Pół roku później
Przez te kilka miesięcy trochę się działo w
moim życiu. Miałam wrażenie, że właśnie nadszedł mój lepszy czas. Moja chwila szczęścia.
Wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, a świat nabrał wszelkich,
możliwych kolorów. Czułam się jak w bajce, gdzie właśnie doszło do happy endu.
Ale u mnie to nie był koniec, lecz początek.
Gdyby ktoś mi powiedział rok temu, jak potoczy
się moje życie i co się w nim wydarzy, nie uwierzyłabym mu za nic. Wyśmiałabym
go i powiedziała, że chyba naoglądał się zbyt wiele filmów lub naczytał się za
dużo książek. To byłoby czymś nierealnym, a teraz jest rzeczywistością.
W szkole czułam się świetnie. Nie miałam
już mojego prześladowcy, miałam spokój i ciszę. Już nie żyłam w strachu. Co do
Connora. Chłopak się zmienił, może trudno w to uwierzyć, ale naprawdę doszło u
niego do zmian. To zupełnie inny człowiek. Jakby ktoś go podmienił. Cały czas
jest z Mike’iem i są szczęśliwi, kochają się. Nawet ja utrzymuję z nim normalne
kontakty. On cały czas mnie przeprasza za wszelkie krzywdy, ale ja już dawno mu
wybaczyłam.
Jak się okazało, Robert wcale nie pojawił
się przypadkiem w Londynie. Po tym, jak dowiedział się, że mama i tata się
rozstają, postanowił walczyć o swoją dawną miłość. To niezwykłe, że ich uczucie
przetrwało tyle lat. Trochę musiał się natrudzić, by ponownie zdobyć zaufanie
mamy, ale było to tylko kwestią czasu. Teraz znów są razem, a ja mam ojca przy
boku i mogę patrzeć jak moja rodzicielka jest szczęśliwa. Nie mają zamiaru brać
ślubu, powiedzieli, że nie jest im potrzebny żaden papierek. Dla nich ważne
jest to, co czują. To, co rozpala ich serca. Robert przeprowadził się do
Londynu i mieszka razem z nami. Pytałyśmy go, czy nie szkoda mu zostawiać tak
dobrej wytwórni w Nowym Jorku, lecz on powiedział, że to żaden problem, bo
otworzy ją tutaj. Stwierdził, że gwiazdy go znają i jak będą chciały, to do
niego trafią, choćby miał się znajdować w Chinach.
Mama i tata rozwiedli się bez problemu. Jak
to się mówi, szybko i bezboleśnie. Dostałam zaproszenie na ślub ojca i jego
kochanki. Nie chciałam iść, czułam do niego nienawiść, lecz matka mówiła mi, że
on zawsze będzie moim tatą i powinnam tam iść. Że zawsze będę jego małą
córeczką. Zgodziłam się, tylko poprosiłam, żeby poszła razem ze mną. Nie
chciałabym być tam sama.
Szczęście rozpiera moją duszę. Przy swoim
boku mam wspaniałego chłopaka. Nasza miłość jakby cały czas rozkwitała. Jeszcze
nikt nie dał mi tyle radości i ciepła co on. Czuję, że to prawdziwa miłość i
będzie mi towarzyszyła przez długi czas. Drugiego takiego chłopaka nie znajdę.
Jest wyjątkowy. To prawdziwy skarb.
Emma, jest dla mnie jak siostra. Jestem wdzięczna
Bogu, że tamtego, felernego dnia postawił ją na mojej drodze. Będę mu dziękować
za to do końca życia. U niej też jest wszystko w porządku. W miłości ma
identycznie jak ja. Ostatnio mało nie dostała zawału, gdy zadzwonił do niej
menager 30 Seconds To Mars i zaproponował jej udział w ich teledysku. Jej
taneczna kariera się rozwija. Cieszę się jej szczęściem.
Ten okres mojego mieszkania w Londynie
przyniósł mi wiele niespodzianek tych dobrych, jak i złych. Był to czas bardzo
burzliwy, ale i pełen dobrych momentów. Wiele wniósł do mojej codzienności. Był
sesją różnych lekcji wzbogacających moją wiedzę na temat życia. Sprawił, że
stałam się silniejszą dziewczyną. Zrozumiałam, że ból, porażki i błędy są
normalną, naturalną częścią naszego istnienia. Nie da się przed tym ochronić,
to prędzej czy później i tak przyjdzie.
