niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 36


   WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM, PRZECZYTAJCIE! 

    Czy on jest naprawdę taki głupi, czy tylko udaje? Wiem, że nie powinnam tak mówić o własnym ojcu, ale już mnie po prostu denerwuje. Jeszcze się pyta o co mi chodzi, to przecież wiadome. Ale szkoda moich nerwów. Teraz tylko czekam na Mike’a. Stęskniłam się za nim i to bardzo. To jest niesamowite, jak my ludzie przywiązujemy się do innych. W jaki sposób stają się dla nas kimś ważnym, częścią nas. I pomyśleć, że jeszcze niedawno byłam sama, nie miałam prawdziwych przyjaciół. Gdyby nie Jace, to bym nie miała nikogo. No, ale ona to zwykła koleżanka. Zresztą odkąd jest z Brianem, to nawet zbytnio ze sobą nie gadamy. Są tak w sobie zakochani, że nie widzą świata poza własnymi osobami. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Biegiem zeszłam na dół, krzycząc przy tym na cały dom, że ja otworzę. Będąc pewna, że to Mike szybko otworzyłam drzwi i rzuciłam się na szyję owego osobnika. Spojrzałam na niego i okazało się, że zamiast ściskać swojego przyjaciela, przytulam listonosza. Momentalnie od niego odskoczyłam. Moje policzki oblały czerwone rumieńce. W tym momencie miałam ochotę schować się pod ziemię. Jak mogłam zaliczyć taką wpadkę. Mężczyzna był zdezorientowany.
    - Ja..aa. Ja bardzo pana przepraszam, byłam przekonana, że to mój przyjaciel. Jeszcze raz bardzo pana przepraszam – powiedziałam lekko się jąkając. On spojrzał się na mnie jak na wariatkę, wręczył listy i odszedł. Zamknęłam drzwi i po prostu zaczęłam się śmiać. Nigdy bym nie pomyślała, że przydarzy mi się coś takiego. Zaskoczona mama przyszła do salonu.
    - Córciu, a ty się dobrze czujesz? – spytała.
    - Taa…aak mamo – odpowiedziałam, nie mogąc przestać się śmiać.
    - Bo mam co do tego pewne wątpliwości. – Wzięłam kilka wdechów i uspokoiłam swój napad.
    - No bo otworzyłam drzwi, myślałam, że to Mike i rzuciłam się mu na szyję. A okazało się, że to nie Mike, tylko listonosz. Gdybyś widziała jego minę. Patrzył na mnie jak na jakąś nienormalną. – Obie zaczęłyśmy się śmiać.
    - To masz nauczkę na przyszłość, żeby najpierw patrzeć kto stoi za drzwiami, zanim rzucisz się na kogoś. – W czasie naszej rozmowy ponownie rozległ się dzwonek. Tym razem poprosiłam mamę by otworzyła, gdyż nie chciałam zrobić ponownego błędu.
    - Witaj. Wejdź, Carly jest w salonie. - Po chwili do pokoju wszedł Mike. Wstałam z kanapy i przytuliłam się do niego. On mocniej mnie do siebie przyciągnął.
    - Ale się stęskniłam – powiedziałam.
    - Ja za tobą też i to bardzo. Nie mogłem się doczekać kiedy się zobaczymy.
    - Chodź do ogrodu. Mam tam już laptopa i lemoniadę zrobiłam.
    - No to chodźmy. – Chwyciłam go pod rękę i wyszliśmy na dwór. Usiedliśmy przy stoliku, a ja włączyłam laptopa.
    - No to opowiadaj jak było – odezwał się Mike.
    - Było świetnie. Cieszę się, że zdecydowałam się na ten wyjazd. Poznałam nowych ludzi, no i mojego biologicznego ojca. Muszę ci powiedzieć, że jesteśmy bardzo do siebie podobni. Nie chodzi mi tylko o wygląd zewnętrzny, ale głównie o cechy charakteru. To było ciekawe doświadczenie. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy i będę miała okazję cię jemu przedstawić. I zyskałyśmy nowego przyjaciela. Ma na imię Tom, jest biseksualistą. Ale historia naszego poznania jest interesująca. – Zaczęłam mu wszystko po kolei opowiadać. Słuchał mnie uważnie, co jakiś czas oglądając wraz ze mną fotografie z podróży. Przez to wszystko ponownie wróciłam w tamto miejsce.
    - No to miałyście naprawdę super. Będziecie miały co wspominać. I cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Miło cię widzieć uśmiechniętą i pełną energii. Tak trzymaj. Nie pozwól uciec temu szczęściu.
    - Staram się. Dziękuję, że jesteś. – Przytuliłam się mocno do niego.
    Siedzieliśmy tak chyba do osiemnastej. Mogłabym z nim gadać cały dzień. Cieszę się, że mam jego i Emmę. Prawdziwi przyjaciele to skarby. Są najcenniejsi i należy o nich dbać i uważać, by nikt nam ich nie zabrał. Bo życie bez nich było by ubogie i nudne, a my z samotności bylibyśmy jak uschnięte kwiaty, bez chęci do życia. Ponieważ była dzisiaj wyjątkowa ładna pogoda i wieczór był ciepły, to posiedziałam sobie jeszcze w ogrodzie. Weszłam na czat i momentalnie dostałam wiadomość od mojego, jutrzejszego towarzysza spotkania.

