarczy nam do
odlotu. Na lotnisko jedzie się max dwadzieścia minut.
C:
Myślę, że spokojnie zdążymy. O jedenastej będę gotowa.
E:
Ok. Denerwujesz się?
C:
Trochę tak. Cały czas zastanawiam się jak to będzie.
E:
Będzie dobrze, zobaczysz.
C:
Musi być. Dobra, nie przeszkadzam ci. Muszę się wziąć za pakowanie.
E:
Ja jestem właśnie w trakcie.
C:
Dobra, to do jutra.
E:
Nom. Buziaki.
C:
Pa
Zakończyłam rozmowę i wyjęłam z szafy torbę.
Spojrzałam na nią i zastanowiłam się co ja muszę wziąć. Niby taka prosta
czynność, a w głowie pustka. Czułam się, jakbym robiła to pierwszy raz.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć od czego zacząć.
Po
jakiejś godzinie skończyłam tą, okropną czynność. To nie było łatwe, ale dałam
radę. Zmęczona całym dniem, postanowiłam wziąć szybki prysznic i położyć się
spać. W końcu jutro czeka mnie dzień pełen wrażeń.
Następnego
dnia
Budzik ustawiłam sobie na godzinę dziewiątą. Wstałam z bólem brzucha. Po
prostu zjadały mnie nerwy. Weź się w
garść Carly – powtarzałam sobie w głowie. Chwyciłam przygotowany wczoraj
strój i udałam się z nim do łazienki, by tam się ogarnąć.
Po
tym wszystkim poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Chociaż na samą
myśl o jedzeniu, żołądek podchodził mi do gardła. Jednak musiałam coś zjeść,
żeby mieć siły i nie być głodna.
Ponieważ wiedziałam, że kanapki jadłabym godzinę, zdecydowałam się
zrobić sobie mleko z płatkami. To wchodziło mi zdecydowanie lepiej.
Nawet nie wiem, kiedy minął mi czas i zrobiła się za dziesięć jedenasta.
Poszłam na górę po swoją torbę, sprawdziłam czy wszystko wzięłam. A następnie
ubrałam buty i byłam gotowa.
Długo nie musiałam czekać, bo zaraz podjechała Emma ze swoją mamą.
Chwyciłam wcześniej napisany list i ustawiłam go na stole w kuchni tak, żeby
rodzice go zauważyli. Rozejrzałam się jeszcze po domu i mała łezka zakręciła mi
się w oku. Wzięłam torbę i wyszłam z domu. Przywitałam się z moją przyjaciółką
i jej rodzicielką i od razu ruszyłyśmy na lotnisko.
Jazda zajęła nam jednak nieco dłużej, gdyż na mieście były korki. Do
odlotu zostało nam pół godziny.
-
Jak się czujesz? – spytała Emma.
-
Dobrze – odpowiedziałam.
-
Gotowa na nowy rozdział w swoim życiu?
-
Chyba tak. – Przytuliłyśmy się.
Czas udać się na odprawę. Moja przyjaciółka żegnała się ze swoją mamą.
Gdy na nie patrzyłam, to trochę im zazdrościłam. Też chciałabym przytulić się
do swojej mamy. Zatopić się w jej objęciach. Ale cóż, sama jestem sobie winna.
W końcu poszłyśmy. Przeszłyśmy przez bramkę i ruszyłyśmy w kierunku samolotu.
Weszłyśmy na pokład i zaczęłyśmy szukać swoich miejsc. Ja zajęłam
miejsce przy oknie, bo lubię patrzeć na widoki. Wpuszczałam i wypuszczałam
powietrze, żeby się uspokoić. Emma zauważyła moje zdenerwowanie i chwyciła mnie
za rękę. Jak dobrze, że ją mam. Na horyzoncie pojawiła się stewardessa, która
mówiła nam wszelkie instrukcje, a na koniec kazała zapiąć pasy. Startowaliśmy.