Nauczyłam się, że trzeba umieć wybaczać.
Nie tylko drugiemu człowiekowi, lecz również samemu sobie. Nie możemy się za
wszystko winić i dobijać się. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy prawo do błędów, do
pomyłek. Potrzebujesz się wypłakać, płacz. Łzy to żaden wstyd. To nie oznaka
słabości. To pokazanie siły, jaka jest nam potrzebna, by ukrywać wszystkie
emocje przed światem, a w zaciszu własnego konta je otworzyć.
Zdałam sobie sprawę, że nie można na
wszystkich patrzeć tak samo tylko dlatego, że jakaś jedna osoba nas zraniła. Ludzie
są różni. Jeden wbije w nasze serce sztylet, lecz drugi będzie niczym lekarstwo,
które zasklepi ranę. Nie budujmy murów wokół siebie, nie odgradzajmy się od
innych. Nie róbmy się niedostępnymi. Otwierajmy bramy do naszych dusz, lecz z
umiarem, dystansem. Nie ufajmy zbyt szybko, bo to może mieć dla nas niemiłe
skutki. Dajmy się poznać innym i my róbmy wędrówki do wnętrza drugiego
człowieka.
A
przede wszystkim nauczyłam się tego, że gdy się upadnie, trzeba wstać. Nigdy
nie można się poddawać, trzeba być silnym. Bo zawsze trzeba być najpierw na
dole, by później znaleźć się na samym szczycie.
Trzeba walczyć o to, co się kocha i czego
się pragnie. Marzenia są po to, żeby je spełnić. I należy pamiętać, że czasem
warto zaczekać, bo los może w najmniej spodziewanym momencie przynieść nam miły
prezent. Nie wybierajmy się na siłę w podróż w poszukiwaniu drugiej połówki
serca. Bo miłości się nie szuka, jest,
albo jej nie ma…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I koniec. Nie umiem pisać epilogów, więc przepraszam. Nie będę się tu rozpisywać. Jeszcze dzisiaj pojawi się post końcowy.
Buziaki, Wasza Maarit :*
A więc koniec. Smuto mi się zrobiło, ale tylko dlatego, bo nie będę miała co czytać. Naprawdę lubię to jak piszesz i zżyłam się z bohaterami.
OdpowiedzUsuńDzisiaj ogólny komentarz. Zakończyłaś wszystkie wątki, dodałaś dużo miłości. Wyśmiałabym cię, ale u mojego A. wiem, że to możliwe.
Pozdrawiam i ściskam.
U mnie jeszcze 2 rozdziały i koniec.
Twoja fanka.
Bardzo mi miło czytać takie słowa.
UsuńCieszę się, że podobało Ci się moje opowiadanie :)
Dziękuję Ci za wszystko.
Buziaki, Maarit :*
Jezu wybacz! Wiem, że cię opuściłam na kilka rozdziałów i do tego tak późno komentuję epilog, ale ta szkoła to mnie wykończy kiedyś...już nas tak cisną i uwierz, wcale nie jest iście zajebiście...
OdpowiedzUsuńCo do bloga...strasznie mi przykro:c Zżyłam się z opowiadaniem, bohaterami, a tu koniec. Wiem, że musiało to kiedyś nastąpić, nie wszystko może trwać wiecznie, ale jednak przykro:c
No ale mam nadzieję, że już niedługo dostane zaproszenie na twojego kolejnego bloga:D Bardzo na to liczę, nie zawiedź mnie ;) Życzę ci dużo weny i pomysłów, na nowe cudeńko;* Jesteś wielka:D
Buziaki~Lilly<3
http://loveeorfriendship.blogspot.com/ Mam nadzieję, że w końcu wpadniesz;)
Nie masz za co przepraszać, ja wszystko rozumiem :)
UsuńCoś się kończy, żeby mogło się zacząć coś nowego.
Dzięki za tak miłe słowa i za to, że byłaś.
Buziaki, Maarit :*