Przystojni@k17
Heej. Jak tam samopoczucie przed jutrem? :)

_*Niedostępna*_
Hej. Dobrze, póki co dobrze ;)
A Twoje?

Przystojni@k17
Ja jestem podekscytowany i nie mogę się już
doczekać. Chyba dzisiaj nie zasnę ;)

_*Niedostępna*_
No bez przesady. Musisz być wyspany, żebym
jutro nie gadała z zombie. Haha :D

Przystojni@k17
Haha. Lubię Twoje poczucie humoru.
Dobrze, w takim razie postaram się zasnąć normalnie :)

Ja też byłam podekscytowana tym spotkaniem, ale również trochę czułam strach. Nie wiedziałam czego się spodziewać i kogo spotkam tak naprawdę. Miałam tylko nadzieję, że to nie będzie jakiś obleśny typ, czy na przykład czterdziestolatek. Że jest tym, za kogo się podawał. Ale nie chcę się nakręcać, żeby później się nie rozczarować, bo to jest najgorsze. Jutro się przekonam jak będzie.
    Popisałam z nim jeszcze z godzinkę, a potem postanowiłam wybrać zestaw ubrań na jutro. Chciałam wyglądać ładnie, więc zdecydowałam się na sukienkę. Wybrałam czarną na ramiączkach, w kolorowe kwiatki, z odcięciem na biuście, zaznaczonympaseczkiem.  Do tego skórzana kurteczka w czarnym kolorze i tej samej barwy baleriny. Zadowolona z wybranego zestawu poszłam się umyć. Trzeba się wyspać przed jutrzejszym spotkaniem. Już mnie zaczynają brać trochę nerwy, brzuch nieco pobolewa. Ale ciekawość i myśli pochłaniają mnie całą.
 
Następnego dnia

    Od rana mnie nosiło. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Cały czas zerkałam na zegarek, wyczekując odpowiedniej godziny do wyjścia. Sama byłam zszokowana swoim zachowaniem. Nigdy taka nie byłam. Nigdy na myśl o spotkaniu z kimś tak nie reagowałam. Ale może to dlatego, że tutaj jest ta nutka tajemniczości. Kto to tak naprawdę jest, jak wygląda, jaki ma głos, jak się zachowuje. Te pytania często przelatywały przez moją głowę. Żebym się tylko w nim nie zakochała, a przynajmniej nie dopóki go nie poznam w rzeczywistości. Na tę myśl zaśmiałam się lekko pod nosem. Nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że kogoś kochają, tak naprawdę w ogóle go nie znając. No jeszcze przez rozmowę, no to dobrze, można coś poczuć. Ale nie do jakiegoś idola i idolki. Często ktoś mówi „Kocham go”, a czy kiedykolwiek z nim rozmawiałaś, czy znasz go osobiście? Odpowiedź brzmi: NIE. Można kochać czyjeś piosenki, muzykę, ale nie jego samego. Chyba, że się zna tę osobę w rzeczywistości, to jest wtedy inna sprawa. Prawdziwy fan nie kocha swojego idola za to jaki jest, tylko za to co robi, jaką muzykę tworzy, jakie teksty. Wtedy można się nazwać fanem. Ja na szczęście nie mam tego problemu, gdyż nigdy nie byłam i nie jestem do dziś niczyją fanką. A jeżeli chodzi o te znajomości  internetowe, to bez spotkania to może być co najwyżej zauroczenie, ale nie miłość. Takie jest moje zdanie, ale wiadomo, że ktoś może myśleć inaczej i ma do tego prawo. Cenię sobie to, że ktoś myśli samodzielnie i umie mieć własne zdanie. To jest cenna cecha. W międzyczasie mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz, a moim oczom ukazała się nazwa Robert. Od razu odebrałam.