Silniki zostały włączone, a samolot zaczął się poruszać. Jeszcze chwila i
wzniesiemy się w powietrze. W nową przestrzeń, nową przygodę i nową kartkę w
powieści, jaką jest moje życie. Mam nadzieję, że wszystko się uda i tą kolejną
część swojego życia, będę mogła nazwać udaną. Nasz środek transportu odbił się
od ziemi i wzbił się w górę. Obym z tej góry nie spadła, bo mam dość
wielokrotnej wspinaczki. Chciałabym zostać na wierzchołku, albo bez wysiłku z
niego zejść. To takie, moje, małe marzenie. A podobno one się czasem spełniają.
Zobaczymy jak to będzie w moim przypadku. Mam nadzieję, że to powiedzenie się
sprawdzi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Bardzo was przepraszam, że nie komentuję ostatnio waszych blogów, mam na nich zaległości. I że nie dodałam rozdziału w zeszłym tygodniu i jeszcze ten dzisiaj jest taki do bani. Ale ja po prostu nie mam czasu. Teraz w szkole ciągle jakaś kartkówka, test, pytanie itp. i ja nie wyrabiam. A jeszcze moja wena kompletnie podupadła, mniej osób czyta moje opowiadanie, no i przez to wszystko brak powera :(
Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Postaram się wszystko nadrobić. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Dziękuję tym, którzy mimo wszystko komentują mojego bloga. Jestem wam bardzo wdzięczna :)
Buziaki, Maarit :*
Bardzo dobrze Cię rozumiem :) Sama nie mam kiedy pisać swojego opowiadania :c A jak już chcę coś nagryzmolić to z sensem a nie jakieś bzdety, więc jest ciężko :/
OdpowiedzUsuńKoniec narzekania ;)
Stęskniłam się już za tym opowiadaniem i sprawiłaś mi ogromną radość tym rozdziałem! <3 Emma jest naprawdę super. Tylko pozazdrościć takiej przyjaciółki :)
Czekam oczywiście na więcej i życzę duuuuuuużo weny :)
Buziaczki :*
Hej. Cieszę się, że mnie rozumiesz :)
UsuńZbyt wielkiej radości nie mogłam sprawić, bo rozdział wyszedł okropny, że aż wstyd. No, ale trudno.
Niom, Emma to super przyjaciółka, zgadzam się :D
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Widać, że nie szło ci pisanie, bo jest kilka błędów, które mnie osobiście bardzo rażą: powtórzenia i np. "ubrać buty", "miałam ochotę temu zaprzestać" i coś o tym samolocie mi nie pasowało, ale mniejsza o to. Trochę wymęczony ten rozdział, ale i tak mi się podoba. Z jeszcze większym zniecierpliwieniem będę czekała na następną notkę. Nie przejmuj się, ja też mam coraz mniej czytelniczek, szkoła.. Bardzo podobała mi się scena, w której Connor całuje główną bohaterkę, ale ten krótki monolog nie pasuje do wizerunku przygłupiego podrywacza jakiego stworzyłaś. Przepraszam za tak oschły komentarz, jakoś nie mam nastroju. Czekam na następny rozdział, pozdrawiam i ściskam.
OdpowiedzUsuńHej. No niestety nie szło mi :( Błędy mogą być, bo pisałam to na szybkiego o 23 w nocy. Po prostu chciałam dodać rozdział, bo tydzień temu tego nie zrobiłam. Nie chciałam zawieść swoich czytelników, ale raczej mi to nie wyszło...
UsuńWięc z całego serca przepraszam za ten rozdział. Ja sama wiem, że on jest beznadziejny, no ale cóż, bywa.
Co do tej scenki z Connorem, to na początku miało jej nie być, ale potem jakoś tak mi się zachciało ją dodać i tak o to jest. Wiem, że może to nie pasuje do niego, ale trzeba pamiętać, że ludzie mają często dwie strony medalu. Tą lepszą i tą gorszą. A poza tym ludzie się zmieniają.