C: Hej Robert.
R: Witaj Carly. Nie odezwałaś się po wyjeździe z Nowego Jorku, dlatego postanowiłem zadzwonić. Co tam u ciebie?
C: Przepraszam cię bardzo, jakoś wypadło mi z głowy, żeby dać ci znać, że doleciałyśmy bez problemu. U mnie wszystko dobrze. Przestawiam się powoli na czas tutejszy z powrotem. A jak jest u ciebie?
R: U mnie też wszystko w jak najlepszym porządku. Trochę mi was brakuje, przynajmniej jak byłyście, to było trochę ciekawiej, coś się działo. A teraz stara rutyna. Wróciłem do swojej, zwykłej codzienności.
C: No niestety, mi też było bardzo miło. Ale wszystko się kiedyś kończy. Lecz ten wyjazd dobrze mi zrobił. Dodał mi takiego kopa energii i przywrócił nieco uśmiechu.
R: No to mogę się tylko cieszyć. Słyszeć, że jesteś szczęśliwa, to naprawdę miód dla moich uszu. Dobra, nie będę ci już przeszkadzał. Chciałem tylko wiedzieć, czy wszystko jest w porządku. Pozdrów tam wszystkich i trzymaj się.
C: Dziękuję, ty też się trzymaj. Paaa

Fajnie go było znów usłyszeć. Polubiłam go, naprawdę. I liczę na to, że będę miała jeszcze okazję się z nim kiedyś spotkać.
Spojrzałam na zegarek. O rany, to już czternasta trzydzieści – pomyślałam. Wzięłam szybki prysznic z myciem głowy. Nawet nie wiem kiedy mi ten czas tak zleciał. Wcześniej szedł powoli,  a tu teraz taka niespodzianka.
    Wszystko musiałam robić na biegu. Cieszyłam się, że do miejsca spotkania miałam blisko. Taki plus. Dokańczałam suszenie włosów, a następnie wzięłam się za robienie makijażu. Zawsze stawiam na prostotę i minimalizm. Cenię sobie naturalność, dlatego postawiłam na krem matujący, tusz do rzęs i bezbarwną szminkę. Po tych wszystkich czynnościach ubrałam się i stanęłam przed lustrem. Mogłam śmiało powiedzieć, że byłam zadowolona z efektów swojej pracy. Rzadko to sobie mówię, ale wyglądałam seksownie. Aż uśmiech sam wkradał się na moje usta. Zerknęłam na czas i akurat była pora do wyjścia. Wolę wyjść nieco wcześniej, niż się spóźnić. Cenię sobie punktualność. Zabrałam małą torebkę z łóżka i zeszłam na dół.
    - A gdzie ty się wybierasz tak ładnie ubrana? – spytała mama.
    - Umówiłam się z kolegą – odpowiedziałam.
    - Jakim?
    - Wiesz co mamuś, ja już muszę lecieć. Nie chcę się spóźnić. – Dałam jej buziaka w policzek i po prostu wyszłam. Nie mogłam jej przecież powiedzieć, że to chłopak z internetu, bo by mnie na pewno nie puściła. Dlatego wolałam się szybciej ewakuować z domu i zbyć jej pytania.
    Na miejscu byłam dziesięć minut przed czasem. Zastanawiałam się, czy się rozpoznamy. Nie dawaliśmy sobie swoich zdjęć, jedynie opisywaliśmy siebie. No i powiedział mi jak będzie ubrany. Ale przecież nie tylko on może się ubrać w taki sposób. Najważniejsze, to nie zrobić jakiejś wtopy.  Z nerwów ręce zaczynały mi się nieco pocić, a serce przyspieszyło biegu. Brzuch nadal czasem fikał koziołki, ale nie było aż tak źle. Cały czas wodziłam wzrokiem po ludziach. Szukałam tej jednej sylwetki, a przynajmniej jej mojego wyobrażenia. Fajnie, gdyby zgadzało się ono z oryginałem. Ale pomarzyć zawsze można. Obok mnie przechodziło kilka par, a do mojego mózgu i serca od razu dochodził impuls o nazwie ja też tak chcę. Zerknęłam na godzinę w telefonie. Czas strasznie wolno leciał. Stałam w tym miejscu dopiero pięć minut.
    - Carly? – Usłyszałam swoje imię i poczułam jak ktoś lekko mnie rusza w ramię. Na ten gest serce waliło mi jak młot. Odwróciłam się powoli do owej osoby z lekkim przestrachem kogo tam ujrzę. Tego widoku się nie spodziewałam.
    - To ty!?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 !!!   Witam was. Ostatnio zawalam na całej linii. Wiem, że piszę to Wam nie pierwszy raz i pewnie to brzmi mało wiarygodnie i tracę na Waszym zaufaniu :(  Ale ostatnio trochę mi się zawaliła pewna sprawa. Taaa, nie ma to jak ta nasza wspaniała miłość. No, ale nieważne. I jeszcze do tego tak nas zawalają nauką, że to po prostu masakra. Codziennie mam jakąś kartkówkę czy sprawdzian. Po prostu nie da się wyrobić. Pewnie niektórzy pomyślą, że to tylko wymówki. No trudno, każdy ma do tego prawo. Ale przez to co się działo i dzieję, straciłam nieco weny i chęci do wszystkiego. Teraz mamy tę szczęśliwszą część opowiadania, a trudno jest ją pisać, gdy jest się smutnym. Ale już jest ze mną lepiej, już się zaczynam zbierać do kupy, więc mam nadzieję, że się poprawię. 
Na waszych blogach mam ogromne zaległości. Wstyd mi jak diabli. Nie zasługuję na takich czytelników jak wy. Wy przynajmniej komentujecie, a ja co? A ja nic ;(  Dlatego nowy rozdział pewnie pojawi się za dwa tygodnie, bo teraz chcę ponadrabiać wasze opowiadania. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :(  A nawet jak nie, to przyjmę to na klatę.
 Dobra, bo się rozpisałam.
Rozdział krótki niestety, ale chciałam was trochę potrzymać was w niepewności ze spotkaniem do następnego rozdziału. Chcę formować napięcie :)
Trzymajcie się i dziękuję tym, którzy cały czas ze mną są.
Wasza Maarit <3 

17 komentarzy:

  1. Dobra, teraz na pewno zaczne czytać twoje opowiadanie. Zaczne dzisiaj wieczorem :)
    Melduje też, że na moim blogu-wreszcie-pojawił się nowy rozdział ;)
    www.wiatriamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, teraz na pewno zaczne czytać twoje opowiadanie. Zaczne dzisiaj wieczorem :)
    Melduje też, że na moim blogu-wreszcie-pojawił się nowy rozdział ;)
    www.wiatriamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oczekuję od Ciebie, że będziesz czytać. Ale oczywiście będzie mi miło :)
      Na pewno wpadnę do Ciebie.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  3. No i mamy wreszcie spotkanie naszej Carly z nieznajomym! Tak długo wszyscy na to czekaliśmy :) Och, ciekawe kim się okaże, jak wygląda, jaki ma charakter. Oby nie był jakimś nudziarzem, albo zboczeńcem xD Nie no zbyt fantazja mnie poniosła. Z resztą co nie wymyślisz uważam, że będzie super. :DD
    Zastanawia mnie tylko czy Connor pojawi się jeszcze w opowiadaniu, czy zniknął na dobre.
    Ale to się pewnie okaże haha.
    Życzę ci duuuużo weny i żeby Ci się wszystko w życiu ułożyło :*
    Pozdrawiam.