Dzięki za szczery komentarz, bardzo sobie takie cenię :)
Buziaki, Maarit :*
Mam nadzieję, że nie jesteś zła za ten komentarz. Następny rozdział na pewno będzie lepszy. Bardzo dobrze, że jesteś otwarta na krytykę.
UsuńPozdrawiam i ściskam.
PS. Nie wiem co musiałabyś napisać, żebym przestała lubić twoje opowiadanie :)
Ja mam tak samo :)
OdpowiedzUsuńTeż nie mam weny, dlatego zawiesiłam dwa swoje blogi :)
Tak to jest, gdy zaczyna się szkoła.
Jednak chociaż rozdział jest krótki, to i tak mi się podoba. Connora i tak nie lubię, jedna fajna scena nie sprawi, że moje serce przestanie go nienawidzić.
Nie mogę się doczekać kolejnego rodziału, nie ważne kiedy :)
Pozdrawiam, w wolnym czasie zapraszam do mnie i życzę całej kopalni weny :) Twoja Aleks <3
Hej. No niestety ta wena czasem robi psikusy.
UsuńI ta szkoła, która wysysa ze mnie wszystko. Normalnie masakra.
Krótki, zgadza się i beznadziejny. Jestem z niego w 100% niezadowolona :/
Ano Connor zasłużył na taką, a nie inną reputację :)
Wpadnę do cb, na pewno. Tylko muszę się ze wszystkim ogarnąć,
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
hej, jakby co to nie jesteś sama bo mnie tez jakoś wena opuściła ale pisze żeby było. XD Nominowałam cię do Libster Award. :D Więcej szczegółów u mnie na blogu http://opowiadaniaxxd.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej. Dzięki za zrozumienie :)
UsuńOjej, bardzo Ci dziękuję za nominację, to wiele dla mnie znaczy.
Buziaki, Maarit :*
Zostaniesz pisarką! :)
OdpowiedzUsuńvickys-life1.blogspot.com
No dzięki. Miło mi, że tak myślisz :D
UsuńBuziaki, Maarit :*
Hej! No to tak na początek o Connorze. Hm. szczerze mówiąc to po tym co zrobił Carly powinna przestać o nim myśleć, jednak przez to jaki jest, za to że ją pocałował ... myślę, że ta historia jeszcze się z nim nie skończyła.
OdpowiedzUsuńCo do wyjazdu troche przykre informować rozdziców w liście, ale w końcu bohaterka jest dorosła i wie co robi :)
Mam nadzieję że uda jej się odnaleźć biologicznego ojca i miłość Emmy i Adama przetrwa :)
Życzę weny, pozdrawiam ! :)
Hej. Okaże się jak to będzie z Carly i Connor'em. Nic nie mogę zdradzić :)
UsuńNo nasza, główna bohaterka jeszcze dorosła nie jest, ale wystarczająco duża.
Dzięki za komentarz, wiele dla mnie znaczy,
Buziaki, Maarit :*
Serdecznie zapraszam na 8 rozdział opowiadania "You are my sweet poison". Mam nadzieję, że zajrzysz i pozostawisz komentarz.
OdpowiedzUsuńBuziaki You Belong With Me
http://girl-of-my-dream-onedirection.blogspot.com
Bardzo żałuję że wcześniej nie miałam czasu przeczytać rozdziału bo jest świetny.
OdpowiedzUsuńCarly zaczyna nowy etap w swoim życiu. W sumie to zdziwiłam się, że postanowiła tak wyjechać bez wiedzy opiekunów ale z drugiej strony rozumiem ją :)
Biorę się za czytanie kolejnego rozdziału :)
Hej. Nic nie szkodzi, ważne, że jesteś :)
UsuńAno zaczyna nowy etap. Poniosły ją trochę emocje i złość do rodziców, dlatego postanowiła wyjechać bez ich wiedzy.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*