    bezcelowe-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie się doczekaliście. Haha :D
      Wszystko się okaże już w następnym rozdziale.
      No nie zdradzę co będzie dalej przecież, wszystko w swoim czasie :P
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  4. Sytuacja z listonoszem po prostu mnie system :D
    Pisz szybciej chce wiedzieć kto jest tym niespodziewanym chłopakiem.
    A no i prześliczna sukienka :D
    Pozdrawiam, życzę duuużo weny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to mi chodziło z tym listonoszem, żeby was trochę rozśmieszyć. I chyba mi się udało :)
      Mi też bardzo się podoba ta sukienka, chciałabym taką mieć.
      Dziękuję Ci za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  5. Napisałam dopiero teraz komentarz, bo czytałam na telefonie ;)
    Nie mogę się doczekać kiedy ujawnisz tożsamość Przystojniaka ;) pozdrawiam i życzę weny //Rocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać :)
      Już się powoli ujawnia ta tożsamość. W następnym rozdziale już w pełni go poznacie.
      Dzięki za komentarz Rocky ;)
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  6. Od rana czytam tego bloga i bardzo mnie wciągnął, czekam na kolejny rozdział,pisz szybciutko, bo dawno mnie tak nic nie zaciekawiło! :) <3 Zapraszam do siebie i liczę, że również będziesz czytać! :) http://thisworldscaresmee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, no bardzo mi miło, że tak mówisz.
      O szybkie pojawienie się rozdziału będzie trudno, ale się postaram.
      W wolnej chwili wpadnę do Ciebie.
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
    2. Właściwie wiem, jak to jest, gdy wszystko kumuluje się przeciwko nam i nie pozwala na robienie czegoś, co daje nam "frajdę", ech... :) Dlatego rozumiem cię i w sumie lepiej, żeby rozdział pojawił się po dłuższym oczekiwaniu, ale dopracowany i niesamowity, niż pisany na szybkiego bez głębszego sprawdzenia i oddania się temu w pełni :) Trzymam kciuki za powrót weny i z niecierpliwością czekam na Twoją opinię na temat mojego bloga, bo widać, że się na tym znasz, uściski :*

      Usuń
    3. Cieszę się, że mnie rozumiesz. Teraz będę miała trochę wolnego, więc postaram się wpaść do Ciebie. Jest co czytać, masz już sporo rozdziałów ;) Ale dam radę. Hihi.
      Buziaki :*

      Usuń
  7. Czasami mam wrażenie, że w dialogach między bohaterami używasz zbyt oficjalnego języka, ale to nic. Rozdział przeczytałam już dawno i jak zwykle nie pamiętam o co chodziło... A pierwsze spotkanie z nieznajomym, który jednak okazuje się znajomym albo to tylko pomyłka. Jestem ciekawa jak to rozegrasz. Czyli zbliżamy się do końca? O nie...! (westchnienie)
    Nie mam już siły na szkołę i moje życie, ale wieczór z blogami i koncertem Queenu (1 godz 46 min 41 s) pomógł mi odpocząć.
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja piszę dialogi i to wszystko tak jak mi podpowiada serce i umysł. Czasem trudno mi coś sklecić, obrać w słowa i może wyjść tak, jak wychodzi. Ale cieszę się, że jesteś szczera :) To bardzo cenna cecha, którą cenię.
      No już powoli jest coraz bliżej końca. Nic nie trwa wiecznie.
      Ja też nie mam na nic siły, więc nie martw się, nie jesteś sama.
      A Queen też bardzo lubię. Szkoda, że już ich nie ma, bo bardzo chętnie wybrałabym się na ich koncert.
      Dzięki za komentarz.
      Buziaki, Maarit :*

      Usuń
  8. Swietny rozdzial , chociaz myslalam ze tym goscie okaze sie Connor no ale coz ale poprostu jak sie to czyta to pozniej patrzy sie na swiat swiezym okiem :D zycze weny i zapraszam na blog mojej kolezanki : http://bawsiebaw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej ;)
    Rozdział bombowy.
    Ta nasza Carly, walnięta na maksa :)
    Super, że spotkała się z Mike'am, Dawno się nie widzieli.
    No nie, chcesz mnie potrzymać w niewiedzy ? Dobrze, że zaraz się przekonam, kto jest tajemniczym przystojniakiem.
    Całusy :)

    OdpowiedzUsuń